Wyrzucone monety, pozbierane sumienia

"Echo" Ewangelii J 2, 13-25

Wyrzucone monety, pozbierane sumienia

            Może się komuś wydawać, że w chrześcijaństwo chodzi tylko o nadstawianie drugiego policzka. Ktoś czyni zło, wkracza z buciorami w święte przestrzenie, a chrześcijanin patrzy się na to z właściwą sobie biernością i nadstawia policzek mniej zaczerwieniony. W Ewangelii na III niedzielę Wielkiego Postu widzimy Jezusa, który bynajmniej nie nadstawia drugiego policzka. Sporządza bicz ze sznurków i wyrzuca ze świątyni kupców i sprzedawców. Mogło się to apostołom nie mieścić w głowie. Na co dzień widzieli Jezusa w innych odsłonach. Trzeba było troszkę pomyśleć, wytężyć pamięć, by przypomnieć sobie słowa: „Gorliwość o dom Twój pożera mnie” (por. Ps 69,10).

                Powołanie chrześcijanina nie polega tylko na tym, by przyjmować kolejne razy, niezależnie od okoliczności. Owszem, często bywa to konieczne dla osiągnięcia większego celu. Co więc jest tym podstawowym powołaniem? Jezus przychodzi na świat, aby czynić dobro. Ja też mam czynić dobro w moim życiu: rodzinnym, zawodowym, społecznym, nawet politycznym. Jest wiele takich sytuacji, gdy większe dobro sprowadzę na świat przez nadstawienie policzka. Zaboli, ale sprawa Boża zwycięży, a to jest najważniejsze. Są jednak takie chwile, gdy brak tupnięcia nogą czy ostrzejszej reakcji będzie krystalicznym tchórzostwem, nieludzkim i niechrześcijańskim. Dzięki filmowi Rafała Wieczyńskiego przeżywamy na nowo wydarzenia związane z ks. Jerzym Popiełuszką. Mottem życiowym tego Kapłana były słowa: „Zło dobrem zwyciężaj”. Jednocześnie wiele jego homilii to ostre wystąpienia, nie przeciwko jakiemukolwiek człowiekowi, ale przeciwko złu. Film wyraźnie pokazuje, że ks. Jerzy ani przez chwilę nie chciał wymieniać z nazwiska konkretnego generała, aparatczyka czy rzecznika. Walczył ze złem, ostro i zdecydowanie. Zło odebrało mu życie doczesne, ale dobra nie zwyciężyło i nigdy nie zwycięży.
                Jezus czyni znak oczyszczenia świątyni. Świątynia w wielu religiach jest miejscem kultu o charakterze sakralnym. Na zewnątrz kult wydaje się zespołem obrzędów, czynności religijnych. Człowiek jest z natury otwarty na świat obrzędowości. Nie zawsze muszą być one religijne, ale zawsze w jakiś sposób absorbują nasze wnętrze. Dzisiaj mówi się o zjawisku praktykujących – niewierzących. Kiedy brakuje odniesienia do Osoby, obrzęd „religijny” nie różni się niczym od codziennego, biznesowego utrudzenie „świątynnych gości”, którym Jezus podziękował za złożenie wizyty w domu Ojca. Może w taki sam sposób zachowałby się w stosunku do tych, którzy bezmyślnie wykonują obrzędy religijne, zapominając o istocie prawdziwego kultu. Prawdziwy kult, „w Duchu i Prawdzie” (J 4,23), polega na tym, że człowiek oddaje religijną cześć Bogu, uosabiającemu wszelkie siły nadprzyrodzone. W Ewangelii o wypędzeniu kupców ze świątyni mieszają się dwa porządki semantyczne. Na początku w rozmowie z Żydami chodzi niewątpliwie o świątynię jerozolimską. Jednak po jakimś czasie, Żydom dalej chodzi o świątynię jerozolimską, natomiast Jezusowi chodzi już zupełnie o coś innego, ściślej rzecz ujmując, o Kogoś innego. Każdy życiowy obrzęd, zarówno ten religijny, jaki i biznesowy, naukowy, rodzinny, wychowawczy, ma swój sens, jeśli odniesiony zostanie do Osoby Boga, a przez to również do bliźniego żyjącego obok mnie. Ostatni sondaż religijności Polaków, zrobiony dla IMAS Intenational, wykazał, że 82 % ankietowanych uważa się za osoby wierzące. Jednocześnie 46% ma problem z powiązaniem wiary z codziennym życiem.
                Jezus wyrzuca bankierów i sprzedawców, wywracając jednocześnie stoły wraz z monetami. Powodem pustej obrzędowości jest obranie sobie w życiu niewłaściwego miernika wartości, środka wymiany wszelkich dóbr. Pieniądz rzucony o ziemię staje się pewnym symbolem. Ewangelista podkreśla, że Jezus wszystkich dobrze znał, nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Doskonale wiedział, co w człowieku się kryje. Pewnie można stworzyć jakiś pseudonaukowy opis mierników wartości, które stałyby się wspólne dla człowieka XXI wieku: pieniądz, pokusa bycia jak Bóg, decydowania o życiu i śmierci, pycha, egoizm, może polityczna poprawność, albo łkanie o sympatię medialnych koncernów. Ofiary laickiego stylu życia wykonuje wiele obrzędów, wokół siebie, w sobie. Jedni stylizują się na pajaców, inni robią tytuły naukowe, by stać się dyżurnymi interpretatorami rzeczywistości spod znaku „Boga urojonego”, jeszcze inni wprost atakują tradycję i Kościół. Obrzęd goni obrzęd, a miarą wymiany wszelkich dóbr, szczególnie tych duchowych i wewnętrznych, staje się zimna pieniężna moneta, czyli to wszystko, co nie ma nic wspólnego z Osobą Żywego Boga.
                Czas Wielkiego Postu wzywa nas do rozrzucenia monet zalegających w naszych sercach. To tylko iluzja bogactwa i zabezpieczenia przyszłości. Trzeba monety rozrzucić, a potem przejść obok nich obojętnie, z godnością, odzyskując radość bycia dzieckiem Bożym. Kiedy „stary człowiek” będzie wciąż dyskutował o świątyni jerozolimskiej, w „nowym człowieku” narodzi się pragnienie gorliwości o dom Boga, o Jezusa Chrystusa zapraszającego do nawiązania zażyłej relacji.  

Ks. Adam Jaszcz, Lublin
 

TOP