Trędowaci na różne sposoby

„Echo” Ewangelii Mk 1, 40-45   
 

Trędowaci na różne sposoby

          Cierpienie ćwiczy każdego w pokorze. W cierpieniu nie ma mądrych – każdy okazuje się takim, jakim jest naprawdę. Czasem jednak owocem cierpienia jest bunt, bluźnierstwo i złorzeczenie, zwłaszcza gdy jest ono niezawinione. W cierpieniu jedni tracą wiarę a inni zyskują. Doświadczenie Oświęcimia i Kołymy zrodziło świętych i męczenników, ale też stało się powodem wielkiego zwątpienia w Boga, który został uznany za pierwszego wśród winnych.
Gustaw Herling – Grudziński opisując swoje przeżycia w sowieckim łagrze, ukazał ludzkie zachowania w nieludzkim świecie: kobiety i mężczyzn prostytuujących się z tęsknoty za prawdziwą bliskością; księdza, który za spowiedź każe sobie płacić kawałkami razowego chleba; kapusiów, którzy swoją strategię przetrwania oparli na wymyślnych donosach; samobójców którzy woleli raczej umrzeć niż żyć itp. Swoim wspomnieniom dał wymowny tytuł - Inny świat.
 
   Cierpienie może być przyczyną odrzucenia. Każdy świat, każde środowisko, każde pokolenie ma swoich pariasów, niedotykalnych, wykluczonych, trędowatych na różne sposoby. To tylko kwestia kryterium skazującego człowieka na samotność i odrzucenie. Trędowaci mogli pozostawać we wspólnocie ale tylko między sobą. Trąd jako choroba zakaźna wydawał się kryterium wręcz oczywistym: społeczność ocalała samą siebie poprzez odrzucenie pojedynczych nosicieli. Każdy trędowaty znał to kryterium. Od dziecka wtajemniczano kto i dlaczego musi żyć poza wspólnotą. Jak rozpoznawać wszelkie objawy itd. Gdy zachorował dokładnie wiedział gdzie ma się udać.
 
   Dzisiaj trąd przestaje być kryterium odrzucenia, ale niestety jego miejsce zajmują nowe, określane przez prawo, media i bioetykę. Całkiem niedawno prasę obiegła wiadomość, że w Wielkiej Brytanii urodziła się dziewczynka wolna od tajemniczego genu BRCA1, który zwiększa ryzyko raka piersi (Gazeta Wyborcza 10-11.01.2009). Uznano to za oczywisty sukces. Ale prawda jest o wiele bardziej złożona. Techniką in vitro powołano do życia 11 zarodków, z czego tylko pięć było zdrowych, sześć z wadą genetyczną od razu zostało uśmierconych. Kobiecie wszczepiono dwa, na świat przyszło jedno dziecko, które żyje kosztem dziesięciorga rodzeństwa. Oto współczesna wersja opowiadania o trądzie! Oto nowe kryterium skazujące na wykluczenie – geny! Robi się to inteligentnie, sterylnie, w majestacie prawa stanowionego przez współczesne neopogaństwo.
 
    Albo inny wstrząsający przykład. W minionym tygodniu w Udine na oczach całego świata została zagłodzona Eluana Englaro. Z powodu tzw. śpiączki wegetatywnej, która była wynikiem obrażeń odniesionych w wypadku, podjęto decyzję wykluczającą ją ze społeczności Guinessów, w której liczą się tylko piękni, silni, zdrowi i młodzi. Najdziwniejsze jest to, że decyzję podjął ojciec Eluany. Nie widząc zła swojej decyzji z wyczuwalną pychą w głosie mówił: „Kościół w tej sprawie nie ma nic do powiedzenia”. Nie poruszył go list ojca zagłodzonej w podobny sposób Terry Schiavo. Nie trzeba trądu ani żadnej epidemii, kryterium skazującym staje się śpiączka! Świat ku któremu zmierzamy staje się coraz mniej ludzki!
  Trędowaty niczego nie wymusza, niczego nie narzuca. Mówi do Jezusa: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić!” (w 40). To nie jest rozkaz, to nie jest szantaż, to nawet nie jest prośba. To jest pełne ufności oddanie się woli Bożej! Bóg choć wszystko może, to jednak niczego nie musi! Nie musi uzdrowić. Cud nie może być na żądanie. Bóg nie może być przymuszony do działania, ani naszym cierpieniem ani modlitwami, niczym! W przypadku trędowatego z Ewangelii wola Boża i nadzieje ludzkie okazały się tożsame. Cud był wolą Boga!   Zadziwia jednak nieposłuszeństwo uzdrowionego, który miał milczeć a gada jak najęty. Nie umie unieść woli Bożej do końca. Wymóg dyskrecji przerasta wielu. Nieposłuszeństwo uzdrowionego jest wyraźną przeszkodą w spełnieniu się dalszych planów Bożych. Uniemożliwi dokonanie cudów w życiu bliźnich. Pamiętajmy więc, by woli Bożej nie interpretować połowicznie wybierając z niej tylko to, co idzie po linii naszych oczekiwań. Nie jesteśmy sami i nie jesteśmy też najważniejsi. Ojcostwo Boga jest dla wszystkich.
 
  Od posłuszeństwa lub nieposłuszeństwa kogoś z nas, zależą losy wielu, którym Bóg także chciałby objawić swoje miłosierdzie. Wykluczonych nie brakuje, nie koncentrujmy się więc na sobie i swoich cierpieniach, raczej pomóżmy wykluczonym uwierzyć w siłę ludzkiej solidarności. Jean Vanier, twórca wspólnot „Wiara i światło” mówił: „ Społeczeństwo w którym nie ma miejsca dla słabych jest słabe, jeśli w nim nie ma miejsca dla niepełnosprawnych jest niepełnosprawne.” Jak bardzo prawdziwe słowa wypowiedział człowiek, który świadomie zrezygnował z kariery w marynarce wojennej, by oddać się posłudze nieuleczalnie chorych! 

Krzysztof Drogowy

TOP