Co mamy czynić (Łk 3, 10-18)

 Nie łatwo nam zrozumieć tęsknotę Narodu Wybranego za obiecanym Mesjaszem. Pewnie nakładały się tu jednocześnie: wiara w słowo proroków, historia Boga wiernego obietnicom spleciona z historią ludzi (dzieje Abrahama, wyjście z Egiptu, powrót z niewoli),
                      nadzieje polityczne i zapewne indywidualne tęsknoty za Tym, który zmieni świat.
               
                 
Nic dziwnego, że kiedy pojawił się Jan Chrzciciel, to na jego twarde słowa o nawróceniu, słuchacze nie obrażali się, ale pytali: „Cóż więc mamy czynić?” w domyśle - aby nadszedł Ten Oczekiwany.
 
                Dziś, gdy myślimy o naszym oczekiwaniu, czy to w wymiarze liturgicznym na Uroczystość Narodzenia Pańskiego, czy to w wymiarze eschatologicznym na spotkanie z Bogiem w wieczności, uderza aktualność wskazań Jana Chrzciciela.
 
                Co takiego słyszymy w jego słowach: „Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni”, „Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono”, „Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie”? Wszystkie te nakazy mają wspólny motyw: ludzką chciwość, a mówiąc inaczej pokazują, że dotąd słuchacze Jana chcieli zmienić świat przy pomocy pieniędzy. Można między wierszami odczytać: chcesz prawdziwego Mesjasza Bożego? Porzuć swego dotychczasowego „zbawiciela” - żądzę posiadania. Jan Chrzciciel nie nakazuje zmiany życia nawet żołnierzom, ale wskazuje aby oderwali serce od chciwości.
 
                Minęło 20 wieków a słowa proroka znad Jordanu są tak aktualne. Jak czekać na spotkanie ze Zbawicielem w święta, kiedy Adwent spędzamy w sklepie, jak czekać na spotkanie ze Zbawicielem w wieczności gdy robimy wszystko tak, jakby śmierć nas nie dotyczyła?
               
              
Zanim zadasz pytanie: „Co mam czynić?” zapytaj siebie: „Gdzie jest moje zbawienie?”
   Ks. Waldemar Sądecki
TOP