Dwie siostry - dwie postawy

"Echo"Ewangelii Mk 10,38-42     
                                  

Dwie siostry – dwie postawy

                                           

                  Jezus przynajmniej dwukrotnie nawiedził dom Marii i Marty: pierwszy raz, gdy wygłosił niezwykle ważną katechezę o słuchaniu Słowa Bożego, drugi, gdy dokonał cudu wskrzeszenia Łazarza. Wydaje się, że te dwie wizyty składane w różnym czasie wzajemnie się dopełniają. W pedagogii Bożej słowo i znak wzajemnie się potrzebują. O siostrach z Betanii nie wiemy nic poza imionami i poza tym, że mają śmiertelnie chorego brata Łazarza. Inne postacie są przez ewangelistów mniej lub bardziej określone: faryzeusz, jawnogrzesznica, ślepiec, paralityk, wdowa, trędowaty itd. To wiele tłumaczy, już na wstępie osadza postać w jakimś ważnym kontekście. Siostry z Betanii  to dość tajemnicze postacie, potraktowane dość marginalnie.
  Pierwsze co rzuca się w oczy to oczywista różnica postaw. Skąd, dlaczego? - Nie wiemy! Maria i Marta są niczym dwa różnoimienne bieguny jak ruch i bezruch, jak światło i cień! W ocenie ludzi zapewne lepiej wypada Marta. Jest gościnna i pracowita. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie jeden szczegół. Gdyby nie towarzyszył temu głęboki osąd drugiego człowieka. Marta demaskuje samą siebie stwierdzeniem: „ Panie czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu”. W tej jednej skardze są aż dwie pretensje! Jedna pod adresem siostry, druga pod adresem samego Jezusa! Marta zdaje się mówić tak, jak mówią zmęczeni ludzie, którzy mają po prostu dość: siedzą sobie i gadają, a ja tu padam. O moralnej wartości czynu decyduje intencja, wewnętrzny motyw czyli odpowiedź na pytanie: dlaczego? Przecież nie chodzi o to, żeby było dużo aktywizmu ale dużo miłości. Aktywizm w gruncie rzeczy jest czymś powierzchownym i zewnętrznym. Wszystkie ideologie karmią się aktywizmem. Szczytem aktywizmu są rewolucje, które uruchamiają całe masy ludzi, pytanie tylko: w imię czego? Aktywizm ma własną ikonosferę. Jest widoczny z daleka. Jest efektowny a przy tym wymierny. Aktywizm można wycenić. Można go ująć w liczby, a poza tym jest zmysłowo odczuwalny. Niestety wielu ludzi ulega jego powabnej sile. Marta nie robi nic złego, robi dobro, które w ocenie Jezusa nie jest tak wielkie jak się jej wydaje. Żal i pretensje, które zalegają w jej sercu są odrobiną dziegcia w plastrze miodu. Dodatkowy problem polega na tym, że człowiek gdy ulegnie pokusie aktywizmu już nie chce słuchać nikogo, nawet Pana Boga. Ulega swoistemu zawłaszczeniu, jest zakładnikiem swoich dokonań. 
           
Maria zachowuje się inaczej: najpierw i przede wszystkim słucha. Tak zwane najstarsze credo Izraela mówiło: Szema Izrael- Słuchaj Izraelu, Pan jest Bogiem jedynym, nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną! – por. Pwp 5, 1n. W psalmie 95,7-8, Bóg mówi: „ Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego, nie zatwardzajcie dzisiaj serc waszych”. Do dzisiaj każdy pobożny Izraelita, pięć razy dziennie powtarza to sobie i swoim dzieciom. Żeby słuchać Boga, żeby słuchać kogokolwiek, trzeba minimum pokory i uwagi. To nieprawda, że człowiek ma podzielną uwagę, jak mówią niektórzy. Człowiek w tym co przeżywa ma być niepodzielny. Marta troszczy się o wszystko i w ten sposób pozbawia się Słowa życia. Ilu ludzi czując się niezastąpionym próbuje ogarnąć wszystko swoimi decyzjami i swoją inteligencją? Pochłonięci doczesnością nie są w stanie szukać a nawet myśleć o rzeczach ostatecznych. Zwyczajnie nie mają do tego siły ani chęci. Nawet jeśli czują w sobie takie potrzeby, potrafią je wyprzeć, zneutralizować. I na odwrót: człowiek oddany sprawom Bożym, nie uczestniczy w wyścigu do kariery, awansu czy władzy. To go zwyczajnie nie interesuje, nie roznamiętnia, a jeśli nawet z konieczności w tym uczestniczy, to ma do tego ogromną wolność. Maria wybiera słuchanie Słowa, z którego rodzi się wiara, owa cząstka która się nie przedawnia i nie ginie. Której nawet śmierć nie potrafi jej pozbawić.
   Jezus mówi nie tylko do Marty, mówi do każdego z nas: potrzeba niewiele, a nawet jeszcze mniej – potrzeba jednego: posłuszeństwa. Nie wymaga od nas inicjatywy, projektowania czegokolwiek, aktywizmu. Jezus chce naszego zasłuchania, bez nerwów, bez pośpiechu i bez wymądrzania się. To jedno wystarczy. Mało a tak naprawdę wszystko! 

Ks. Ryszard K. Winiarski, Lublin

 

TOP