Czy dziś potrzeba ewangelizować? (12.07.2007)

12. lipca – czwartek; Mt 10, 7-15

Czy dziś potrzeba ewangelizować?

           Dlaczego do jednego kościoła ludzie garną się tłumami, a do drugiego idą z oporem? Czy dlatego, że w jednym kościele jest ciepło a w drugim zimno, albo że w jednym jest duszno, a w drugim działa klimatyzacja? Raczej nie, to są rzeczy ważne, ale nie aż tak istotne. A może księża w jednym kościele są bardziej mili, a w drugim szorstcy? Tak, sposób podejścia do ludzi jest już ważniejszy od wygód wewnątrz budynku kościoła czy kaplicy, ale to również nie jest sprawa o istotnym znaczeniu. A więc, dlaczego?
Przecież bez względu na warunki materialne czy sposób bycia ludzi posługujących, wszędzie sprawowana jest ta sama liturgia, jest ten sam Jezus Chrystus, jest ta sama Eucharystia. Tak, to prawda! Ale żeby usłyszeć czytane Pismo św. jako żywe słowo, poruszające do głębi serca, żeby widzieć Jezusa obecnego w Eucharystii, i żeby ona sama była dla nas czymś więcej niż uczestniczeniem w swego rodzaju spektaklu, potrzebna jest wiara. Wiara, która przenika poza zasłonę fizyczności, która daje dostęp do świata duchowego, bo Bóg jest duchem.
                 Skąd wziąć taką wiarę? Jest ona darem Boga, ale pośredniczą w jego przyjęciu ludzie, którzy wiarę już mają, są jakby katalizatorami Bożej łaski.
                Jesteśmy pokoleniem pragmatycznym i szukamy rzeczy konkretnych, a królestwo Boże jest bardzo konkretne. W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi, że wiarę w królestwo Boże uczniowie zbudują w ludziach nie tylko nauczając, ale uzdrawiając chorych, wskrzeszając umarłych i wypędzając złe duchy. Potrzebne jest słowo i fakty, które je zobrazują, otworzą na wiarę w to, co głosi słowo. Jesteśmy dziećmi swojej epoki. Rozdzieliliśmy rzeczy duchowe od materialnych. Tak, więc uzdrawianie chorych w kościele często sprowadzamy do spraw tylko duchowych. Uzdrawianie trędowatych to oczyszczanie z wyjątkowo ciężkiej choroby, ale duszy. Tymczasem Jezus uzdrawiał również chorych na ciele, potem czynili to apostołowie i wielu świętych też. Podobnie wskrzeszanie umarłych to nie tylko podnoszenie ludzi zniszczonych grzechem, moralnie upadłych. Jezus wskrzeszał umarłych fizycznie, apostołowie i święci jak np. św. Stanisław Szczepanowski, biskup, czynili podobnie. Tak samo rzecz ma się z wyrzucaniem demonów. Można mówić alegorycznie o walce ze złem, a można prowadzić realną duchową walkę z osobowym złem.
 
                Sanktuaria tętnią życiem, są pełne pielgrzymów, ponieważ są to wyjątkowe miejsca, gdzie sam Bóg, Maryja, święci poprzez różnego rodzaju objawienia zachęcają nas do wiary w królestwo Boże, które jest blisko nas i dlatego często dzieją się tam uzdrowienia nie tylko moralne, w konfesjonałach, ale również uzdrowienia fizyczne, uwolnienia od demonów. A w naszych parafiach, czy królestwo Boże jest równie blisko? Tak, i uzdrawianie chorych, wskrzeszanie umarłych, uwalnianie od demonów nie jest domeną tylko niektórych wybranych świętych, czy duchownych, ale każdego z nas, kto ma wiarę w Jezusa i Go głosi. Pan zaś działa. Może pomyślicie sobie, co on mówi? Ja mam wskrzeszać umarłych? To sprawa medycyny, naukowców! Ja mam wyrzucać demony? To sprawa psychiatrów? Tak, więc, nie dziwcie się, że jedne kościoły są bardziej wypełnione a drugie nie!

 
Ks. Robert Muszyński, Lublin
TOP