Co to znaczy wierzyć? Ks. Z. Czerwiński

ryba

   Ludzie mówią o sobie albo o innych, że są wierzący albo niewierzący. Czasem jednak występują u nich odmienne zdania na temat co to znaczy, że ktoś jest wierzący albo niewierzący. Chcę zatem podzielić się moimi przemyśleniami na ten temat. Chcę, abyśmy zastanowili się na pytaniem: Co to znaczy wierzyć? Kogo można nazwać człowiekiem wierzącym?
     Żeby odpowiedź na to pytanie miała wymiar egzystencjalny dobrze będzie gdy wyjdziemy od ewangelicznego opisu przygody Apostołów podczas gwałtownej burzy na jeziorze Genezaret. Oto Jezus śpi w tyle łodzi. Zrywa się wicher tak porywisty i robią się takie fale, że nawet doświadczeni rybacy nie mogą sobie z tym dać rady. Budzą więc Jezusa wołając: „Panie, ratuj, giniemy! ” Oni wierzą, że w tej sytuacji mogą liczyć tylko na Jego cudowną moc, której działanie niejednokrotnie już widzieli. Ta moc rzeczywiście się objawia. Jezus - Pan i władca przyrody uspokaja wicher i wzburzone fale (Mk 4,35-40)
     Na tym tle dziwi nas wyrzut i jakby żal, który Jezus kieruje do uczniów: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary”. Przecież oni w Niego wierzyli. Przecież budzili Go nie po to, aby wylewał wodę, trzymał żagiel lub wiosłował. Oni budzili Go, aby użył swojej boskiej mocy. Przecież w tę moc wierzyli, a uciszenie burzy tę wiarę potwierdziło. Dlaczego Chrystus zarzuca Apostołom brak wiary? Jaka ma być ta wiara, której On spodziewa się u swoich uczniów? To może być bardzo ważne dla naszego życia. Przecież przy naszym Chrzcie rodzice i chrzestni w naszym imieniu prosili Kościół o wiarę dla nas.

 
                Wiara, której Chrystus spodziewa się od nas       Chrystus Pan, który jest teraz wśród nas obecny i mówi do nas, gdy czytamy Pismo święte - odpowiada na nasze pytania dotyczące wiary.  Czytając Pismo święte możemy zrozumieć, że wierzyć, to znaczy:                                               
 
a) W i e r z y ć  w  B o g a 
    Taką wiarę mieli właśnie uczniowie Pana Jezusa. Wierzyli bowiem w to, że Bóg jest i że opiekuje się swoim wybranym ludem. Znali księgi Pisma świętego Starego Testamentu i wierzyli we wszystko, co im Bóg w tych księgach objawił. Być może bliska im była Księga Hioba ukazująca Boga - Stwórcę i Pana, który rządzi morzem, wiatrem i chmurami (Np Hi 9). Wierzyli w takiego Boga.
      Do takiej wiary i my się chyba poczuwamy. Co więcej nasza wiara jest pełniejsza, ponieważ wierzymy w to, co Bóg objawił w Nowym Testamencie, a co w skrócie powiedział nam św. Paweł: Jeżeli ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie (Rz 10,9). Może już mogliście przeczytać w Katechizmie Kościoła Katolickiego: „Wiara jest cnotą teologalną, dzięki której wierzymy w Boga i w to wszystko, co On nam powiedział i objawił, a co Kościół podaje nam do wierzenia, ponieważ Bóg jest samą prawdą” (KKK 1814).
 
    Widzieliśmy jednak, że taka wiara, chociaż dobra i potrzebna, nie zadowala Chrystusa. Dotyczy ona jakby tylko naszej głowy, naszego umysłu, nie obejmuje naszego serca i naszego życia. Niektórzy z nas mogą mieć trudności z zaakceptowaniem niektórych prawd wiary. Niektórzy mają trudność uwierzyć w życie po śmierci, w zmartwychwstanie naszych ciał, w istnienie szatana i piekła. Ale nawet, gdybyśmy wierzyli we wszystkie prawdy wiary, to musimy wiedzieć, że Chrystus od swoich uczniów i wyznawców spodziewa się czegoś więcej.
 
b) W i e r z y ć  B o g u 
      Ze słów Chrystusa wypowiedzianych do Apostołów możemy wywnioskować, że tym czymś więcej, czego Chrystus pragnie dla ludzi wierzących w Niego, jest zaufanie. Chrystus bowiem chce, abyśmy nie tylko wierzyli w Niego, ale także abyśmy wierzyli Jemu, czyli mieli do Niego zaufanie. Tego właśnie brakowało Apostołom, dlatego byli bojaźliwi. W głębi serca nie ufali Mu bowiem całkowicie. Dlatego woleli na wszelki wypadek obudzić Go i przypomnieć o swoim istnieniu, aby ratując siebie, uratował także ich.
 
    Między wiarą „w Boga” a wiarą „Bogu” jest bowiem naprawdę wielka różnica. Wiara „ w Boga” może pozostawać tylko na płaszczyźnie teorii, obejmować tylko intelekt człowieka. Natomiast wiara „Bogu” obejmuje całą osobowość człowieka, rodzi się w sercu. Mierząc centymetrem od głowy do serca jest około 30 centymetrów, ale w życiu ta odległość może być bardzo duża. Wiara „Bogu” domaga się bowiem praktycznych decyzji życiowych.
      Dla lepszego zrozumienia tej sprawy może nam posłużyć następujące opowiadanie:
„ Było to 30 czerwca 1858 r. Był piękny poranek. Potężne kaskady wodospadu Niagara grzmiały o skały. Nad rzeką od brzegu do brzegu została przeciągnięta lina. Po tej linie sławny akrobata Charles Blondin przeszedł na drugi brzeg. Okrzyki zachwytu zgromadzonych widzów przebiły się przez szum huczących wód. 
     Obróciwszy się ku widzom akrobata rzucił następującą propozycję: Oto jestem gotów przenieść na swoich barkach inną osobę, z jednego brzegu na drugi, po rozciągniętej linie.
 
      Lecz kto ma być tą osobą? Akrobata zwrócił się do jednego z mężczyzn szczególnie wiwatującego na jego cześć:
                Czy pan wierzy, że mógłbym przenieść na drugi brzeg innego człowieka? 
               Oczywiście, wierzę - padła natychmiastowa odpowiedź.
                Zatem proszę wsiadać na moje ramiona, przeniosę pana - powiedział akrobata.
                O nie, wolę nie narażać swego życia - odparł zagadnięty i szybko stamtąd odszedł. Wtedy do akrobaty podszedł mały chłopiec, wsiadł na jego ramiona i został przeniesiony na drugi brzeg. Wszyscy bili entuzjastyczne brawa. Zapytali chłopca, skąd wziął tyle odwagi, dlaczego się nie bał. Chłopiec wskazał na akrobatę i powiedział:, bo ten pan to mój tatuś. 
     Na tym przykładzie widzimy wyraźnie, że czymś zupełnie innym jest wyznawać wiarę słowami, a czym innym podjąć ryzyko zaufania. Tylko taka wiara, która potrafi zdobyć się na ryzyko, w pełni podoba się Bogu i rzeczywiście przekształca życie człowieka. 
    Dla lepszego przekonania się, że o tym czy wiara jest w miarę dojrzała, żywa i skuteczna decyduje zaufanie do Boga, przytoczę jeszcze fragment powieści Jana Dobraczyńskiego „Kościół w Chochołowie”. Powieść ta opisuje życie księdza Blaszyńskiego, który pracował jako proboszcz i budował kościół w miejscowości Chochołów w XIX wieku. Kiedy był młodym chłopcem, wracając ze studiów z zagranicy przechodził przez góry i napotkał zbójników. Między nim a jednym ze zbójników wywiązał się taki dialog: Godołeś, chłopce, co Pan Bóg chce, co była sprawiedliwość. Kto tam wi, cego On chce? . Pamiętoj: w Pana Boga wierz, ale Panu Bogu nie wierz. Student zawołał: „Nie mówcie tak! Nie wierzy, kto nie zawierzy(s.181). Tak nauczyła go matka. Kiedy ten chłopiec został później księdzem, starał się to przekonanie szerzyć wśród górali, swoich parafian. Powieść przytacza jedną z rozmów z pewnym góralem: Ksiądz pyta: 
                Mos wiarę, bracie? 
  
                - Mom, jegomość. 
               - Całą, cy ino pół?
 
               - Chyba cało, jegomość.
                - A jako to jest cało wiara, bracie? No godoj.
Chłop zaciął się i milczał. Ksiądz Wojciech podjął:
                - Wierzys w Pana Boga? 
               - Wierze, jegomość.
 
               - To dobrze, bracie. Ale i diabeł wierzy, wis? A wierzysz ty Bogu? Wierzys ty w syćko, co Pan Bóg ludziom przyobiecoł? I w te Boską miłość do kazdego człowieka? I w to, ze On zawsze chce dla nas najlepszego? Wierzys? Wierzys ty Bogu?
 
               - Wierze...
 
               - Bo to widzis jes cało wiara. Skoroś w Pana Boga uwierzył, to tylko wierzys przez pół. Musis jesce Bogu zawierzyć. I zawse Mu wierzyć. Zawse. A skoro Bogu zawierzys, syćko ci proste bedzie
(s. 34).

c) B y ć  w i e r n y m  B o g u
 
     Wiele osób lubi patrzeć jak dwoje ludzi staje przed ołtarzem i zawiera sakrament małżeństwa. W dawnym obrzędzie tego sakramentu młodzi, wypowiadając
słowa przysięgi mówili: „Ślubuję ci miłość, WIARĘ i uczciwość małżeńską. Dzisiaj młodzi mówią. „Ślubuję ci miłość, WIERNOŚĆ i uczciwość małżeńską”, a więc „wiara” w dawnym ślubowaniu oznaczała „wierność”.
    Człowiek, który potrafi zdobyć się na to, aby zaufać Bogu jest również zdolny do tego aby być Bogu wiernym. Wierność - to dalsza cecha pełnej, dojrzałej, żywej wiary. Bowiem jeśli ktoś naprawdę ufa Bogu, wierzy również słowu Boga, który mówi, że grzech prowadzi do śmierci. Stara się więc, aby jego wiara nie była martwa, aby owocowała dobrymi uczynkami. Dokłada też maksimum wysiłku, aby nie zdradzać Boga przez swoje grzechy. Chce dochować Bogu wierności.
 
d) W i d z i e ć w s z y s t k o  w  n o w y  s p o s ó b
      Opierając się na słowach św. Pawła można jeszcze powiedzieć, że dla człowieka wierzącego wszystko staje się jakby nowe, gdyż wiara to zdolność widzenia i oceniania wszystkiego w nowy, Boży sposób (2 Kor 5, 17).
 
      Może zrozumiemy to lepiej na przykładach:
      Chyba niektórzy z nas mieli możność patrzeć przez mikroskop. Wtedy to na przykład ta sama kropla wody, w której gołym okiem nic nie widzieliśmy i ocenialiśmy jako czystą, ukazywała się nam zupełnie inaczej - jako siedlisko wielkiej ilości bardzo małych organizmów.
      Wielu z nas poddawało się zabiegowi prześwietlania płuc. Zachodzi tam podobne zjawisko. Patrząc zwyczajnie na człowieka, nie można zobaczyć jego płuc i nie można ocenić stanu ich zdrowia. Wszystko to jednak jest możliwe, jeśli na tego samego człowieka spojrzymy w innym świetle - w świetle promieni Rentgena.                 Podobnie ma się rzecz z wiarą. Jest ona jakby zdolnością głębszego widzenia wszystkiego, widzenia w nowy sposób. Weźmy na przykład Mszę świętą. Człowiek obojętny wobec wiary widzi w niej tylko spotkanie ludzi z księdzem, widzi szereg niezrozumiałych ceremonii, piękno śpiewów czy szat liturgicznych. Człowiek wierzący zwraca również uwagę na to, czego z zewnątrz nie widać. Przeżywa on Mszę świętą jako spotkanie z uwielbionym Chrystusem, który dla swojego ludu uobecnia swoją śmierć i zmartwychwstanie.

e) W y z n a w a n i e  i  s z e r z e n i e  wiary
      Katechizm Kościoła Katolickiego mówi też, że „Uczeń Chrystusa powinien nie tylko zachowywać wiarę i żyć nią, ale także wyznawać ją, odważnie świadczyć o niej i szerzyć ją (KKK 1816). Sobór Watykański II w konstytucji dogmatycznej o Kościele mówi: „Wszyscy ... powinni być gotowi wyznawać Chrystusa wobec ludzi i iść za Nim drogą krzyża wśród prześladowań, których nigdy nie brakuje Kościołowi (LG 42). Chrystus zaś powiedział: Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie (Mt 10,32-33). Wszyscy, mający wiarę i ochrzczeni są apostolscy, ponieważ są „posłani” na cały świat. „Wszyscy członkowie Kościoła, choć na różne sposoby, uczestniczą w tym posłaniu (KKK 863). Sobór Watykański II w dekrecie o apostolstwie mówi: „ Powołanie bowiem chrześcijańskie jest ze swojej natury powołaniem do apostolstwa”. „Apostolstwem nazywa się „wszelką działalność Ciała Mistycznego na rzecz rozszerzania się „Królestwa Chrystusa po całej ziemi” (AA 2).Trzeba zatem próbować praktycznie przyznawać się do swej wiary wobec innych, wobec członków swojej rodziny, wobec kolegów w szkole czy w pracy, wobec znajomych, wobec sąsiadów i inny osób, których Bóg postawi na waszej drodze życia. Być może spotkacie się z negatywnym przyjęciem, tego co będziecie mówili, z posądzeniem, że jesteście sekciarzami albo fanatykami. Związane z tym upokorzenia także będą umacniały waszą wiarę.

                
                W jaki sposób dojść do pełnej wiary?

     
Każdy z was, kto z otwartym sercem przyjął to wszystko, co zostało wam powiedziane na temat wiary, stawia sobie teraz pytanie. Co trzeba zrobić, aby dojść do takiej dojrzałej, pełnej wiary? Wszystko to czego dowiedzieliście się o wierze, a zwłaszcza to, że wiara to zdolność nowego widzenia i oceniania całej rzeczywistości powinno uświadomić jeszcze i to, że taka pełna wiara jest darem Boga. Nie można jej osiągnąć za pomocą czysto ludzkich wysiłków, gdyż byłaby to tylko wiara „według ciała”. Pełna zaś i dojrzała wiara jest wiarą „według Ducha”, jest owocem działania Ducha Świętego w nas. Tak więc, żebyście mogli być ludźmi żyjącymi pełnią wiary, trzeba wam prosić o dar wiary. Dawcą wiary jest Jezus Chrystus, ale Go nigdzie nie widać. Kogo więc mamy prosić? Przypomnijcie sobie moment gdy rodzice i chrzestni przynieśli was do Chrztu. Ksiądz powiedział wtedy do każdego z was: „O co prosisz Kościół Boży?”, a rodzice i chrzestni powiedzieli w waszym imieniu : „O wiarę”. A więc, żeby otrzymać dar wiary, trzeba o ten dar poprosić Kościół Boży. Chrystus bowiem nie jest w chmurach. On jest w Kościele. Reprezentantem Kościoła dojrzałego w wierze jest biskup albo osoba przez niego delegowana oraz wspólnota braci dojrzałych w wierze, która pomaga innym w dochodzeniu do dojrzałej wiary. Już słyszeliście o tym, że w Kościele żyje i działa Jezus Chrystus Zmartwychwstały udzielający ludziom Ducha Świętego. Przypomnę wam teraz słowa św. Pawła, które chyba już kiedyś słyszeliście. Słowa te brzmią: Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony. Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? Jak to jest napisane: Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę! Ale nie wszyscy dali posłuch Ewangelii. Izajasz bowiem mówi: Panie, któż uwierzył temu, co od nas posłyszał? Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa Wiara więc rodzi się i rozwija gdy w Kościele głoszone jest nam Słowo Boże, gdy tego słowa słuchamy. Św. Paweł bowiem powiedział jeszcze: Spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących (1 Kor 1,21). Jeśli zajrzymy do oryginału greckiego tego zdania, to zobaczymy, że to zdanie można przetłumaczyć: Spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia KERYGMATU zbawić wierzących. Ten kerygmat, to inaczej Dobra Nowina o Jezusie Chrystusie, który za nas umarł, który zmartwychwstał, siedzi teraz uwielbiony po prawicy Ojca niebieskiego u udziela Ducha Świętego, każdemu, kto w Niego wierzy i otwiera swoje serce na tego Ducha. Gdy wykorzystujemy wszelkie okazje do słuchania słowa Bożego, gdy się modlimy o wiarę, to „ziarenko” wiary, które otrzymaliśmy na Chrzcie świętym zaczyna się rozwijać, dojrzewać i wydaje owoce, które będziemy mogli zobaczyć w naszym życiu.


Ks. Zbigniew Czerwiński, Lublin

TOP