Przy faryzejskim stole

Echo Ewangelii Łk 7,36- 8,3 

Przy faryzejskim stole

        
        Nikt nie lubi długów, nawet najbogatsi boją się jakiegokolwiek zadłużenia, a może oni najbardziej. Długi kojarzą się wyłącznie źle, odbierają poczucie bezpieczeństwa i zostawiają potencjał strachu. Długi to także kwestia wiarygodności dłużnika i cierpliwości wierzyciela. Sposobów zadłużania jest wiele: przez chorobę, utratę pracy, uzależnienie od hazardu podejmowanie nieodpowiedzialnego ryzyka, krzywdę zadaną itp. Sposoby wychodzenia są tylko dwa: spłata ciążących zobowiązań albo akt łaski ze strony wierzyciela.
Dlatego w całej historii ludzkiej długi zapamiętywano traktując je jako narzędzie walki, szantażu i podporządkowania jednych drugim.   Dług staje się w dzisiejszej Ewangelii metaforą grzechów i związanych z nimi win moralnych. Rzecz dzieje się na uczcie u Szymona faryzeusza , który niespodziewanie staje się jej negatywnym bohaterem, mimo że wydaje się być nim jawnogrzesznica. Ten nieproszony i niespodziewany gość przyjmowany przez faryzeusza z pogardą, a właściwie w sercu odrzucony, ma do odegrania niezwykle ważną rolę w jego życiu. Ma go zdemaskować! Wtedy dla jednych uczta straci smak, dla innych wprost przeciwnie. Obecność prostytutki na uczcie, której najważniejszym gościem jest Jezus z Nazaretu, będzie niezłą przyprawą, doda pikanterii i smaczku.    Zachowanie kobiety (płacz, dotyk, pocałunki) dość odważne, może wydać się zuchwałe, ale w istocie jest głębokim upokorzeniem. Kobieta bezimienna, jakby nie mająca swojej tożsamości, boi się słów- musiałaby zrobić publiczną spowiedź, tak jak publiczne są jej grzechy. Może tylko milczeć i liczyć na łaskę czyli dar nienależny. Ucztujący nagle milkną, nieruchomieją, czekając na rozwój zdarzeń. Nikt nie myśli o jedzeniu czy piciu, teraz swoje nasycenie znajduje słuch a nie smak.    Faryzeusz bardzo szybko przerywa milczenie jakby chciał uwolnić siebie i gości od niepożądanego towarzystwa. Wydaje pospieszny i powierzchowny wyrok, chcąc by Jezus go zatwierdził. Osądzona po faryzejsku i skazana, zostanie wyrzucona za drzwi, atmosfera się oczyści i wszystko będzie jak przedtem. Ale Jezus robi coś niespodziewanego; opowiada pozornie abstrakcyjną przypowieść o dłużnikach. Niby o kimś nieobecnym, dalekim, nieznanym, w rzeczywistości o każdym obecnym. O nas także, choć może siedzimy na końcu tego faryzejskiego stołu.   Jezus milczy o grzechach kobiety dlatego, że od zawsze są jawne, znane wszystkim a kobieta odebrała już osąd publiczny. O grzechach faryzeusza mówi głośno, właśnie dlatego, że są ukryte, schowane pod maską hipokryzji. Jezus widzi, że jedynym ratunkiem dla faryzeusza będzie ujawnić to, co jest  jego wstydliwą, grzeszną tajemnicą. Czasem miłością może być mowa, a czasem milczenie. Jezusowi nie chodzi o zewnętrzne znaki gościnności (woda do obmycia, oliwa czy pocałunek pokoju), bo często są to tylko pozory, ale o rzeczywistą relację wewnętrzną. Serce skruszonej jawnogrzesznicy jest bliżej Boga niż zatwardziałe serce faryzeusza.  Odkrywanie miłości prawdziwej i niczym niezasłużonej, jest prostą konsekwencją odkrywania swoich win, grzechów i wad. Prawda o nas w spotkaniu z Chrystusem-Prawdą jest ocaleniem i pokojem naszych sumień! To prawda, być może faryzeusz nie byłby zdolny do takich grzechów jak tamta kobieta (choć pewności nie ma), ale nie był też zdolny do takiej miłości jak ona i takiego żalu.  Po lekturze dzisiejszej Ewangelii nasuwają się różne wnioski: Uczta może być spotkaniem niespodziewanych gości. Rozmowy na uczcie czy przyjęciu wcale nie muszą się obracać wokół banałów, plotek i sensacji- mogą dotykać spraw najistotniejszych. O człowieku można myśleć i mówić różnie, ale nie należy go osądzać. I wniosek najważniejszy: warto mieć rzeczywisty obraz siebie, by nie pogardzać kimś drugim. Warto spotkać jawnogrzesznicę i Chrystusa, gdy się jest notorycznym faryzeuszem! Ona pozbawi nas złudzeń, On da nam miłość pełną zrozumienia i akceptacji! Wtedy każda uczta ma sens! 

 
Ks. Ryszard K. Winiarski, Lublin


 

TOP