Tożsamość owcy (Mt 25, 31-46)

                          Tożsamość owcy

           W dawnych czasach król decydował o życiu i śmierci poddanego. Prawdziwym darem niebios był dobry monarcha, który odznaczał się nieprzeciętną mądrością i szacunkiem do swoich poddanych. Ludzie mogli ufać takiemu królowi. Spali spokojnie. Wiedzieli, że nie grozi im nic złego, bo król był zawsze gotów bronić swoich poddanych. Dzisiaj, szczególnie w kulturze europejskiej, król pełni funkcje reprezentacyjne. Jest kimś w rodzaju symbolu państwowej tradycji.

Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, ostatnia niedziela roku liturgicznego, stawia pytanie o najważniejszego Króla. Jest pewna analogia, jeśli chodzi o historyczne dzieje i naszą współczesną religijność. Jakim Królem jest Jezus w biblijnym Objawieniu, a jak na Chrystusa Króla patrzy dzisiaj przeciętny Kowalski? Czy Jezus jest w moim odbiorze Królem, za którym pójdę w ogień chociażby z racji na to, że On zrobił to samo? Jeśli tak, to skąd jeszcze we mnie tyle dystansu, nieufności, powątpiewania? A może trzeba stanąć w prawdzie i przyznać, że Jezus pozostał tylko symbolem jakieś religijnej tradycji. Od odpowiedzi na to pytanie zależy moje chrześcijaństwo, a raczej jego żywotność lub martwota.
              Opis powrotu Jezusa na ziemię budzi subtelny lęk. Owce zostaną postawione po prawej stronie, a kozły po lewej. Owce usłyszą radosne „pójdźcie błogosławieni”, a kozły okrutne „idźcie precz ode mnie”. Św. Mateusz podkreśla, że Syn Człowieczy przyjdzie w chwale, także Jego tron będzie pełen chwały. Prawdziwa chwała jest wtedy, gdy towarzyszy jej powszechne uznanie i cześć. Chwała przysługuje Bogu niejako z natury. Jednak gdybyśmy chcieli zapytać, czy pośród ludzi Bóg otaczany jest chwałą, odpowiedź nie jest już taka jednoznaczna. Piękne procesje eucharystyczne, przystrojone ołtarze, zdobne monstrancje, to jakiś wycinek rzeczywistości. Bóg godzien jest prawdziwej chwały: za piękny świat, za stworzenie człowieka, którego uczynił niewiele mniejszym od aniołów (por. Ps 8,6), wreszcie, a może przede wszystkim za Wcielenie Swojego Syna. Wiemy, że wśród ludzi nie jest spełniony warunek powszechności, jeśli chodzi o chwałę oddawaną Bogu. Chwała oddawana jest wprawdzie w świętej liturgii, gdy rodzina klęka wspólnie do modlitwy, poprzez paciorki różańca przesuwane w babcinej dłoni, w mądrych pismach teologów czy w natchnionej poezji. Chwałę Bogu oddaje turysta, który na górskim szlaku poprzez dzieło rozpoznaje jego Twórcę, a także kierowca, który przed wyruszeniem w podróż uczyni znak krzyża. Powszechność jest kategorią dotyczącą wszystkich osób, a także spraw i rzeczy. Może i na początku XXI wieku mamy jakiś wariant powszechności, jeśli chodzi o uznanie Boga za Stwórcę świata, Byt przewyższający rzeczywistość doczesną. Chociaż i w tym przypadku niektórzy wierzą, że Pana Boga nie ma i szukają na to argumentów w duchu staroświeckich i przebrzmiałych filozofii. A co dopiero mówić o powszechnym uznaniu i czci wobec Boga na gruncie spraw i rzeczy związanych np. z wyborami moralnymi?
               Nieraz z wypiekami na twarzy czytamy apokaliptyczne opisy powrotu Chrystusa na ziemię. Pismo Święte ostrzega, że ten dzień przyjdzie na wielu jak złodziej (por. 2 P 3,10). Tak naprawdę, nie sam dzień będzie zaskoczeniem, ani straszne zjawiska. One przecież towarzyszą nam na co dzień. Nawet już trochę spowszedniały. Może jeszcze gdy jakaś tragedia wydarzy się w Polsce lub pod Lublinem, wzruszę się i przerażę. Jednak słysząc o prześladowaniach chrześcijan w Indiach spokojnie wkładam ciepłe bambosze. Co więc może zaskoczyć w ten ostatni dzień? Będzie to oczywistość tego, co dotąd dla ludzi o twardych sercach i zamkniętych umysłach pozostawało zakryte. Powszechność dotyczyć będzie wszystkich osób, spraw i rzeczy. Nie będzie wierzących i niewierzących, agnostyków i poszukujących. Będą zaskoczeni i nie zaskoczeni (powszechność osób). Nie będzie dyskusji o tym, czy zarodek staje się człowiekiem w momencie implantacji czy może w szóstym tygodniu ciąży (powszechność spraw). Skończy się religijność szwedzkiego stołu, polegająca na tym, że wybieram sobie z chrześcijaństwa to, co mi pasuje (powszechność rzeczy).
              Najstarsze obrazy przedstawiają Chrystusa jako Dobrego Pasterza. Syn Człowieczy rozdzieli jednych od drugich, tak jak pasterz oddziela owce od kozłów. W katakumbach św. Kaliksta z III wieku widzimy Pasterza, który na swych ramionach dźwiga owcę. Ewangelia na Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata jest dobrą nowiną dla wszystkich owiec, ponieważ owce nie będą zaskoczone końcem świata. Owca nie musi się bać. Szok na pewno przeżyją ludzie określani przez Słowo natchnione mianem kozłów. Nie wstrząsną nimi nadzwyczajne zjawiska atmosferyczne, pioruny albo chóry anielskie. Porażająca okaże się chwała Boga, czyli oczywistość Prawdy we wszystkich strefach rzeczywistości, pośród bladych pomysłów człowieka. Święci wiec to ludzie, którzy mają w sercach pełnię takiej oczywistości, chodząc po ziemi są pewni nieba.
              Kozioł to symbol człowieka upartego, wiecznie trwającego przy swoim stanowisku, mimo oczywistej niesłuszności. Tylko nasza osobista decyzja czyni nas owcami lub kozłami. Chrystus, którego królowanie polega tak naprawdę na pasterzowaniu, pielęgnuje swoje owce i karmi je. Każdej niedzieli otrzymujemy Słowo Życia, czyli Ewangelię a także eucharystyczny Pokarm. Jezus nie pilnuje człowieka przy pomocy pułapki na myszy. Skubniesz serek i zatrzaskuje się metalowa pokrywa. Chrześcijańska miłość jest strażnikiem owczej tożsamości. Po prawej stronie stają owce. Nie dlatego, że mogą pochwalić się lśniącą wełną. Te wyśmiewane przez wielkich i majętnych tego świata owce karmiły głodnych, poiły spragnionych, przyjmowały przybyszów, przyodziewały nagich, odwiedzały chorych i więźniów. Jeśli coś w dzisiejszych czasach upilnuje nasze chrześcijaństwo, to będzie to tylko i wyłącznie miłość. Oczywiście programowo wyśmiana… Być owcą, to brzmi dumnie!


Ks. Adam Jaszcz, Lublin

TOP