Tajemnica modlitwy (Łk 11,1-13)

    

Modlitwa jest pierwszym i podstawowym aktem religijnym człowieka. Zanim człowiek złoży jakąkolwiek ofiarę, zanim wybierze się na pielgrzymkę, zanim zdecyduje się pościć, najpierw modli się.

 Tak się modli jak wierzy i tak wierzy jak się modli. Ponieważ narosło wiele mitów wokół modlitwy warto je w sobie zdemaskować i podjąć z nimi walkę!              Mit pierwszy: nieprawdą jest, że musimy się modlić!

Pomiędzy słowem „chcę” a słowem „muszę” jest przepaść. Chodzi o wolność a więc o wybór. Wszyscy wiemy, że nasza natura reaguje niechęcią i ucieczką na każdą formę przymusu. Może nawet w kwestiach sumienia jesteśmy szczególnie wrażliwi na poczucie wolności! Przymus degraduje i uruchamia w nas mechanizmy obronne. Niewolnik nie kocha, dlatego modlitewny przymus nie służy relacji z Bogiem. Przymuszony udaje, że wchodzi w świat Boga, w rzeczywistości dalej pozostaje w swoim. Niby się spotyka a tak naprawdę ucieka. Dlatego pierwszą modlitwą powinna być prośba o dar modlitwy: „Panie naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów”. Takiej prośby nigdy  nie wypowie ten, kto sądzi, że już umie się modlić. Znajomość tekstów i form (koronka, różaniec, litanie itp.) jeszcze nie dowodzi, że mamy w sobie ducha modlitewnego, czyli tęsknotę za Bogiem! Możemy się modlić ze strachu albo z wyrachowania. 
          
Mit drugi: nieprawdą jest, że Bóg musi nas wysłuchać!
Bóg niczego nie musi, chociaż wszystko może! Tak jak my nie musimy się modlić, tak On nie musi nas wysłuchać! Wolność proszącego spotyka się z wolnością Słuchającego. Bóg daje jak chce, kiedy chce i komu chce. On nas stworzył i wie, czy lepszą rzeczą jest wysłuchać nas czy raczej sprzeciwić się nam. Żądanie czegokolwiek, próba „wymuszenia” czegokolwiek na Bogu jest oznaką pychy i arogancji. Podobnie jak oznaką pychy i arogancji jest to, że człowiek nie chce się modlić! W tym momencie warto porównać jak Jezus odnosi się do proszącego trędowatego (Mt 8, 1-4), a jak do synów Zebedeusza (Mk 10, 35-40). Trędowaty z całą pokorą prosi: „Panie, jeśli chcesz, możesz  mnie oczyścić!” Synowie Zebedeusza w zupełnie innym duchu mówią: „Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co cię poprosimy.” Po pierwsze jest zasadnicza różnica w rozumieniu Jezusa i sposobie odniesień. Świadczą o tym użyte tytuły. Biblijnie rzecz biorąc: Pan to nie to samo co nauczyciel. Nauczycieli można mieć wielu, Pana można mieć tylko jednego! Pan to ktoś nieporównywalnie większy! Kirios (hebr. Adonaj) to nieprzekazywalne nikomu imię jedynego Boga. Po drugie; trędowaty oddaje się woli Chrystusa, synowie Zebedeusza chcą narzucić swoją. A to już jest różnica zasadnicza! Każdy niech uczciwie rozezna do kogo mu bliżej na modlitwie?             Mit trzeci: nieprawdą jest, że nie mamy czasu!

Każdy z nas ma 24 godziny na dobę i 365 dni w roku. Pytanie powinno raczej dotyczyć hierarchii wartości: Co i dlaczego jest dla nas najważniejsze? Co jest skarbem mojego serca? Co mnie ożywia, motywuje i napędza? W czym ulokowałem swoje nadzieje i co uznaję za sens swojego życia? Zła hierarchia wartości lub jej brak, sprawiają, że człowiek źle wybiera i popada w sprzeczności. Np. traci mnóstwo czasu na rzeczy nieistotne, na oglądanie obrazów bez treści, na udział w świecie zmyślonym, sztucznie spreparowanym. W świecie mediów, wymiernego zysku, kariery i sukcesu, trudno poświęcać czas na coś tak niewymiernego jak modlitwa. Demon czasu każe wszystko uznawać za ważniejsze, zwłaszcza pracę, która dając pieniądze daje określone doczesne możliwości. Modlitwa jest odnajdywaniem innej perspektywy.
   Na modlitwie nasze ego nie rośnie lecz się umniejsza, pokazuje swoje braki i całą swoją nieporadność. Na modlitwie nasze ego uznaje, że nie jest takie wspaniałe i wszechmocne. Modlitwa jest odniesieniem transcendentnym. Bez niego człowiek jest jedynie cząstką natury skazaną na przemijanie.    Ale nawet na modlitwę możemy wnieść swoje ziemskie przywiązania. Św. Jan Vianey mówi, że gdy udzielał sakramentu chorych lichwiarzowi, podał mu srebrny krzyż do ucałowania. Umierający miał powiedzieć: „Ten krzyż waży dobre dziesięć uncji!” Okazuje się, że nawet w obliczu rzeczy ostatecznych można być zakładnikiem tego świata.          Mit czwarty: nieprawdą jest, że modlitwę można czymś zastąpić

Nie istnieje żaden erzac ani proteza modlitwy. Przekonanie, że jak się służy bliźnim albo ofiarnie pracuje to jest się zwolnionym z modlitwy jest bałamutne. W ten sposób można usprawiedliwić każdy aktywizm a nawet pracoholizm.
Prawdziwa przyczyna zaniedbań w modlitwie jest inna: -Nie dziękuję, bo nie czuję się dość obdarowany. -Nie przepraszam, bo nie mam świadomości grzechu i związanego z nim poczucia winy. -Nie proszę, bo nie widzę problemu lub widzę, ale sądzę, że poradzę sobie sam, bez czyjejkolwiek pomocy. -Nie uwielbiam, bo nie widzę najprawdziwszych cudów jakich Bóg był sprawcą w mojej historii.W tym samym czasie demon usilnie pracuje byśmy mieli wystarczająco dużo powodów do narzekań i pretensji; byśmy niczym inkwizytor wyszukiwali „kozłów ofiarnych” ; by nas pochłonęły niekończące się roszczenia; byśmy zaczęli wszystko racjonalizować albo tłumaczyć na zasadzie przypadku.      Ciekawe, że święci z wiekiem modlili się coraz częściej, widząc coraz więcej powodów do uwielbienia i wdzięczności. Zakończmy nasze rozważanie słowami Św. Jana Vianeya: „Zasłużyliśmy sobie na to, aby Bóg zakazał nam się modlić, jednak w swojej dobroci pozwolił nam nadal zwracać się do Niego, chociaż jesteśmy grzesznikami”. Potraktujmy więc modlitwę jako łaskę, której Bóg udziela nam niezasłużenie!

Krzysztof Drogowy

 

TOP