Arcykapłan naszych czasów (Hbr 5, 1-6) 30 Niedziela Zwykła B

Prawo Starego Testamentu wymagało, aby za popełnione grzechy składać stosowne ofiary. Księga Kapłańska daje takie nakazy: „Jeżeli kto zgrzeszy … (tu następuje lista grzechów), to niech wyzna, że przez to zgrzeszył.

Wtedy przyniesie jako ofiarę zadośćuczynienia dla Pana za swój grzech - samicę spośród małego bydła, owcę lub kozę na ofiarę przebłagalną. A kapłan dokona przebłagania za jego grzech. Jeżeli zaś ktoś jest tak ubogi, że nie może przynieść owcy, to jako ofiarę zadośćuczynienia za grzech, który popełnił, przyniesie dwie synogarlice albo dwa młode gołębie dla Pana, jednego jako ofiarę przebłagalną, drugiego jako ofiarę całopalną. (…) Jeżeli zaś kto jest tak ubogi, że nie może ofiarować nawet dwu synogarlic albo dwóch młodych gołębi, to przyniesie na dar ofiarny za grzech dziesiątą część efy (ok. 4 litry) najczystszej mąki jako ofiarę przebłagalną …”. Tak rozumiany akt przebłagania, dokonywany przez kapłana, był warunkiem odpuszczenia popełnionych grzechów. Strach przed karami i nieszczęściami, które Bóg mógłby zesłać na grzesznika, był naczelnym motywem składania ofiar na odpuszczenie grzechów. Innym zaś motywem był lęk przed wykluczeniem i napiętnowaniem społecznym.

Chrystus nie składa żadnych ofiar w świątyni, a jednak autor Listu do Hebrajczyków do Niego odnosi arcykapłańską godność. Jego jedyną ofiarą jest krzyż, uczynienie ze swego życia totalnego daru dla Ojca. Ta jedyna ofiara nie ma w sobie nic ze splendoru świątynnego kultu, ale dokonuje się poza murami miasta, ośmieszona i wzgardzona przez elity religijne. Takie okoliczności ofiary złożonej przez Bożego Syna gorszyły i wydawały się niegodne Boga nie tylko w czasach Jezusa. Przecież splendor świątyni, ofiarnicze szaty, ceremoniał towarzyszący ofiarom razem tworzyły transcendentne doświadczenie oddawania Bogu tego, czego On pragnie od grzesznika. W ofierze Jezusa nie ma nic podobnego. Jest za to dar, w którym z ludzkiego punktu widzenia kryje się wyłącznie doświadczenie cierpienia i przegranej. Ale udowadniając arcykapłańską godność Chrystusa autor Listu chce wydobyć na światło autentyzm tej ofiary, która zastępuje wszystkie minione i przyszłe ofiary za grzechy. Raz uczyniony dar z całego swego życia staje się nieustannie obecną ofiarą przebłagalną za grzechy.

Bóg wybiera Jezusa, Swego Syna, na jedynego arcykapłana Nowego Przymierza. On zaś składa siebie w ofierze Ojcu, jako ofiarę przebłagania za moje grzechy. Ale na ile jesteśmy tego świadomi? W jakim stopniu ta ofiara wpływa na nasze życie? W moim odczuciu coraz bardziej banalizuje się świadomość grzechu i to zarówno dlatego, że z jednej strony „zajęciem Boga jest przebaczanie”, a z drugie z powodu godnego faryzeuszów dociekania najdrobniejszych szczegółów i aspektów każdego hipotetycznie możliwego czynu: kiedy, w jakich okolicznościach, pod jakimi warunkami jest, lub nie jest grzechem. Innym zagrożeniem dla uznania nieskończonej wartości ofiary Jezusa jest przeżywanie spowiedzi na sposób składania ofiar Starego Testamentu. To ja czynię wysiłek, aby Bóg mógł mi przebaczyć. Zamiast doświadczenia ojcowsko-macierzyńskiej czułości Boga jest poczucie uregulowania swoich długów. A przecież Jezus został wybrany przez Ojca, aby uczynił to, czego ja nie potrafię czynić. Prawdziwy sens ofiary przebłagalnej Jezusa to doświadczenie jej darmowości. Nie ja sobie wybrałem Zbawiciela, ale Ojciec mi go zesłał, abym w zjednoczeniu z Nim mógł przeżywać moje chrzcielne kapłaństwo, czyli codzienne, ufne powierzanie się Bogu.

ks. Maciej Warowny