7 grzechów głównych - CHCIWOŚĆ - ks. Wojciech Rebeta

chciwosc1

Chciwość – niewola pragnień

„Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś ma wszystkiego w nadmiarze, to życie jego nie zależy od jego mienia” (Łk 12, 15)

             Chciwość pochodzi od słowa „chcę”, ale to znacznie więcej niż chcę. To stan posiadania i pragnienia różnych dóbr, przede wszystkim materialnych, choć można to rozumieć szerzej, także jako zachłanność darów duchowych, np. w odniesieniu do charyzmatów (uzdrawiania, proroctwa, itd.), albo gdy chodzi o wyłączność na przyjaźń z określonymi osobami. Człowiek chciwy jest także skąpy. Sknera nie tylko dąży do niekończącego się  pomnażania stanu posiadania, ale nie chce się dzielić z nikim. Jest jak napompowany balon, który marwi się o to, co zrobić, żeby nie stracić swoich majętności. Jezus przestrzega przed taką postawą w przypowieści o gospodarzu, któremu dobrze obrodziło pole. Człowiek ten chciał zgromadzić wszystko w wielkich spichlerzach, by potem wieść bezpieczne życie. Jednak w chwili śmierci, która może przyjść nagle, odsłoni się cała jego głupota i tym samym totalna przegrana jego życia (zob. Łk 12, 16-21).

Skąpca ogarnia strach i żal na myśl o utracie tego, co ma. Tymczasem chrześcijanijn jest „człowiekiem daru”. Jan Paweł II powiedział kiedyś, że miarą bogactwa ucznia Chrystusa jest nie to, co posiada, ale to, czym się dzieli. Dlatego praktykowanie ubóstwa zawsze było w cenie, aby przez tę cnotę przeciwstawiać się złym skłonnościom. Do św. Faustyny Jezus skierował proste słowa: „Tak urządź wszystko, aby najubożsi nie mieli ci czego zazdrościć” (Dzienniczek, nr 532).

Święty Łukasz podejmuje problem bogactwa i ubóstwa w znanej przypowieści o bogaczu i Łazarzu (zob. 16, 19-31). Interesujące jest przy tym, że to właśnie zaznający biedy człowiek jest nazwany z imienia, podczas gdy właściciel wielu dóbr pozostaje bezimienny ‑ jako „bogacz”. Jest nazwany ze względu na swoje prawdziwe „ja”. Dlatego Jezus mówi: „Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze” (Łk 12, 34). Można jednak odnieść mylne wrażenie, że samo bogactwo lub ubóstwo decyduje o tym, kto jest miły Bogu. Tu raczej chodzi o wolność i umiejętność życia dla innych. „Gorąca miłość Boga widzi wkoło nieustanne potrzeby udzielania się…” (Dzienniczek, nr 1313).

Skąpiec może być tak owładnięty żądzą posiadania, że żal mu samemu korzystać z tego, co ma. Żal mu zjeść ciastko, bo je straci. W istocie jest niewolnikiem swoich pragnień. Święty Paweł o tych braciach, których dążenia są przyziemne, mówił z płaczem: „Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch” (Flp 3, 19). Skąpec nie żyje życiem nadprzyrodzonym, w którym jest miejsce na ufność w opatrzność Bożą i Jego miłość, zaspokajającą wszelkie potrzeby człowieka. Obce jest mu myślenie, do którego wzywa Jezus: „Nie martwcie się o życie, co będziecie jeść, ani też o ciało…” (Łk 12, 22n). Przeciwnie, robak egoizmu zżera go od środka i samotność stopniowo gasi w nim płomień autentycznego życia, do którego jest powołany. Święta Faustyna z głębokim żalem odkrywa, że „[…] niektóre dusze są jak kamienie, zawsze zimne i nieczułe. Nawet cuda ich niewiele wzruszają, mają wzrok spuszczony na stopy swoje i tak nic nie widzą prócz siebie” (Dzienniczek, nr 1284).

Chciwość może przybierać też niebezpieczną formę, polegającą na ukryciu się pod płaszczykiem koniecznego zabezpieczenia w imię zdrowego rozsądku. To taki mechanizm obronny ogłuszający sumienie. Potrzeba posiadania „na wszelki wypadek” tłumi odruchy hojności i bezinteresowności. Człowiekiem takim rządzi paniczny strach. Nieustannie zabiega o należny mu komfort i bezpieczeństwo. Nigdy nie będzie w pełni zadowolony, choćby ze względu na lęk przed utratą, tego co posiada. Nie ma takiej granicy, przy której człowiek zatrzyma się w pragnieniu posiadania.

Grzech chciwości zniewala człowieka, odbiera mu radość i pokój dziecka Bożego, które unosząc się na falach wiary przyjmuje miłość i ją oddaje. Dopiero otwarcie na kogoś drugiego sprawia, że człowiek staje się człowiekiem. Wtedy może przeżywać siebie tak, jak chce tego jego Stwórca. A On chce tylko jego szczęścia. Niech zakończeniem tych refleksji, jako drogowskaz dla każdego, kto chce postępować w doskonałości, będą słowa, które usłyszała św. Faustyna: „Powiedz spowiednikowi, że tak poufale obcuję z duszą twoją, bo nie kradniesz darów moich, i dlatego zlewam wszelkie łaski na duszę twoją, bo wiem, że nie przywłaszczysz ich sobie” (Dzienniczek, nr 1069).


 
Ks. Wojciech Rebeta, Lublin

(za: „Angelus bronowicki” ‑ Gazeta parafii św. Michała Archanioła w Lublinie, 1(10)2007, s. 8)