Odpoczynek prawem i obowiązkiem każdego (Mk 6,30-34)

        

 „Echo” Ewangelii Mk 6, 30-34

Odpoczynek prawem i obowiązkiem każdego 

 

 

    Pierwsze rozesłanie apostołów nazywane małą misją palestyńską, nie było  jeszcze ewangelizacją w ścisłym sensie, ponieważ Chrystus jeszcze nas nie odkupił. Ewangelizacja jest możliwa po Zmartwychwstaniu, bo nie tyle jest głoszeniem nauki Chrystusa, co uobecnieniem Jego Paschy. Uobecnieniem samego Jezusa Chrystusa.
     Ten pierwszy epizod apostolskiej aktywności był próbą sił. Wszystko było nowe, pierwsze, spontaniczne, niczym nie obciążone. Sami apostołowie byli czystą kartą, nie mieli żadnych zasług ani żadnych win! Nie musieli przepraszać za grzechy wspólnoty. Nikt nikogo jeszcze nie zgorszył. Nie było jeszcze świętych ani męczenników. Apostołów nie ograniczał jeszcze żaden gorset instytucji i struktur. Nie czuli nad sobą żadnej hierarchii poza władzą Chrystusa. Wolni od schematów oddali się misyjnej improwizacji, choć cel misji został jednoznacznie określony przez Jezusa. Misja trwała krótko i miała coś z przygody, zwłaszcza, że znaki które im towarzyszyły, nadawały niezwykły smak wszystkiemu. Ale nie zawsze tak będzie! Potem będzie różnie! Pojawiający się coraz częściej sprzeciw będzie przyjmował najróżniejsze formy, dojdą prześladowania i żaden z nich nie wróci! Nigdy potem już się nie spotkają. Dla zdecydowanej większości z nich misja skończy się męczeństwem. Może dlatego Michał Anioł tworząc wizję Sądu Ostatecznego pokazał Piotra z połamanymi kluczami. To inteligentna metafora i skrót myślowy doby renesansu. Symbol prób przez które przechodzi Kościół na przestrzeni wieków. Władza wiązania i rozwiązywania napotyka opór, który zostawia widzialny ślad. Piotr jest najwyraźniej zmieszany, jakby się tłumaczył ze wszystkiego co się stało z jego udziałem i bez jego udziału.
 
      Ale zanim nastąpi sąd ostateczny apostołowie pełni wrażeń, bogaci w doświadczenia, wracają z misji palestyńskiej. Niosą w sobie tajemnice ludzi. Cudze problemy stały się treścią ich życia, tematem ich rozmów i modlitw. Misja osadza się w ich głowach niczym kamień kotłowy. Czują nieznane dotąd zmęczenie. Prawdziwy apostoł nie pozostaje obojętny na ogrom i złożoność problemów. Jezus to rozumie i proponuje im wypoczynek. Nie jest to wycieczka ani ucieczka w zapomnienie, ale niezbędny oddech, który pozwala normalnie dalej żyć. Mają odejść na miejsce pustynne, aby w ciszy i spokoju odpocząć od ludzi, nabrać koniecznego dystansu, uwolnić się od emocji i nawiązać głębszy kontakt z Bogiem. Mają też potwierdzić że dalej są wspólnotą, że ich jedność jest faktyczna a nie formalna! Może też mają przyjrzeć się problemom, które noszą w sobie samych i którym jest każdy z nich, sam dla siebie! 
    
Wychodzi na to, że prawdziwy odpoczynek dalej jest misją, tyle, że wobec samego siebie. Ilu z nas traktuje urlop jako czas niezbędnej refleksji?
 
     Znam ludzi, którzy odprawiają rekolekcje ignacjańskie. Po skupienie jadą do klasztoru. Z konkretną intencją w sercu idą na pielgrzymkę. Spotykają się ze swoim spowiednikiem, uczestniczą w oazie lub w „dialogach małżeńskich”. Z rodziną wędrują po górskich szlakach. Szukając prostej kwatery, wiejskiego jedzenia i kontaktu z naturą odkrywają smak i radość prostych rzeczy. Nie zabierają laptopa, o wiele rzadziej dzwonią, nie potrzebują telewizji, nie muszą słuchać radia, za to nadrabiają zaległości w rozmowach z najbliższymi, zaległości w pytaniach i jeszcze bardziej w odpowiedziach, w lekturze, w śnie, w ruchu itp. Tacy ludzie stanowią niestety mniejszość.      Zdecydowana większość rezygnuje z odpoczynku sądząc, że jest wręcz niezniszczalna i niezastąpiona. Wielu też wyjedzie w drogie i  zatłoczone miejsca, utknie w makabrycznych korkach, straci mnóstwo czasu i pieniędzy. Uzależniona od kaprysów własnych i pogody, niczym nienasycona odkryje czym jest nuda czyli najprawdziwsza z możliwych pustka. O kłótniach i kacu nawet nie wspomnę. Potem zmęczeni odpoczynkiem wracają do miejsca, z którego uciekli za wszelką cenę. Bilans niejednego urlopu jest porażający. Debet pojawia się na wszystkich możliwych kontach.
 
     Długi w banku to jeszcze nie największe długi z możliwych. Pewien ojciec opowiadał mi, że przed ślubem syna chciał z nim przeprowadzić męską rozmowę. Syn mu odpowiedział: „Przez 25 lat nie rozmawiałeś ze mną, nauczyłem się żyć bez rozmów z tobą. Nauczyłem się, że albo cię nie ma albo jesteś zmęczony. Chcesz jedną rozmową załatwiać problem, który narastał przez całe moje życie?” Mężczyzna, który w środowisku uchodzi za przykładnego męża i ojca, nagle sobie uświadomił skalę zaniedbań a może także zniszczeń w dziecku, któremu dał życie. Może urlop jest i po to, by zacząć dialog, do którego nie miało się wcześniej głowy ani serca.
    Prawdziwy, sensowny odpoczynek jest obowiązkiem człowieka, aby nie męczył sobą innych i nie usprawiedliwiał się wiecznym zmęczeniem. Nie zazdrość nikomu odpoczynku, zadbaj o własny. Naucz się odpoczywać! 


Krzysztof Drogowy

   
TOP