"Między duchem a psychiką" - Niekompetentni

 Niekompetentni

Niekiedy zadziwia mnie łatwość, z którą ludzie przyznają się do własnych błędów. Może nie wyszło mi to najlepiej – słyszę, – ale się starałem. Wyznanie piękne, ale pod warunkiem że szczere i wypowiadane ze świadomością stojących za nim konsekwencji.

Pamiętam studenta, który po nieudanym egzaminie poprawkowym tłumaczył, że bardzo się starał, że poświęcił dużo czasu i korzystał z pomocy kolegów. Wierzę ci – odpowiedziałem – nie zmienia to jednak faktu, że nie umiesz. A z drugiej strony potwierdza to fakt, że nie jesteś w stanie się nauczyć.

Jeśli nie jesteś w stanie się nauczyć, to nie możesz ukończyć tych właśnie studiów. Być może ukończysz inne, ale nie te. Jeśli byś je ukończył nie mając odpowiedniej wiedzy, krzywdziłbyś potem ludzi. Obiecywałbyś im coś, czego nie byłbyś wstanie dać. Być może niejedną osobę poważnie byś skrzywdził. Ludzie mieliby pretensje do Ciebie, a Ty do mnie. Miałbyś pretensje, że Cię źle przygotowałem. Ważne jest nie tyle to, czy nie umiesz, ponieważ nie chciałeś się nauczyć, czy nie miałeś czasu, czy nie masz wystarczających zdolności. Nie umiesz, a więc się w tym momencie nie nadajesz, ponieważ nie osiągnąłeś wystarczających kompetencji.

        Łatwość, z którą ludzie przyznają się do braku kompetencji, zadziwia mnie szczególnie wtedy, gdy ma służyć usprawiedliwieniu, gdy ma pozwolić na uniknięcie konsekwencji. Jest to strategia oparta na zasadzie, że leżącego się nie kopie. Jest to postawa „na biednego misia”, któremu się na wszystko pozwala, bo jest biedny.

        Konsekwencje działań „biednych misiów” ktoś jednak musi ponieść. Ktoś musi poprawić błędy, poprawić źle wykonaną pracę, żyć w dyskomforcie z powodu czyjegoś partactwa. Ktoś musi w ten sposób okazać się silniejszy, mądrzejszy, bardziej wyrozumiały. Tak, bo gdy mimo wszystko próbujemy stawiać wymagania, słyszymy iście barejowskie zdanie: „Ale co ja mogę, biedny miś?” W ten sposób „biedny miś” może dużo, bardzo dużo. Mam wrażenie, że w niektórych środowiskach stawianie sobie wymagań, trud rozwoju i dojrzewania, poszerzanie swoich kompetencji jest istnym samobójstwem. W niektórych środowiskach zmienianie postawy „na biednego misia” zwyczajnie się nie opłaca, ponieważ trzeba by zacząć ponosić konsekwencje braku kompetencji innych „biednych misiów”.

        Jeśli ktoś w tym momencie poczuł się dotknięty, to nie moja wina. Ja przecież niechcący. Ja przecież chciałem dobrze. No przecież ja się staram. No, co ja zrobię, że mi nie wychodzi? No, bo co ja mogę, „biedny miś”…

 

 Ks. Wiesław Błaszczak SAC, Ośrodek Terapeutyczno-Szkoleniowy (OTS), Lublin

TOP