Głód (08.06.2007)

8 czerwca – piątek; Mk 12,35-37

Głód

            Każdego dnia zalewa nas tysiące informacji. Pierwsze włączenie radia, potem gazeta, przeróżne tabloidy na ulicach. Przychodzi dalej praca, szkoła, różne obowiązki; potok komunikatów, w którym jedne wypierane są przez następne. Telewizja, komputer, no i oczywiście nieustające telefony i sms-y. Musi być szybko, skutecznie i ekscytująco. Najważniejsze by się nie nudzić, nie zatrzymać i wygrać. Tak reklamuje się współczesny świat. Za czym ta gonitwa? Czego potrzeba człowiekowi? Czy jeszcze więcej wiadomości?
O polityce, ludziach show-biznesu, najnowszych trendy? Treści podanych w jeszcze szybszym tempie? Zostaliśmy wychowani tak, jakbyśmy żyli na głodzie informacyjno-propagandowo-rozrywkowym. Głodzie, który ciągle wymusza nowe obrazy i słowa, pomysły i skojarzenia, ale który ostatecznie nigdy nie zostanie zaspokojony, który po prostu męczy.  
               Gdy Jezus chodził po świecie czynił wiele cudów. Uzdrawiał, wypędzał złe duchy, nawet wskrzeszał umarłych. Nie dziwi więc, że cisnęli się do niego rózni ludzie. Ale Jezus, nawet gdy czynił swe niezwykłe znaki, przede wszystkim mówił. To było coś zupełnie nowego. Coś, co pociągało, co budziło nadzieję, wyzwalało radość i upragniony pokój. Dzisiejsza Ewangelia zaświadcza: „A wielki tłum chętnie Go słuchał”.     Słowo Boga. Jedyne, autentyczne, bez domieszki zła. Do wzięcia od zaraz.


Ks. Wojciech Rebeta, Lublin