Pokusa samoocalenia

„Echo” Ewangelii Mk 1, 12-15

Pokusa samoocalenia 

                                      
           Każde wielkie wydarzenie, wielkie dzieło czy utwór sceniczny ma uwerturę. Jest w niej zapowiedź głównego motywu, który rozpisany na instrumenty i głosy potem wielokrotnie powraca. Dla Ewangelii uwerturą jest misja Jana Chrzciciela a najważniejszym akordem - męczeństwo. Znak sprzeciwu, który wyraża sobą prorok znajdzie swój najpełniejszy wyraz w Jezusie Chrystusie
Uwięzienie i śmierć proroka musiały wstrząsnąć opinią publiczną. Jeśli nagle ginie ktoś nieposzlakowany, autentyczny świadek, autorytet moralny mający opinię świętego, to muszą pojawić się pytania: kto za tym stoi i jakie motywy nim kierują? Ale czasem pytań jest więcej niż odpowiedzi!
 
   Po ludzku patrząc Jan Chrzciciel odchodzi za wcześnie. Wszystko jest ledwo zaczęte. Tyle jeszcze do zrobienia! Tyle wyzwań, tyle problemów, tyle dylematów i rozdroży a tu jakby ginął drogowskaz! Herod w gorszącym związku z bratową ani drgnie pod naporem Słowa Bożego. Faryzeusze broniąc swoich religijnych koncepcji niczym dogmatów i świętości, nawet nie zauważają że już dawno stracili kontakt z rzeczywistością. Wspólnota esseńczyków z Qumran zastygła niczym neolityczny krąg, jest jeszcze bardziej wyalienowana niż faryzeusze. Zeloci obsesyjnie prowadzą swoją bożo-ojczyźnianą walkę z Rzymem. Wrogowie zewnętrzni od dawna opanowali kluczowe dziedziny życia: obce prawo, obcy pieniądz i obce wojska. Osławiony pokój rzymski, pax romana, w niejednym sercu rodzi niepokój, gniew i pragnienie odwetu. Każda z tych sytuacji wydaje się przegrana. A jest wprost przeciwnie. Każda jest do wygrania. Każda jest niepowtarzalną szansą by mogła objawić się miłość Boga, darmowa, niczym nie zasłużona.
 
   Pojawia się całkiem realna pokusa tzw. ateizmu biblijnego, w której nie chodzi o zakwestionowanie Boga w ogóle, ale o przekonanie, że Bóg być może jest wszędzie, tylko nie w tej konkretnej sytuacji. Wszędzie, tylko nie tutaj i nie teraz. Jan Chrzciciel walczy z tą pokusą ukazując, że we wszystkim, co się wydarza Bóg się ukrywa i objawia zarazem. On jest panem dziejów. On pisze scenariusz. On jest reżyserem. On wybiera czas, miejsce i sposób wypełnienia się Jego woli. Człowiek ma powracającą pokusę, by odmówić Bogu kompetencji lub by je wykradać w każdy możliwy sposób! 
  W tym sensie postawa proroka jest szczególnie ważna. Stanowi punkt odniesień. Prorok na tę samą rzeczywistość patrzy inaczej. Prorok akceptuje wszystko, co go spotyka, także więzienie i śmierć. Dla niego nie jest to żadna pomyłka, żaden przypadek, żadna niesprawiedliwość, żaden błąd koncepcyjny. Wprost przeciwnie, jest to przejaw woli Bożej. Prorok koduje w ludziach ewangeliczny sposób interpretacji zdarzeń. Sytuacje najgorsze są najlepsze, bo uruchamiają w nas myślenie.
   Relacja ewangelisty Marka o poście Jezusa jest wyjątkowo lakoniczna. Sprowadza się właściwie do jednego zdania: „Zaraz też Duch wyprowadził Go na pustynię. Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś usługiwali Mu”. Jezus idzie stoczyć pojedynek z demonem. Teatrem walki będzie pustynia, widownią będą aniołowie i zwierzęta. To wiele mówiący detal. Aniołowie i zwierzęta to antypody stworzeń. Trudno o zestawienie większych przeciwieństw świata. Człowiek egzystuje pomiędzy tymi skrajnościami jako niewiele mniejszy od aniołów (por. Ps. 8) ale z realną skłonnością do upadku.
 
   Pamiętajmy również, że wiele zwierząt jest nie tylko symbolem ale ulubionym wcieleniem demona (małpa, skorpion, kozioł, świnia, lis itp.) i że grzech może doprowadzić do czegoś, co nazywamy zezwierzęceniem. Upadek przeszywa naturę wszystkich stworzeń na wylot. Jak mówi św. Paweł: „Wiemy, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia” – Rz 8,22.  Dlatego świadkowie pojedynku, są jednocześnie adresatami odniesionego przez Chrystusa zwycięstwa. Chrystus dedykuje swoje zwycięstwo całej naturze. Jego pragnieniem jest by każda istota doświadczyła wyzwolenia. Jezus chce, by Jego zwycięstwo było naszym zwycięstwem. Żadna istota, a zwłaszcza żaden z ludzi nie może czuć się zapomniany, niekochany, odtrącony. Może co najwyżej samemu zrezygnować z wysłużonej przez Chrystusa wolności. Może żyć jakby ta walka nigdy nie została wygrana, a nawet jakby do niej w ogóle nie doszło. To jest jedna z najsilniejszych pokus: spróbować ocalać się samemu, bez Jezusa Chrystusa! Jeśli mamy się z czego nawracać, to najpierw i przede wszystkim z tej pokusy.
 

Krzysztof Drogowy

 
TOP