Radykalizm to nie fanatyzm

"Echo" Ewangelii Łk 9, 51-62

Radykalizm to nie fanatyzm

    Radykalizm imponuje i zachwyca, ale także przeraża i zwyczajnie zawstydza. Kiedyś będąc w Asyżu płakałem jak nieutulone dziecko ( nigdy przedtem ani potem tak nie płakałem). Ktoś przestraszony zapytał mnie - dlaczego płaczę? Odpowiedziałem- płaczę bo nie rozumiem, dlaczego Św. Franciszek mógł, a ja nie mogę! Od tamtej rozmowy i tamtego płaczu minęło kilkanaście długich lat, a ja dalej nie wiem. Radykalizm głoszony innym i niemożliwy we mnie, w istocie jest moim głębokim faryzeizmem. Niechcianym, niezamierzonym, wstydliwym ale jednak faryzeizmem.
Samaria wydała się Apostołom zimna i nieludzka, zasługująca na potępieńcze gromy - jak można być aż tak niegościnnym wobec takich gości?! Ale Samaria w tym zamknięciu była przynajmniej szczera i jednoznaczna. Niczego nie udawając, powiedziała otwarcie- nie! Apostołowie od razu poczuli się sędziami, chociaż sami niejednokrotnie dali wyraz swojej słabości! Wydają się w tym momencie nad wyraz gorliwi, ale przecież nie chodzi o radykalizm potępień ile radykalizm afirmacji. Także dzisiaj nie chodzi o to, by potępiać kolejne wcielenia Sodomy, Samarii czy Babilonu, by złorzeczyć kolejnym przystankom Woodstock czy paradom równości. Chodzi o to, by ludziom przeważnie młodym, zagubionym, z zapętloną wolnością ukazać radykalizm nadziei i miłości. By poczuli, że ich kochamy mimo wszystko, że wierzymy w ich powroty.  Rzucanie gromów na bliźnich  nie jest ani wychowawcze, ani twórcze, ani odkrywcze, utrwala jedynie negatywne stereotypy i uprzedzenia. Każdy ma prawo by powiedzieć Bogu- „nie”. Ma prawo do błędu, wątpienia i pytań. A jeśli będzie uczciwy w poszukiwaniu prawdy to im dalej odejdzie, tym większy odkryje głód i tym mocniej będzie przywoływany.    Druga postawa ujawniona w dzisiejszej Ewangelii załamuje się w obliczu perspektywy ukazanej przez Chrystusa. Jest nią bezdomność czyli w jakimś sensie problem pieniądza, który jest czymś bardzo konkretnym i niebezpiecznym. Św. Paweł pisał do Tymoteusza: „Korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Za nimi to uganiając się, niektórzy zabłąkali się z dala od wiary i samych siebie przeszyli wielu boleściami”( 1 Tm 6,10). Młody człowiek będący pod wrażeniem nauk Jezusa z Nazaretu deklaruje więcej niż może czy powinien. Mówi: „ Pójdę za Tobą dokądkolwiek się udasz”. Jest nieświadomy wielkości wypowiadanych przez siebie słów. Jeszcze nie wie dokąd, a już gotowy jest iść wszędzie. Ewangelia już nigdy o nim nic nie powie. To jeszcze jeden akt strzelisty anonimowego człowieka, który przecenił swoje możliwości nie doceniając realiów życia. Radykalizm nie jest ucieczką od rzeczywistości. Wprost przeciwnie jest wejściem w realia świata z zachowaniem własnej tożsamości. Światło mimo, że jest małe wchodzi w każdą ciemność, sól mimo, że jest jej niewiele z czymkolwiek się spotka – wszystkiemu nada swój smak.    Trzecia postawa pozornego radykalizmu załamuje się z powodu afektów, czyli chorych relacji z ludźmi. Nawet w obliczu śmierci więzi z bliźnimi, mogą być tak silne, że nie pozwoli to na odejście mimo czytelnego wezwania. To już nawet nie dom, ale grób wystarczy by zatrzymać człowieka. Czy to dziwne, że ktoś chce kogoś pochować? Nie mówi „nie” , mówi „potem”, „kiedyś”. Ale przecież istnieje tylko wieczne dziś- jutra nie ma! Człowiek w niewoli afektów nie umie dysponować sobą i swoim życiem w sposób wolny. Jest zdalnie sterowany. Niby nie widać na nim żadnego jarzma, nie jest przykuty do żadnego rekwizytu, ale w środku nie jest zdolny do wolnych decyzji!  Nie ma wolności wewnętrznej. To jest problem wielu ludzi, nie tylko młodych. Wprost przeciwnie to jest jeszcze bardziej problem ludzi starych i starzejących się, którzy sami potrafią szybko się przywiązywać i przywiązywać do siebie innych. Radykalizm w tych sprawach jest tyleż trudny co konieczny. I jeśli dzisiaj komukolwiek wydaje się niemożliwy, to tym większym okaże się to cudem, gdy pozwolimy, by Jezus pokonał naszą niemożność. 



Ks. Ryszard K. Winiarski, Lublin

TOP