Zasiew Boży i ludzki zarazem

Echo Ewangelii Mt 13, 1-23 

Zasiew Boży i ludzki zarazem

              Dla jednych w środku wakacji, dla innych w trakcie rozpoczynających się żniw, Kościół czyta przypowieść o siewcy. To specyficzny sposób narracji wybrany przez Chrystusa, dla ukazania natury, dynamizmu i piękna Królestwa Bożego. Przypowieść to wielka metafora traktująca o rzeczach najważniejszych dla świata wiary. Wszystkie przypowieści mają swój nieodparty urok, jest w nich nie tylko piękno ale także mądrość! Każda przypowieść ewangeliczna zawsze ma kilka ważnych aspektów, które warto sobie przybliżyć! Dzisiejsza również.

Po pierwsze: dobry rolnik nie upaja się widokiem falujących łanów zboża, ale wybiega myślą w przyszłość. Widzi to, czego jeszcze nie ma lub czego inni nigdy nie zauważą. Nosi w sobie niezniszczalne przekonanie, że żniwa potrzebują zasiewu! To tylko kwestia czasu. Siew jeśli nie miałby nadziei czyli dalszego ciągu, byłby oczywistą stratą i brakiem roztropności. Siewcy musi towarzyszyć nadzieja, inaczej nie zdecyduje się na wyrzucanie ziarna z ręki. Po drugie: istnieje organiczny związek między ziarnem a ziemią. Ziemia bez ziarna jest wewnętrznie pusta i jałowa. Niezdolna do wydania z siebie żadnego owocu, żadnego, nawet najmniejszego znaku życia. Ziarno bez ziemi jest nagie, niczym nie osłonięte, jakby bezbronne wobec wszystkiego. Ziarno i ziemia potrzebują więc siebie. Pokora każe im się spotkać i przyjąć. Siewca niejako pośredniczy w tym szczególnym spotkaniu, które ma coś z zaślubin. Gdyby siewca zasiał plewy oszuka nie ziemię, ale samego siebie. Podobnie gdy zaniedba uprawę roli, nie oszuka ziarna ale samego siebie. Siewca jako pośrednik jest - niezbędny. Nie można go wykluczyć i sam siebie nie może zwolnić z ciążącej na nim odpowiedzialności. Wiążą go dwie potrzebujące siebie rzeczywistości: ziemia i ziarno.Po trzecie: ziarno nosi w sobie genetycznie zapisany potencjał życia. Jest potencjalnie owocne, zdolne dać z siebie wszystko. Z ziemią takiej oczywistości nie ma! Na ziemi są skały, chwasty, stopy ludzi, koła pojazdów oraz wszelkie możliwe żywioły nie wyłączając pasożytów. Przypowieść o siewcy z jednej strony mówi o sile witalnej zasianego ziarna z drugiej zaś mówi o problemach jakie rodzi ziemia. Jeśli uznamy, że jest to wielka metafora, to w niej ziarno oznacza Słowo Boże, a ziemia oznacza nas i wszystko to, co w nas pozwala lub przeszkadza temu Słowu owocować! To nie Słowo Boże jest źródłem problemów, ale nasza nie uleczona natura. Nawet największa łaska szanuje nawet najmniejszy aspekt naszego człowieczeństwa. W tym wyraża się pokora Boga, że przychodzi i powierza się każdemu, mając pełną wiedzę o każdym z nas, o naszych wszelkich uwarunkowaniach, o naszej duchowej mizerii. Pozostaje wielką tajemnicą dlaczego to samo Sowo Boże w każdym człowieku owocuje inaczej? Jednych prowadzi aż do męczeństwa, a innych nie może doprowadzić nawet do nawrócenia czy normalności. Jedni przyjmują je na całe życie z wszystkimi tego konsekwencjami, a inni nie potrafią nawet na trochę. Dla jednych jest słowem życia i mądrością, z którą nie próbują nawet dyskutować, dla innych to samo Słowo jest głupstwem, którym nie warto nawet „zaśmiecać” sobie głowy! Jak to możliwe? – pytamy. To naturalna kolej rzeczy, że Słowo Boże prowadzi do polaryzacji postaw. Każe się ludziom jednoznacznie określać. I większym problemem wydaje się być gdy człowiek zwyczajnie nie wie, gdy chce żyć okrakiem i godzić sprzeczności, niż gdy świadomie i jednoznacznie mówi - nie! Nieustannie spełnia się dzisiejsza przypowieść. Słowo w każdym z nas spotyka inną dyspozycję serca, inną wiarę, czasem jej zupełny brak, czasem zwątpienie, bunt, negację itp. Przyczyny są wielorakie. Bywa, że ten brak dyspozycji wynika z prawdziwych zgorszeń, a czasem ze zgorszeń jedynie pozornych. Bywa, że przeszkodę stanowi drugi człowiek albo rzecz rodząca przywiązanie. Generalnie mamy problem z lękiem by pozwolić Bogu na wszystko i nie zamykać się na żadną ewentualność. Boimy się, że Bóg za bardzo zmieni nasze życie. Matematycznie ujmując dzisiejszą przypowieść, tylko co czwarte ziarno znajduje owo minimum koniecznej wiary, by okazać się żywym. Z tego zaś, tylko co trzecie zaowocuje w pełni. Przedziwna jest Boża ekonomia zbawienia i jakże inna od naszej!  

Ks. Ryszard K. Winiarski, Lublin
TOP