Niedziela Męki Pańskiej

Echo Ewangelii Mt 26, 14- 27,66

                     Niedziela Męki Pańskiej

 

                    Każdy z uczestników i świadków drogi krzyżowej Jezusa inaczej przedstawiłby wydarzenia, które lawinowo następowały po sobie. Inaczej rozłożyłby akcenty dając przy tym własny, nasycony emocjami komentarz. Człowiek władzy (Piłat) widziałby pewnie sprawę tak: wszystkie procedury prawa – zachowane, próba amnestii – nieudana, ogłoszone referendum sprawia, że lud staje się źródłem prawa. Następnie decyzja, podanie do publicznej wiadomości tytułu winy, rozkaz natychmiastowego wykonania wyroku, raport końcowy setnika i po sprawie. Dura lex, sed lex - twarde prawo, ale prawo.

 Z perspektywy Matki droga krzyżowa dziecka jest nie do opowiedzenia. Dla niej rzymskie prawo i pax romana mają wymiar ludzkiego nieszczęścia. Cierpienie Syna to dalszy ciąg bólów rodzenia. To zapowiedziany przez starca Symeona – miecz boleści. Ale ból to nie wszystko, istnieje cierpienie większe – świat udręk duchowych. Na oczach wszystkich najbardziej Niewinny z możliwych zostaje uznany winnym wszystkich, postawionych zarzutów. Pojedyncze głosy obrony zagłuszył wrzask tłumu. Paradoks największy z możliwych: Boża sprawiedliwość objawia się w ludzkiej niesprawiedliwości. Jest jeszcze inny paradoks: nienawidzący się stają się wspólnikami. Sprzężenie zwrotne między żydowskim Sanhedrynem i rzymskim prokuratorem, to swoiste przymierze tronu i ołtarza zawarte pośpiesznie dla doraźnych celów.
Statysta, przechodzień (Szymon) próbuje się nie angażować. Nie widząc związku, nie chce być wtajemniczony, woli pozostać na zewnątrz zaistniałej sytuacji. Chce zachować dystans. Marzy, żeby jak najszybciej, bezpiecznie znaleźć się w domu, bez żadnych zobowiązań i problemów. Nie wymaga zbyt wiele, chce tylko spokoju, ciszy i snu, jak wielu innych zmęczonych ludzi.
Legioniści mają za sobą siłę i prawo. Stoi za nimi Rzym, który dyktuje warunki. Uczono ich posługiwać się flagrium, wiedzą jak skutecznie zadawać ból. Bez skrupułów potrafią przeprowadzać kolejne egzekucje, nie wdając się w szczegóły formalno-prawne. Dla nich najwyższym prawem jest rozkaz! Współczucie nie istnieje jeśli Rzym ma być nieśmiertelny! Legioniści mają doprowadzić skazańca na miejsce egzekucji i uchronić go przed linczem rozwścieczonego tłumu. Oswojeni z zapachem krwi, przyzwyczajeni do zadawania śmierci, tłumią w sobie ludzkie odruchy. Być może myślą, ale nie czują.
Judasz nie uczestniczy w tej drodze, jak większość Apostołów. Jego już dawno nie ma. Wątpiąc w przebaczenie popełnił samobójstwo. Nie chciał patrzeć na efekt domina, którego był współsprawcą. Gdyby Arcykapłani inaczej zareagowali na jego krótkotrwały żal, gdyby usłyszał od nich Dobrą Nowinę, pewnie żyłby dalej. Ale zostawiony samemu sobie, odszedł donikąd targany sprzecznościami swoich decyzji. Nie poradził sobie z sobą samym. Można mu tylko współczuć! Inteligentny plan wykluczenia kogoś, skończył się samowykluczeniem.
 
Dwóch łotrów bynajmniej nie stanowi tła dla Jezusa. Oni mają swoje nieciekawe historie, które ich zaprowadziły na miejsce egzekucji. Spotkali wreszcie godnych siebie przeciwników. Rzymianie byli surowi, ale także sprawiedliwi. Świat, którym rządzili bronił się przed złoczyńcami i ich nieprzewidywalnym złem. Egzekucja jest niczym utylizacja. Wszystko co niepotrzebne, niebezpieczne, toksyczne musi być zniszczone. Oni przeżywają przede wszystkim swoje cierpienie. Są przyczyną i skutkiem zarazem.
Dla nieobecnych ta droga jakby nie istnieje. Jest tyle pięknych dróg na których nie ma drastycznych scen okrucieństwa, krwi i bluźnierstw. Droga krzyżowa nie mieści się w żadnych kanonach estetycznych. Nie przewiduje jej także ludzka ekonomia. Analitycy, zgodnie z poprawnością polityczną, każą brać pod uwagę wyłącznie o optymistycznych scenariuszach. Media pokażą wręcz anatomię męki, bynajmniej nie po to by obudzić współczucie, ale by zawładnąć cierpieniem dla sobie tylko znanych celów.
 
Jak by nie patrzeć, zobaczymy w Drodze Krzyżowej Jezusa z Nazaretu, jedynie fragment nie do końca zrozumiałej agonii. Jedno pozostaje pewne i poza dyskusją: On przeszedł tą drogą do końca z wszystkimi tego konsekwencjami, by wyznać miłość każdemu z nas. Łotr na krzyżu reprezentuje nas wszystkich, choć może wolelibyśmy, żeby to był ktoś inny. Chrystus dla niego i dla nas, stał się na zawsze Dobrą Nowiną.  Można jej nie przyjąć, można się przed nią bronić, można od niej uciekać, ale jednego nie można – Nie można udawać, że się nie nigdy pojawiła. Przyszła i została w tajemnicy Kościoła.
 

Ks. Ryszard K. Winiarski, Lublin

TOP