Módlcie się się tak (12.02.2008)

Wtorek, 12 lutego 2008 - Mt 6,7-15

Módlcie się tak

                  Nawet recytując chrześcijańskie formuły mogę modlić się po pogańsku, chcąc nagiąć wolę Boga i „przekonać” Go, żeby spełniał moje plany. Mogę mówić Panie, Panie, a przy tym pozostawać kompletnie głuchym na Jego głos (Łk 6,46; Hbr 3,15).
           Modlitwa chrześcijańska ma otworzyć moje serce na to, czego chce Bóg, ma przekonać mnie, że Bóg wie, czego mi potrzeba wpierw, zanim Go poproszę; że On wie, czego mi potrzeba, lepiej, niż ja sam...
          
W rozróżnieniu między jednym a drugim rodzajem modlitwy wcale nie chodzi o treść recytowanych tekstów, ale o nastawienie serca, o intencję, z jaką przystępuję do modlitwy. 
          W samym centrum Modlitwy Pańskiej, złożonej z siedmiu próśb stoi wezwanie chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. Wyraża ono naszą synowską zależność i wdzięczność wobec Ojca, od którego pochodzi wszystko, co mamy i czego nam potrzeba. Ale czy chodzi tu tylko o „warunki socjalne”? Przecież Jezus broni się przed pokusą takiego właśnie myślenia, mówiąc, że człowiek żyje także słowem pochodzącym z ust Boga (Mt 4,4), a swoim uczniom wskazuje, że Jego – a więc i naszym ‑ pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Go posłał (J 4,34).

 
ks. Józef Maciąg
TOP