Jak oczekuję na przyjście Chrystusa? (23.10.2007)

23 października, wtorek - Łk 12,39-48

Jak oczekuję na przyjście Chrystusa?

           Jezus Chrystus Król Wszechświata, przed którym zgina się wszelkie kolano istot niebieskich, ziemskich i podziemnych – jak zapewnia nas św. Paweł – mówi sam o sobie: „Syn Człowieczy nie przyszedł po to, aby Mu służono, ale aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”. To w Nim odnajdujemy pana, który się przepasze i usłuży tym, których zastanie czuwających, a więc przygotowanych na jego powrót.

Uczestnicząc we Mszy Św. stwierdzamy, że: „głosimy śmierć Jezusa, wierzymy, że zmartwychwstał i żyje, a także deklarujemy naszą gotowość – oczekiwanie na Jego powtórne przyjście”. Zastanówmy się, czy mówimy prawdę? 
              
Przepasane biodra i zapalone pochodnie w ręku oznaczają gotowość do natychmiastowego wyruszenia w drogę. Jezus zachęca, byśmy byli wrażliwi na obecność Boga w każdej chwili naszego życia. Bóg przychodzi do nas w chwilach i miejscach nieoczekiwanych. Może to być o północy lub o wschodzie słońca, możemy być jeszcze w łóżku albo już w podróży. Dobry sługa jest gotowy otworzyć drzwi panu, który może wrócić w każdej chwili. Czy kiedy ostatnio uczestniczyłem we Mszy Św. – przyjąłem Komunię świętą? Jeśli nie, to dlaczego? A kiedy ostatni raz przyjąłem Chrystusa do swego serca?
Jeśli dziś nie jestem gotowy przyjąć Go w Komunii, to jak wygląda moje czuwanie na Jego przyjście? Nie jestem głupi, a jednak… czyżbym bezmyślnie powtarzał za innymi w kościele: „…oczekuję Twego przyjścia w chwale…”? Kiedy tak naprawdę wcale nie oczekuję, nie myślę nawet o tym i co więcej – wcale nie jestem gotowy.
                Dzisiejsza Ewangelia jest też ostrzeżeniem, by przeżywać dni naszego życia w jak największym zjednoczeniu z Bogiem, to ostrzeżenie przed duchowym lenistwem, samozadowoleniem i zaślepieniem na Jezusa który jest, który był i który przychodzi. Do Ciebie.  

Ks. Robert Śliż, Lublin
TOP