Czekam na potop (1 P 3, 18-22) 1 Niedziela Wielkiego Postu, B

Jezus za mnie umarł na krzyżu. Wydaje się to dziś tak oczywiste, że w praktyce nie dostrzegam wagi tego prostego stwierdzenia. Ta śmierć ma nieustannie jeden cel, abym odnalazł komunię z Bogiem, bym chciał dojrzeć we mnie samym Jego dziecko.

Nie chodzi o pobożność, moralność, nowy kult, czy tym podobne. To wszystko pojawia się jako konsekwencja spotkania z Bogiem, Który kocha mnie, grzesznika. W taki sposób też Piotr pragnie utwierdzić w wierze chrześcijan, którzy doświadczają codziennych trudności i przykrości, z racji porzucenia wcześniejszych, rozwiązłych obyczajów. Zniewagi, oszczerstwa, złośliwości w stosunku do nich rodzą się jako odpłata za porzucenie pogańskiego życia i głoszenie wartości, których poganie nie chcą przyjąć. Adresaci Piotrowego listu nie doświadczają wielkich prześladowań organizowanych przez władzę publiczną, ale cierpią codzienne uprzykrzanie im życia raniącymi słowami, odrzuceniem, doświadczaną pogardą.

Skarga na uciążliwą i przykrą sytuację wraz z pytaniami, co mają robić w obliczu takich prześladowań dociera do Rzymu. Odpowiedzią Piotra nie są moralizatorskie rady, ale przypomnienie wierzącym o ich tożsamości. Wszyscy byliśmy niesprawiedliwi, kiedy Chrystus umarł za nas. Dlaczego więc potępiasz tego, który cię krzywdzi? I ty takim byłeś, kiedy Chrystus umarł za ciebie, aby doprowadzić cię do Boga. Dar zbawienia jest uniwersalny, jedyny w swym rodzaju obejmuje wszystkie czasy i miejsca. Możemy dopowiedzieć do Piotrowego stwierdzenia, że w takim razie zbawienie jest także dostępne dla tych, którzy dziś uprzykrzają nam życie. Oni także pewnego dnia mają szansę stać się naszymi braćmi w wierze. Bóg jest cierpliwy, jak cierpliwy był wówczas, kiedy Noe budował arkę.

Piotrowe zestawienie potopu i chrztu przypomina, że jak w czasie potopu te same wody, które unosiły arkę i ratowały Noego wraz jego rodziną, a były źródłem zagłady dla grzeszników, podobnie we chrzcie dokonuje się równoczesne „topienie” grzesznika, abyśmy jako umiłowane dzieci Boże „byli święci i nieskalani przed Jego obliczem”. Ta sama rzeczywistość sakramentalnego znaku niesie śmierć i ocalenie. To doświadczenie jest wpisane od chrztu w moją naturę. Przypominając chrześcijanom z Azji Mniejszej ich chrzest, Piotr pragnie na nowo uświadomić im ogrom łaski Bożej, dzięki której doświadczenia upokarzania, odrzucania i krzywdy mogą stawać się doświadczeniem ratującym ich życie. Wszelkie formy prześladowań stają się okazją do powrotu do istoty wiary, do prawdy o zbawieniu, którego jedynym autorem jest Bóg, do świętości, która rodzi się w umieraniu dla grzechu. Umieranie to ma bardzo konkretny wymiar. Są to codziennie doświadczane przykrości, które owocują zgorzknieniem, wewnętrzną agresją, buntem, nieakceptacją siebie i swego życia. Prawdziwy potop, który każdego dnia uświadamia nam naszą nie-świętość i przywiązanie do grzechu.

Powrót do egzystencjalnego wymiaru chrztu, do prawdy o śmierci dla grzechu, aby żyć dla Boga, nie jest i nie może być odczytywany w duchu moralizatorskim. Doświadczenie zagłady moich nieprzyjaciół w wodach potopu i równoczesnego ocalenia mnie z nich jest fundamentem, na którym Bóg pragnie budować moje codzienne zaufanie Jego łasce. Ale nie wolno zapominać, ze nieprzyjaciele zgładzeni prze chrzest to nie ludzie na zewnątrz, ale to grzesznik, egoista, egocentryk, narcyz, który jest we mnie. To ten Adam we mnie, który pragnie każdego dnia „być jak Bóg”. Zupełnie nie wiem, jak tę prawdę należy przekładać na codzienne doświadczenie poniżenia, odrzucenia, potępienia, porażki, nieakceptacji siebie i swego życia, którymi atakuje mnie grzech mieszkający we mnie. Myślę, że Piotr chce mnie przekonać, że właśnie w takim doświadczeniu najgłębszego i bolesnego łkania, że świat mnie odrzuca i nie przystaję już do jego pseudo-wartości, a z drugiej strony jakiegoś samopotępienia, iż dotknięty takim cierpieniem wciąż nie potrafię znaleźć ukojenia w Boga, znajduje się prawdziwa droga do niepowtarzalnej więzi z Bogiem. Jak Noe w arce staję więc na początku 40 dni i nie mogę zrobić nic innego, jak czekać, aż wody potopu zaleją mój grzechu, aby później w radości Paschy odkryć Ducha Świętego, który na obraz gołębicy wypuszczonej z arki, przynosi gałązkę oliwną, znak nowego pokoju, który wkracza w moje życie.

ks. Maciej Warowny