Wszystko zaczyna się od pustki (Łk 5,1-11)

  Czy pamiętamy, że akt stwórczy zaczął się od pustki, którą trudno sobie nawet wyobrazić: nie ma czasu ani przestrzeni; nie ma energii ani materii; nie ma ruchu ani początku; nie ma żadnych zmian ani punktu odniesień; nie ma żadnych bytów, nie ma nikogo i niczego.
                                  O wiele łatwiej wyobrazić sobie coś, niż nicość! A mimo to, w tej nieopisanej pustce, chaosie i ciemności, dokonuje się apoteoza istnienia! Błogosławiona pustka, którą wypełnia życie w takim bogactwie i niepowtarzalności wszystkiego! Co ciekawe, nie było też świadków stworzenia.
 
            Biblijne relacje, które znamy z Księgi Rodzaju powstały wiele wieków później jako religijna refleksja o początku. Gdyby, miliardy lat istnienia wszechświata przedstawić w formie symbolicznej doby, to człowiek pojawiłby się na tarczy zegara 5 minut przed 24.00, Jezus Chrystus pojawiłby się bardzo późno – ok. 23.59 i 55 sek. To nawet nie są promile historii! Przytłaczająca większość historii świata potoczyła się bez człowieka i bez Jezusa Chrystusa!  Dziwna jest ekonomia Bożych planów, my pewnie zrobilibyśmy wszystko inaczej i wydaje się nam, że lepiej! Co za złudzenia! Jakże trzeba nam współczuć!
            Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że tamta pustka miała głęboki sens! Ale czy tylko tamta pustka? Czy pustka jako taka, nie jest ulubionym przez Boga miejscem cudów? Pustynia to też rodzaj pustki, a przecież roi się na niej od cudów! Dzieją się na niej cuda wręcz strategiczne dla historii zbawienia, bez których nie można sobie jej nawet wyobrazić!
 
            Nie inaczej jest w Ewangelii. Jezus Chrystus zaczyna swoją misję od doświadczenia pustyni. Skoro ma się dokonać nowe stworzenie, to pustka jest konieczna. Także w twoim i moim życiu – pustka ma nieznany i niechciany przez nas sens!
 
            Dzisiejsza ewangelia mówi, że powołanie Piotra, pierwszego papieża, zaczyna się od bolesnego i wstydliwego poznania pustki. Piotr najzwyczajniej w świecie czuje się przegrany. Niesłusznie! Jezus mu pokaże, że nieudany połów to najlepsze, co mogło mu się przydarzyć. Ale puste sieci i pusta łódź wymagają pokory, której Piotrowi brakuje. Jego pierwsza reakcja na cud jest zdumiewająca: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. To nie jest przejaw pokory, to najprawdziwsza pycha, która nie umie przyjmować darmowej miłości. To są chore ambicje kogoś, kto uważa, że sobie sam ze wszystkim poradzi. Człowiek ambitny wszystko chce zawdzięczać samemu sobie. Nie chce żadnej zależności od kogokolwiek, nawet od Boga, a może od Boga przede wszystkim. Ambitny chce być panem nie tylko swoich połowów ale wszystkich swoich poszukiwań, panem samego siebie i swojego życia. Chce mieć pełną władze i wszystko pod kontrolą. Tymczasem Bóg chce jednego, by Piotr i by każdy z nas pozbył się wszelkich złudzeń, dzięki komu prawdziwe cuda są możliwe. Każdy z nas musi mieć pewność, że nie ma takiej pustki, której Bóg nie byłby wstanie wypełnić sobą, swoim ojcostwem, swoją stwórczą miłością.
            O ile łatwiej zostawia się puste sieci, pustą łódź i pusty brzeg, na którym nikt nie tęskni i nie czeka. Ale Bogu nie chodzi o to, żeby było łatwiej, tylko żeby było prawdziwie. Każdy z nas musi mieć prawdziwą wolność: wobec życiowej pustki i wobec wszelkich możliwych dokonań, także cudów! Inaczej stanie się bałwochwalcą samego siebie lub tego, co zostanie mu podarowane.
            I jeszcze jedno - lęki, które nosimy w sobie! Bóg naprawdę chce wyzwolić z nich każdego. Może wyzwolenie z lęku jest większym cudem, niż udany połów? Człowiek pokorny niczego się nie boi, ma bojaźń Bożą, ale ta z lękami nie ma nic wspólnego. Jest ich zaprzeczeniem! Czy przypadkiem nasze lęki nie są największą przeszkodą cudów? Chińskie przysłowie mówi: Są tacy, którzy łowią ryby i tacy, którzy mącą jedynie wodę”. Krzysztof Drogowy
TOP