"Między duchem a psychiką" - Krytykanci i klakierzy

Krytykanci i klakierzy

      
Żal mi ludzi, przy których kręcą się krytykanci i klakierzy. Klakierzy starają się wkupić w łaski poprzez swoje nieszczere pochwały. Pożywką jest dla nich próżność drzemiąca na dnie każdego ludzkiego serca. „No dobrze, już dobrze – wiem, że mnie podpuszczacie, ale posłuchać miło” zwykł był mawiać do swoich studentów jeden z profesorów.
                Krytykanci wydają się z pozoru mniej niebezpieczni. Swoim „szukaniem dziury w całym” potrafią skutecznie do siebie zrażać. Ich krytyczne opinie mają na celu nie tyle zwrócenie uwagi na pewne obiektywne braki, co wyrażenie negatywnych uczuć, z którymi nie potrafią sobie poradzić. Łatwo to wyczuć, ale – niestety – to co łatwe bywa niebezpieczne, ponieważ usypia czujność.
                Osoby które nie chcą ulegać klakierom, mogą nieświadomie ulec krytykantom myląc efekty bezproduktywnej krytyki z wartością obiektywnej oceny. Osoby publiczne lub osoby zajmujące odpowiedzialne stanowiska niekiedy szczycą się ze swej tolerancji wobec krytykantów. Sprawiają w ten sposób wrażenie, że zależy im na prawdzie i że potrafią się o nią w swoim życiu troszczyć.
                 To że ulegają złudzenie można poznać z jednej strony obserwując ich bezradność wobec szczerych pochwał i komplementów, a z drugiej ich brak odporności na konstruktywną krytykę. Dla osób niedojrzałych utrzymywanie wokół siebie krytykantów, którzy sami się dyskredytują poziomem swoich wypowiedzi, bywa łatwiejsze niż konfrontacja z obiektywną krytyką. Dzięki krytykantom łatwiej wchodzić w rolę ofiary. Łatwiej wzbudzać współczucie i zaufanie dzielnie znosząc niezasłużone upokorzenia. Przyjmowanie trafnych ocen – tych pozytywnych i tych negatywnych – bywa trudniejsze, chociaż jest twórcze i cenne. Szczera i trafna pochwała pokazuje nam co i w jakim kierunku rozwijać, a to wcześniej czy później winno przełożyć się na twórczy wysiłek. Mądra krytyka pozwala dostrzec, co i w jakim kierunku zmieniać. To także wymaga wysiłku i często – szczególnie na początku – bywa trudne do przyjęcia.
                Jak by to było dobrze – myślę sobie – umieć odróżniać ludzi infantylnych lub podstępnych od tych prezentujących postawę dziecka mającego odwagę powiedzieć królowi że jest nagi i to w taki sposób aby postarał się o rzeczywiście piękne szaty.
 

Ks. Wiesław Błaszczak SAC, Ośrodek Terapeutyczno - Szkoleniowy (OTS), Lublin