Pożyteczne odejście (Łk 24, 46-53)

          Czy odejście może być pożyteczne? W jakim sensie odejście Chrystusa jest pożyteczne dla Apostołów? Odejścia mają dla nas coś z umierania, zostawiają pustkę i poczucie braku kogoś, kto był ważny, bliski i kochany.
O wiele bardziej skłonni jesteśmy widzieć w odejściu stratę niż zysk. Ważność obecności decyduje o
naszym stosunku do odejścia. Całkiem niedawno byliśmy świadkami zbiorowego odejścia wielu ważnych ludzi i poczuliśmy jak wtedy zmienia się wszystko. Oczywiście, są też odejścia, które nas nie dotyczą lub mniej obchodzą; których nawet nie zauważamy, bo też wcześniej nie zauważaliśmy czyjejś obecności. Gdyby pod Smoleńskiem zginęli zwykli pasażerowie rejsowego lotu nie poznalibyśmy ani ich imion ani twarzy. Całe zdarzenie wyrazilibyśmy statystyką zgonów. Byłoby o wiele mniej pytań i o wiele mniej uwagi. Widać, że ważne jest: kto odchodzi, kiedy i gdzie?
    To oczywiste, że odejście w wyniku ludzkiego błędu jest czymś innym niż odejście w wyniku egzekucji! Odejście skazańca do więzienia jest czymś innym niż odejście chorego do szpitala. Odejście nagłe jest czymś innym niż odejście na raty, rozcieńczone w czasie. Odejść nie należy porównywać. A już na pewno Wniebowstąpienie jest nieporównywalne z niczym!
    Jezus mówi do Apostołów: „ Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was” (J 16,7). Nie jest to zapowiedź śmierci ani ucieczki. Jest to zapowiedź uwielbienia. W tym momencie pokora (dosł. kenoza – całkowite ogołocenie) obleka się ponownie w majestat. Najlepiej wyraża to hymn chrystologiczny z Listu do Filipian (2,6-11):

„Chrystus istniejąc w postaci Bożej
nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem,
lecz ogołocił samego siebie,
przyjąwszy postać sługi,
stawszy się podobnym do ludzi.

W zewnętrznym przejawie uznany za człowieka

uniżył samego siebie
stawszy się posłusznym aż do śmierci –
i to śmierci krzyżowej.
Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył
i darował Mu imię
ponad wszelkie imię,aby na imię Jezusa
zgięło się każde kolano
istot niebieskich i ziemskich i podziemnych.

I aby wszelki język wyznał,

że Jezus Chrystus jest Panem,
ku chwale Boga Ojca.
     Zadziwiające, że na miejsce wniebowstąpienia Jezus wybrał akurat pokorną Betanię (hbr. „dom ubogich”), a nie wyniosły dziedziniec świątyni. W Starym Testamencie Betania była azylem dla powracających z niewoli babilońskiej potomków pokolenia Beniamina. Pamiętamy, że Beniamin (hbr. „syn prawej ręki”) był najmłodszym potomkiem Jakuba i Racheli (Rdz 35,16-19). Z tego pokolenia pochodziło jeszcze dwóch ważnych ludzi: Saul – pierwszy król Izraela (1Sm 10,1) oraz Szaweł (hbr. Saul) z Tarsu (Flp 3,5), prześladowca, potem nawrócony apostoł i męczennik. Więc, to nie świątynia ale dom ubogich jest miejscem wybranym dla tej tajemnicy.
 
    I jeszcze jedno: Jezus zapowiada Ducha Pocieszyciela, który będzie prowadził Kościół do pełni prawdy. Skoro tak, to musimy uznać, że nie wiemy jeszcze wszystkiego, że być może więcej nie wiemy niż wiemy; że nasza ciekawość i ludzkie narzędzia poznania nie wystarczą. Ostatecznym depozytariuszem prawdy jest Duch Święty. On jest źródłem rzeczywistych możliwości Kościoła, chociaż my w swojej pysze o wiele bardziej zwracamy uwagę na to, co ludzkie w Kościele. Może dlatego tyle rozczarowań Kościołem, że tak często spodziewamy się od ludzi tego, czego może dokonać jedynie Duch Święty! Zwróćmy uwagę na niezwykłą powagę i skalę zadań, które stoją przed Kościołem: ewangelizacja wszystkich narodów, nawrócenie, odpuszczenie grzechów i niekończące się świadectwo. Kto może sprostać tym wyzwaniom jeśli nie Duch Święty?! Dlatego czas między Wniebowstąpieniem a Zesłaniem Ducha Świętego jest taki krótki, bo natura ludzka nie może być zostawiona samej sobie. 

Ks. Ryszard Winiarski
TOP