Miłość nieprzyjaciół (19.06.2007)

 19 czerwca – wtorek; Mt 5,43-48

Miłość nieprzyjaciół

               
Być doskonałym. Co to dziś znaczy? Świat reklam pełen jest wykrzykników: Bądź sobą! Wygraj! Tobie się należy! Przyjrzyjmy się pewnej historii. Jest rok 1859. Piemont, pólnocne Włochy i bitwa 300 tysięcy żołnierzy. Wśród nich głównie Austriacy, Francuzi, Italczycy. Trup ściele się gęsto. Jest mnóstwo rannych. W tym piekle znajduje się Henryk Dunant, bankier szwajcarski. Przybył tam nie jako żołnierz, ale przedsiębiorca potrzebujący zgody cesarza Napoleona III na budowanie młynów. Skoro jednak znalazł się blisko rannych, zaczął im pomagać, tak jak umiał.
Nie zwracał uwagi na to, kto jakiej jest narodowości. Spotkał się więc z zarzutem, że opiekuje się Austriakami. „To przecież nieprzyjaciele” usłyszał. „Oni nie są ludźmi?” odpowiadał zirytowany Dunant i przechodził do ataku mówiąc: „A gdzie chrześcijańska miłość bliźniego? W cierpieniu nie ma różnicy, czy to swój, czy wróg. Wszyscy jesteśmy braćmi!”. 
               Tak narodziła się instytucja Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Wydarzenia z walk w Piemoncie sprawiły, że Dunant zaangażował się na rzecz niesienia pomocy każdemu potrzebującemu, niezależnie od tego, po której stoi stronie barykady.  
              Czyż w tym wymiarze nie spełniają się słowa Jezusa, który mówi o miłości do nieprzyjaciół? Chrystus powołuje się na wzór swego Ojca w niebie, który sprawia, że słońce Jego wschodzi zarówno nad złymi jak i nad dobrymi. Uczeń Pana usłyszy: „Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie?”  
              Wspomniany Henryk Dunant dożywa swoich dni w przytułku dla najuboższych. Na kilka lat przed śmiercią zostaje odkryty przez świat i otrzymuje pierwszą Pokojową Nagrodę Nobla. Nie chce jednak żadnych zaszczytów, ani pieniędzy. W swym testamencie napisał: „Albo jestem uczniem Chrystusa, albo jestem niczym”.
 


Ks. Wojciech Rebeta

TOP