Wniebowstąpienie to nie ucieczka

"Echo "Ewangelii Mk 16, 15-20

Wniebowstąpienie to nie ucieczka

          Kiedyś zapytał mnie uczeń: Chrystus wniebowstąpił, Maryja wniebowzięta a co z nami będzie? Tak poważne pytania padają rzadko i nawet najwięksi teologowie czują wtedy ich ciężar, a co dopiero szeregowy wikariusz. Pytający uczeń, ciekawy rzeczy przyszłych, upomniał się w katechezie o eschatologię, która wydaje się w chrześcijaństwie najciekawsza, najpiękniejsza i zarazem najtrudniejsza.
 
Spróbujmy wejść na chwilę w psychologię zdarzenia i przez analogię rekonstruować doznania Apostołów. Wyobraź sobie, że  ktoś najbliższy(matka, mąż, dziecko czy narzeczona) mówi ci, że odchodzi. Mówi, nawet dokąd, mówi dlaczego, mówi nawet że wróci. Jednego nie mówi – kiedy?! Co się wtedy z tobą dzieje? Sama zapowiedź nie brzmi groźnie czy dramatycznie a mimo to wywołuje ogromne napięcie i lawinę pytań. Apostołowie mogli mieć nadzieję, że Chrystus wróci jeszcze za ich życia. My z perspektywy dwudziestu wieków wiemy, jak bardzo ich nadzieje były złudne. Jak widać, to ciągle kwestia bliższej lub dalszej, ale jednak przyszłości.   Odtąd najważniejszym znakiem obecności Chrystusa na ziemi będzie Kościół, w którym podobnie jak w osobie Jezusa spotykać się będą dwie natury: ludzka i boska, historyczna i misteryjna. Dlatego po wniebowstąpieniu wiara w obecność Boga na ziemi stanie się poniekąd trudniejsza! Niełatwo było rozpoznać w Chrystusie  Boga ( niektórzy nigdy nie rozpoznali, inni rozpoznając - odrzucili), ale przecież w Kościele będzie to jeszcze trudniejsze. Chrystus w swoim człowieczeństwie był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu, Kościół takiej identyfikacji z Chrystusem na ziemi nigdy nie osiągnie. Nigdy w wymiarze ziemskim Kościół nie będzie podobny do Chrystusa we wszystkim z wyjątkiem grzechu. Będzie święty i grzeszny. Jeśli ktoś tego właściwie nie zrozumie wzgardzi Kościołem z wszystkimi tego konsekwencjami. Tu ma swoją genezę pogląd, który najkrócej można wyrazić w ten sposób: Bóg tak, Kościół nie! Grzechy ludzi Kościoła zaciemniają obraz wspólnoty wiary i miłości, dezorientują poszukujących, rodzą rozdarcia i konflikty sumienia. Paradoks polega na tym, że Bóg mimo wszystko, chce się poprzez Kościół wyrażać i wyraża się, choć niektórzy w to nie wierzą. Właśnie poprzez Kościół  głoszona jest Dobra Nowina, nawrócenie i odpuszczenie grzechów a więc dokładnie wszystko to, czego Jezus dokonywał osobiście.
              Wedle słów Chrystusa możliwości pozostały więc te same, zmienił się jedynie sposób ich pozyskiwania. Moc Chrystusa wypełnia Kościół i czyni go przez to wiarygodnym i skutecznym. To dla tej mocy można i warto wierzyć w Kościół. Święci mówią: Kościół chrzci, Chrystus chrzci. Inaczej chrzest nie wywołuje zbawczych skutków, a więc nie następuje w ogóle. Wszystko wtedy jest zewnętrzne, pozorne i relatywne, wiec jako takie nie powinno być poddane wierze ludzi. Wniebowstąpienie nie jest żadną dezercją Pana Boga. Bóg nie opuszcza historii ludzkiej, chce ją dalej tworzyć i współtworzyć z człowiekiem udzielając się mu w nowy sposób. Otwiera przed człowiekiem nieznany dotąd „horyzont Ducha Świętego”. Nie jest więc wniebowstąpienie ograniczeniem niczyich możliwości, wprost przeciwnie. Pocieszyciel i Wychowawca dla każdego - czy może być większa obietnica?
    Przeżywajmy Wniebowstąpienie Chrystusa nie jak zostawione sobie samym sieroty, ale jak uczniowie, którzy mają się poznać i zaprzyjaźnić z nowym Wychowawcą. Jego pedagogia będzie jakby inna, ale w swej istocie wyrażać będzie to samo:
-        miłość darmową w więc niezasłużoną
 
-      miłość wymagającą, a więc taką która pozwala dojrzewać,
-       miłość cierpliwą a więc większą od wszelkiej ludzkiej słabości,
 
-      miłość, która nigdy nie ustaje a więc tę która pokona czas i wszelkie przemijanie.
 
Wniebowstąpienie Jezusa i nasze w niebo-wzięcie będzie spotkaniem z taką właśnie miłością. Warto więc stąd odejść, warto tęsknić za nową ziemią i nowym niebem” – por. Ap 21, 1n.  Warto by przeminął ten świat, który nas trzyma niczym zakładników i by objawiło się życie wieczne. Chrześcijanie jeśli mają wybór: czy przedłużać trwanie tego świata czy prowokować przyjście nowego, wybierają przyszłość. Teraźniejszość zostawiają poganom.  

Ks. Ryszard K. Winiarski, Lublin


 

TOP