Nie tacy bliscy jak się wydaje (Mk 6, 1-9)

                                    

      "Echo" Ewangelii Mk 6, 1-9

Nie tacy bliscy jak się wydaje

       Tajemnica odrzucenia przez najbliższych jest trudna do wytłumaczenia. Wydaje się wręcz nielogiczna. Kto jak kto, ale bliscy powinni świadczyć „za” a nie „przeciwko.” Nie znaczy to, że mają być bezkrytyczni, naiwni czy ślepi. Wprost przeciwnie! Bliscy mają szansę i możliwość widzieć więcej i lepiej.
Mogą i powinni być ludźmi szczególnego świadectwa. To ich szczególne prawo i obowiązek. W czasie swojej pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny Jan Paweł II, wspominając jubileusz Św. Stanisława, biskupa i męczennika, mówił, że ziemia polska ma być ziemią szczególnego świadectwa o Chrystusie.   Tymczasem prorok zostaje przez rodaków sprowadzony do roli symbolu, relikwii, znaku firmowego a nawet towaru. Ostatnio na targach NecroExpo w Kielcach prezentowano trumnę z portretem Sługi Bożego - papieża. Jakby to on był zbawicielem, sprawcą paschy człowieka. Jest to zasadnicze pomylenie sensów i znaczeń. To tylko inny rodzaj odrzucenia proroka.
       Dzisiejsza ewangelia każe nam na nowo definiować pojęcie bliskości. Każe pytać: Kto i dlaczego jest naprawdę bliski? Na czym polega prawdziwa bliskość? Co to są pozory bliskości? Co sprawia, że ludzie, których wydawać by się mogło łączy najwięcej, negują kogoś spośród siebie? Czy chodzi o zawiść? Czy jest to brak rozeznania, niezrozumienie, brak dobrej woli lub wręcz zła wola? Dlaczego prawdziwych proroków się odrzuca a fałszywych stawia na cokołach? Dlaczego wolimy pozostawać głusi na głos opatrznościowych nauczycieli prawdy, a nadstawiamy uszu na pochlebstwa przebierańców? Wreszcie; dlaczego dochodzi do odrzucenia Jezusa?
       Źródłem problemów jest paradoks Jego osoby: z jednej strony niespotykana mądrość nauki i cuda, których nie da się w żaden sposób zanegować, z drugiej – czysto ziemski rodowód. Wyjątkowość i pospolitość! Upraszczając, wygląda to tak: cieśla - cudotwórcą. Dla wielu wydaje się to nieprawdopodobne. Dla wielu fakty zdają się wzajemnie wykluczać. Ludzie skłonni są postawić problem w ten sposób: albo – albo, albo cieśla, albo cudotwórca. Inaczej jest to obrazobórcza uzurpacja. Inaczej jest to bałwochwalstwo. Mieszkańcom Nazaretu wydało się, że wiedzą o Jezusie dostatecznie dużo i że ta wiedza pozwala im przejść obok Niego spokojnie (czytaj: obojętnie). Wprawdzie nie wykluczają Jezusa ze swojej społeczności, ale też w Niego nie wierzą! Tolerują, ale nie wierzą! Widzą w Nim człowieka, być może wyjątkowego, ale nie widzą w Nim Boga. To nawet gorsze niż zrobić komuś portret połowy twarzy! Oni wierzą w swoją wiedzę o Jezusie. Ona im wystarcza, ale to za mało na cuda!Dzisiaj bardzo wielu ludzi postrzega Jezusa bardzo podobnie. Dla wielu ludzi Jezus jest wręcz nieludzko ludzki! 
     Paradoks Nazaretu polega na tym, że właśnie tam doszło do pierwszego przyjęcia Jezusa (Zwiastowanie) ale także do pierwszego odrzucenia. Nazaret to miasto wiary i niewiary! To miasto cudu Wcielenia i niemocy wcielania w życie tajemnicy Boga! Nie wszystko w Nazarecie kwitnie. Choć nazywany ogrodem Boga ma wiele ugorów i nieużytków! Wiele tam jałowych przestrzeni w których na próżno szukać owoców. Mieszkańcy Nazaretu nie odkryli, że to nie cud prowadzi do wiary ale wiara prowadzi do cudów.
    Dla nas jest to poważna przestroga, by własnych interpretacji nie przedkładać nad prostą wiarę dziecka Bożego, które się w żaden sposób nie wymądrza. 

 
Krzysztof Drogowy