Świadkowie dialogu Ojca z Synem

"Echo"Ewangelii Łk 9,28b-36

Świadkowie dialogu Ojca z Synem

      Przymierze z Abrahamem - ojcem wiary, nie ma takiego znaczenia i sensu, jako to, które Bóg zawiera z każdym z nas w Jezusie Chrystusie. Ale choć dotyczy doczesnego wymiaru ludzkiej egzystencji, jest ważne bo jest pierwsze, a więc niejako typiczne. Z pewnością Abraham nie widział dokąd zmierza Bóg. Wszystko było nowe, pierwsze, nikomu nieznane. Nikt wcześniej nie przeżywał takich rzeczy jak on. Nie mógł się więc patriarcha powołać na żaden przykład, na żaden wcześniejszy przypadek. Innego doświadczenia nie było, jego jest pierwsze.
To tak, jakby stanąć jako pierwszy na Księżycu albo być pierwszym dzieckiem z próbówki. Ale przecież każdy z nas jest niepowtarzalny i historia każdego z nas jest niepowtarzalna. Możemy powoływać się na historie świętych, ale nie zmieni to faktu, że wszystko w twoim i moim życiu jest pierwsze i jedyne.
    Ogromnej niezwykłości doświadczą Apostołowie Piotr, Jakub i Jan na Górze Tabor. Ujrzą i usłyszą coś, czego nie zobaczy i nie usłyszy nikt inny. To się wydarzy tylko raz i tylko dla nich. Pewnie żaden teolog rozważając unię hipostatyczną czyli spotkanie dwóch natur w osobie Chrystusa, nie przeżył tego, co oni. Wielkiej pokory trzeba, by tłumaczyć innym coś co nie tylko jest, ale co ma pozostać dalej Tajemnicą! Ks. Tischner mawiał: „ Kto chce zrozumieć naturę wiary religijnej, niech będzie przygotowany na spotkanie z prostotą. Trudność rozumienia nie polega bowiem na tym, że wiara jest złożona, a my prości, ale na tym, że my powikłani, a wiara prosta” ( Zrozumieć własną wiarę, s.9).     Ponieważ Jezus Chrystus ma doświadczyć nie tylko śmierci ale i zmartwychwstania, muszą w Nim być obecne i są obie natury. Samo człowieczeństwo Chrystusa byłoby w stanie przyjąć jedynie śmierć. Prawdziwa perspektywa zmartwychwstania jest możliwa jedynie w jedności dwóch natur! Wcielenie i Zmartwychwstanie wzajemnie siebie potrzebują i tłumaczą. Muszą to odkryć Apostołowie, by nie ulec zgorszeniu krzyża. Imperatyw śmierci, bez możliwości wyjścia z niej jest nie do przyjęcia dla myślącego człowieka. Coś, co nadaje prawdziwy sens i dynamizm naszej wierze i nadziei i w ogóle naszemu życiu, to właśnie prawda o Jezusie-Zwycięzcy śmierci!
     Wizji na Górze Tabor towarzyszą dwie wielkie figury Starego Testamentu: Mojżesz - pierwszy i najważniejszy prawodawca Izraela i Eliasz - prorok jak ogień. To nie przypadek, że właśnie oni! Stanowili przecież punkt odniesienia dla wiary Izraela! Ci dwaj wielcy świadkowie ucieleśniają długą historię zbawienia, która ostatecznie czeka na Mesjasza, bo tylko w Nim jest czytelna do końca. Każdy prawowierny Izraelita wiedział kim oni są. To dlatego w odpowiedzi na pytanie: za kogo ludzie uważają Chrystusa?- wśród wymienionych postaci pojawia się min. Eliasz ( por. Mt 16, 14).   Jezus w sporze z Żydami mówi: „Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o mnie świadectwo” J 5,39. Na innym miejscu Jezus mówi, że Prawo i Prorocy opierają się przykazaniu miłości Boga ponad wszystko i miłości bliźniego jak siebie samego (por. Mt 22,34-40). Któż może wypełnić te przykazania? Tylko Jezus Chrystus i ci, którzy są świątynią Jego ducha! Którzy otrzymali Jego naturę, „...którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili” J1,13.
    Głos Ojca jest ostatecznym potwierdzeniem tożsamości Chrystusa. Syn jeśli ma kochającego ojca zawsze się z nim identyfikuje i ojciec z synem również. Kochający syn nie ma powodów by budować swoją tożsamość na negacji ojca, w jakiejś opozycji lub zobojętnieniu na ojcostwo - wprost przeciwnie! Podobnie kochający ojciec zawsze utożsamia się z synem. Większego ojcostwa niż ojcostwo Boga nie ma. Jest ono zupełne wobec wszystkiego, co istnieje.
     To musi być poruszające przeżycie gdy jest się świadkiem takiej wzajemnej afirmacji Ojca i Syna, gdy słyszy się szczery dialog, gdy odkrywa się jego autentyzm. Dlatego apostołowie chcą by to trwało w nieskończoność. Namioty spotkania, które chcą postawić są próbą utrwalenia tej uszczęśliwiającej chwili.Ale wiara nie polega na ucieczce nawet w tak uszczęśliwiające wizje jak ta! Ucieczka nie może być pomysłem na życie w ogóle a na życie chrześcijanskie w szczególności. Apostołowie mają zejść na ziemię, tam gdzie są Rzymianie, faryzeusze, celnicy, nierządnice, tłumy kalek i opętanych itd. Słowem tam, gdzie uobecnia się najprawdziwszy dramat życia. I właśnie tam mają dać świadectwo zmartwychwstania czyli zwycięstwa nad każdą śmiercią i tą na powierzchni i tą, która czepia się samej istoty człowieczeństwa.  Apostołom niewątpliwie przyda się taki głęboki oddech, który się już więcej nie powtórzy. To warto sobie uświadomić zwłaszcza wtedy, gdy wracamy np. z rekolekcji, nasyceni Bogiem. Wtedy wydaje się nam, że nie ma dla nas rzeczy niemożliwych. Szybko przyjdzie przebudzenie, ale to wcale nie jest argument, żeby na tę górę przemiany nie wchodzić. Wprost przeciwnie

                                                                                                    Ks. Ryszard K. Winiarski, Lublin

,,

TOP