Cierpliwość Boża i ludzkie zniecierpliwienie

„Echo”Ewangelii Mt 13, 24-43 

Cierpliwość Boża i ludzkie zniecierpliwienie

             Niejednemu człowiekowi marzy się świat niczym nieskażony, w którym istnieje wyłącznie dobro i piękno. To tak, jakby na polu oprócz zboża rosły wyłącznie kwiaty i nie było żadnych chwastów. Tymczasem rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona i nie taka jednoznaczna jakbyśmy sobie tego życzyli. Obok oczywistego dobra, które cieszy i rodzi fascynację, egzystuje oczywiste zło, które niepokoi i przeraża swoimi rozmiarami. Czasem jest to zupełnie przez miedzę, przez ścianę domu, vis a vis, a bywa i tak, że człowiek mieści w sobie ukryte potencjały dobra i zła. Nie zawsze jest to uświadomione, nie zawsze poddane uczciwej refleksji i osądowi prawego sumienia. Nie zawsze znajduje swoją czytelną ekspresję, ale zawsze potencjalnie tkwi, jako zarzewie wewnętrznej walki i rozterek. Nie jest to żaden determinizm ani fatum, jest to pokorne uznanie, wewnętrznej dychotomii, rozdarcia pierworodnego naszej natury. Żaden człowiek nie jest wyłącznie dobry lub wyłącznie zły. Człowiek to najprawdziwsza przypowieść o chwaście! Jest w nim wszystko. „Skąd wziął się na polu chwast” - to kwestia zupełnie podstawowa. Pytanie o genezę zła, o jego praprzyczynę zadawali sobie ludzie w każdej epoce. Legło ono o podstaw mitu o puszce Pandory i opowiadania o grzechu pierworodnym (Rdz 3,1-20). Nie mogło więc nie pojawić się w Ewangelii. Więc niech każdy z nas pyta się w ciszy swojego sumienia: skąd zło w jego życiu, w jego powołaniu, w jego relacjach z ludźmi, w jego pracy czy służbie? Skąd zło? Kto za tym stoi? Jezus demaskuje nam ojcostwo demona nad wszelkim złem. Mówi: „ Bójcie się Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” - Mt 10, 28
Słudzy z przypowieści chcą rewolucyjnej rozprawy ze złem, pewnie i z ludźmi, którzy są za nie odpowiedzialni. Także dzisiaj jest wielu, którzy gotowi są rozpalać medialne stosy, stawiać gilotyny, szafot czy pręgież. Działają w dobrej wierze, założony przez nich cel wydaje się szlachetny i ze wszech miar słuszny, ale metoda walki już nie. Słudzy z przypowieści (i nie tylko), myślą, że można czynić zło dla osiągania dobra, że cel uświęca środki. Otóż nie! Musi istnieć nie tylko moralność celu, ale także moralność środków. Gospodarz zakazuje im tak rozumianej „gorliwości”. Jakże musieli się poczuć rozczarowani gdy gospodarz zamiast pochwalić ich za gotowość, najwyraźniej karci i zakazuje inkwizytorskich praktyk. Widzi oczywiste zło, i nawet zna jego sprawcę a mimo to, paradoksalnie godzi się na jego trwanie aż do końca świata. Ważne by odkryć co znaczy to przyzwolenie i czym ono jest motywowane? Nie jest to bynajmniej strach i ucieczka przed dosłownością zła. Nie jest to brak odpowiedzialności. Motywem jest troska i chęć ocalenia dobra, które może zginąć przy okazji rozprawy ze złem! Zbyt duże jest ryzyko, że w miejsce usuwanego zła pojawi się nowe. Tak jest np. z wojną czy rewolucją. Winnym rozpętania tych szaleństw jest kilku lub kilkudziesięciu ludzi, a giną tysiące lub miliony niewinnych. Pokusa budowania lepszego świata niejednokrotnie kończy się dalszym psuciem świata istniejącego, mimo najlepszych chęci i najwznioślejszych haseł. Rozstrzygnięcie definitywne historii świata nastąpi na sądzie ostatecznym i nie będzie to dzieło ludzkie, lecz Boże. Wtedy dobro i zło zostaną oddzielone bezbłędnie i definitywnie. Wtedy wszystko dokona się raz na zawsze. Zło zostanie pokonane i unicestwione Bożym ogniem, który jak przychodzi to nigdy nie żartuje. Ogień Bożej sprawiedliwości i Bożego miłosierdzia oczyści wszystko. Z tego ognia nie wyłoni się pogorzelisko, ale nowe stworzenie, które w pełni odda myśl Stwórcy. Trzeba nam spojrzeć na sąd ostateczny nie jak na dzieło destrukcji ale dzieło stworzenia! Przecież Bóg jest miłośnikiem życia, największym z możliwych! 


Ks. Ryszard K. Winiarski, Lublin

TOP