Miłość idzie przez rodzinę Łk 2, 41-52

 Pan Bóg z rodziną związał szczególny plan, jakiego nie związał z kapłaństwem a nawet z biskupstwem. To szczególny rodzaj Bożej nadziei.  Rodzina jest pierwszą, najstarszą i najbardziej naturalną wspólnotą ludzką.

Ma dawać człowiekowi trzy podstawowe rzeczy: życie naturalne, wiarę czyli życie łaski i wychowanie czyli hierarchię wartości i zasady moralne, które obowiązują zawsze, wszędzie i każdego.

Powołanie małżeńskie ma cztery równoważne etapy:

     -    dziewictwo

-         miłość oblubieńcza

-         ojcostwo i macierzyństwo

-         wdowieństwo.

To nie są stany niezależne od siebie czy przeciwstawne sobie. One wzajemnie siebie tłumaczą i warunkują. Powołanie do życia rodzinnego obejmuje więc z woli Stwórcy całego człowieka. Zaczyna się bardzo wcześnie i kończy bardzo późno. Naprawdę nie wiem ilu ludzi traktuje małżeństwo w kategoriach powołania? Nie wiem ilu ludzi zakochanych ma świadomość, że dziewictwo to start do lotu, który trwa resztę życia? Ale wiem, że tę świadomość warto budzić w każdym mężczyźnie i kobiecie, nawet jeśli są celibatariuszami. Chociaż bezpośrednio to ich nie dotyczy, gdyż wezwani są do czystości i ojcostwa/macierzyństwa duchowego, to jednak pomoże im to zrozumieć tych, którym mają służyć. Powołanie małżeńskie jest wzniosłe, piękne ale i trudne.

    W dzisiejszej Ewangelii mamy obraz rodziny szukającej się nawzajem. Jezus jako prawowity Izraelita uczestniczy wraz z Rodzicami w obrzędzie Bar micwa- syn przymierza, czyli inicjacji religijnej ( jakby odpowiednik bierzmowania). Temu obrzędowi był poddawany każdy chłopiec po ukończeniu 12 roku życia. Miał on wykazać, że chłopiec zna, rozumie i potrafi interpretować Słowo Boże w duchu wiary. To był rzeczywisty próg dorosłości. Jeśli ktoś przed starszymi i uczonymi w Piśmie nie wykazał się tak rozumianą dojrzałością, traktowany był przez wszystkich jak dziecko. Nie miał żadnych praw i obowiązków wobec odwiecznego Przymierza, nawet prawa głosu! Nieświadomość była jego rozgrzeszeniem i uniewinnieniem. Od tego zależał dalszy ciąg jego życia. Dlatego rzeczywistym pragnieniem chłopców i ich rodzin było wejście w Przymierze. Człowiek nie może i nie powinien być wiecznym dzieckiem.

W takim momencie znajdujemy Świętą Rodzinę. Odpowiedź jakiej szukającym Go Rodzicom udziela Jezus jest wyrazem tej właśnie świadomości – „...powinienem być w tym, co należy do mego Ojca”. W gruncie rzeczy każdy wierzący powinien mieć tę świadomość i to pragnienie: być w woli Ojca Wszechmogącego, żyć Jego planem.

  Zapytajmy więc o kwestie, które stanowią niezwykle czuły i rozstrzygający punkt powołania małżeńskiego:
-         Czy istnieje klimat dla powołań małżeńskich? Czy zawsze za decyzją narzeczonych stoi Bóg i Jego wola?

-         Czy małżeństwa są otwarte na każde życie, które Stwórca w swoim nieskończonym ojcostwie dla nich przewidział? Wielodzietność jest powołaniem jak każde inne.

-         Czy małżeństwa są otwarte także na perspektywę bezdzietności, na adopcję lub tworzenie rodziny zastępczej? Sytuacje niepłodności, które zdarzają się coraz częściej, pokazują, że Panem życia jest Bóg a nie człowiek!

-         Czy przysięga małżeńska przeżywana jest w kategoriach jarzma czy ożywiającego źródła? Tylko wierni samym sobie mogą być wiernymi innym.

-         Czy rodzice pojmują wychowanie dzieci także i przede wszystkim w kategoriach samowychowania?  Dzieci nie są własnością rodziców lecz dzierżawą użyczona na pewien czas i na pewnych warunkach.
-         Co z relacjami do teściów i teściowych? W końcu żona czy mąż to prezent właśnie od nich!

-         Jak przeżywają swoje wdowieństwo czyli samotność nagłą niechcianą i nieplanowaną?

W adhoratacji apostolskiej Familairis consortio Jan Paweł II powiedział: „Kościół znajduje w rodzinie, zrodzonej z sakramentu, swoją kolebkę i miejsce, w którym wchodzi w pokolenia ludzkie, a one w Kościół ” ( FC 15).

Warto wrócić z wdzięcznością do kolebki, która nas urodziła i wychowała. Krzystof Drogowy

TOP