Kto jest powołany do świętości? (1 Kor 1, 1-3) 2 Niedziela Zwykła A

Rozpoczynając List do Koryntian Paweł nie wątpi, że jego adresaci są nie tylko powołani do świętości, ale już „zostali uświęceni w Jezusie Chrystusie”.

Nie jest to stwierdzenie banalne, jeśli przypomnimy sobie, iż w dalszej części tego listu znajdziemy długą listę upomnień: „A przeto upominam was, (…), abyście byli zgodni, i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli.”; „Jeżeli bowiem jest między wami zawiść i niezgoda, to czyż nie jesteście cieleśni i nie postępujecie tylko po ludzku?”; „Słyszy się powszechnie o rozpuście między wami, i to o takiej rozpuście, jaka się nie zdarza nawet wśród pogan; mianowicie, że ktoś żyje z żoną swego ojca.”; „Czy odważy się ktoś z was, gdy zdarzy się nieporozumienie z drugim, szukać sprawiedliwości u niesprawiedliwych, zamiast u świętych?”; „Czyż nie wiecie, że ten, kto łączy się z nierządnicą, stanowi z nią jedno ciało? Będą bowiem - jak jest powiedziane - dwoje jednym ciałem.”; „Tak więc, gdy się zbieracie, nie ma u was spożywania Wieczerzy Pańskiej. Każdy bowiem już wcześniej zabiera się do własnego jedzenia, i tak się zdarza, że jeden jest głodny, podczas gdy drugi nietrzeźwy”.

Podziały, konflikty, rywalizacja, nierząd, rozwiązłość, kazirodztwo, wzajemne oskarżanie się przed sądami, niegodne sprawowanie Eucharystii to lista najpoważniejszych problemów gminy korynckiej. I do nich właśnie, świadom problemów, które musi poruszyć, Paweł pisze, iż nie tylko są powołani do świętości, ale że już są uświęceni. Może się nam wydawać absurdalnym nazywanie uświęconymi tych, przeciwko którym za chwilę wysuwa się najpoważniejsze z oskarżeń, jakie możemy znaleźć w pismach Pawła. Ale na pewno nie jest on hipokrytą ani pochlebcą. W Liście do Galatów tak pisał: „A zatem teraz: czy zabiegam o względy ludzi, czy raczej Boga? Czy ludziom staram się przypodobać? Gdybym jeszcze teraz ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusa.” Także nie znaków przywiązania i wdzięczności oczekuje Paweł za swoje słowa, ale pragnie dla koryntian dobra. Ale nie czyni tego wmawiając im, że są dobrzy, a tylko kilka drobiazgów jest do skorygowania. Paweł zdaje sobie sprawę, że w gminie korynckiej jest skonfrontowany z najpoważniejszym z problemów. Ewangelia została sprowadzona do zewnętrznego rytualizmu. Nie jest siłą dającą nowe życie w Chrystusie, a koryntianie nie są świadkami życia wiecznego wobec świata. Bycie chrześcijaninem zostaje sprowadzone do problemów jedzenia mięsa ofiarowanego bożkom w pogańskich świątyniach czy też pytania o to, czy warto się żenić.

Odpowiedzią Pawła nie są szczegółowe wskazania moralne, kazuistyczne roztrząsanie tego, co wolno czynić, a czego nie należy oraz kiedy można korzystać z przyjemności ciała i świata nie popełniając grzechu. Nic z tych rzeczy. Jeśli w obliczu grzechu oczekujemy takich odpowiedzi, to może oznaczać, iż moralnie przypominamy koryntian i szukamy usprawiedliwienia dla naszych grzechów. Odpowiedzią Pawła jest jedna z najpiękniejszych teologii Krzyża: „Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi.” Nauka o Krzyżu, największy skarb chrześcijan została powierzona słabym ludziom: „Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć.” A rozdziały 12 i 13 to najważniejsze katechezy Pawła o charyzmatach, z których największym jest agape, chrześcijańska miłość zrodzona z wiary.

Paweł nie moralizuje koryntian, nie wchodzi im na ambicję, nie stosuje szantażu afektywnego, nie grozi ogniem z nieba, ani też żadną inną karą, chociaż jasno wskazuje na konsekwencje grzechu. Apostoł Narodów głosi koryntianom Ewangelię Krzyża, Dobrą Nowinę, która pozwala patrzeć ufnie na życie grzeszników i nie popadać w depresję, że cały wysiłek ewangelizacji został bezpowrotnie zmarnowany. Sytuacja grzechu to nieumiejętność radzenia sobie z problemem cierpienia oraz poleganie na własnych siłach. Dlatego odpowiedzią na grzech jest katecheza o Krzyżu, a nie groźby i krzyki o potępieniu. Natomiast dobro rodzi się z łaski Chrystusa, a przejawia się poprzez wielorakie charyzmaty. Dlatego Pawłowy początek Listu do Koryntian dowodzi, że Paweł nie podda się w obliczu po ludzku kompletnego fiaska swej pracy w Koryncie. Wręcz przeciwnie, Apostoł jest pewien uświęcenia dokonanego poprzez chrzest, nawet jeśli dostrzegamy przede wszystkim grzech. A odpowiedzią Boga na nieprawość człowieka jest wezwanie go do świętości, udzielanie mu łaski, charyzmatów, aby mógł zmieniać swoje życie i iść drogą świętości. „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska”. Jakże różny ode mnie jest Paweł w swej wierze w moc łaski, zarówno wobec grzechów moich braci w Chrystusie jak i moich własnych. Jakże często nie mam nadziei w obliczu grzechów, jak trudno wierzyć mi wówczas w Dobrą Nowinę o Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym.

 

ks. Maciej Warowny

TOP