O mądralach i dzieciach Bożych (18.07.2007)

18. lipca – środa; Mt 11, 25-27

          O mądralach i dzieciach Bożych               

              Dziś o mądrych, roztropnych i o dzieciach. Kto z Was wolałby być dzieckiem niż mądrym i roztropnym? Niektórzy tak, z myślą, że mieliby łatwiejsze życie, bez codziennych udręk związanych z obowiązkami i odpowiedzialnością za siebie i za innych. Chociaż obecnie życie dziecka wcale nie jest takie beztroskie. Coraz mniejsze dzieci muszą uczyć się języków obcych, chodzić na różne dodatkowe zajęcia, a to muzyka, to jakiś sport, balet itp.
Dziś dzieciństwo nie jest takie sielankowe, często trzeba zostawać samemu, z różnymi opiekunami tęskniąc po całych dniach za rodzicami. Co innego być mądrym i roztropnym. To często daje życiowy prestiż, taki ktoś zaczyna wyróżniać się w swoim środowisku. Jestem kimś ważnym, mogę wpływać na życie innych, kształtować ich myślenie. To nie ja słucham innych, ale inni muszą słuchać mnie. Często, nawet czy chcą czy nie chcą, ale muszą mnie słuchać. Zwróćmy uwagę, że to nie zależy od naszego wieku. Na swój sposób mądrzy i roztropni są wśród dzieci i wtedy rządzą innymi w przedszkolu, szkole, przed blokiem i są wśród dorosłych i usiłują rządzić innymi, wszystkich podporządkowywać swojej mądrości i roztropności.
           W dzisiejszej, zresztą bardzo krótkiej Ewangelii, Jezus wysławia Ojca Niebieskiego, że tajemnice królestwa Bożego ukrywa przed mądrymi i roztropnymi, a daje poznać prostaczkom, albo lepiej przetłumaczyć greckie nepiojs po prostu dzieciom, małoletnim. Dlaczego Bóg nie daje dostępu do poznania królestwa Bożego mądrym i roztropnym, ale małoletnim? Wyjaśnienie wydaje się być proste. Ci, co myślą, że są mądrzy i roztropni nikogo nie słuchają, bo sami wszystko wiedzą. Są na tyle zadufani w sobie, że byliby gotowi wiedzę o królestwie Bożym używać do własnych celów i je „udoskonalać” po swojemu, czyli zmieniać zamysł Boga, a wtedy mogłyby być nici z naszego zbawienia. Ci, którzy mają naturę dziecka, są prości, nie „zakręceni” wokół własnej osoby. Tylko tacy są zdolni do słuchania innych, do pouczania, do przyjęcia Bożej wizji zbawiania człowieka. Oni są gwarancją, że królestwo Boże do nas dotrze i mocy tego królestwa nie będą wykorzystywać do rządzenia innymi, ale żeby stać się sługami wielu jak Jezus. I cóż, wolisz być mądralą czy dzieckiem Bożym? A co na to nasi politycy?

 
Ks. Robert Muszyński 

(Medytacja wygłoszona 18.07.2007 w Radiu Lublin 89,9 FM o godz. 6.20 - Słowo na dziś)


TOP