Fałszywa sprawiedliwość (Łk 12, 13-21)

  
Każdego roku Polacy wnoszą do sądów ponad 1,5 miliona różnych spraw. Jeśli tak, to za mojego życia, statystyczny Polak musiał przynajmniej dwa razy znaleźć się w sądzie w charakterze powoda, pozwanego lub świadka. Niektórzy wielokrotnie.  
Ta prawdziwie orwellowska wizja świata, w którym każdy musi stanąć przed sądem z powodu bliźnich, pokazuje jak nieludzki świat potrafią tworzyć ludzie. Oczywiście, motywy są bardzo różne, ale w tle najczęściej można dostrzec prawdziwe monstrum – pieniądz. Kradzieże, podatki, alimenty, emerytury, płace, zasiłki, renty, kupna, sprzedaże, wyzysk, korupcja, hazard, testamenty, spadki, rozwody, wynajem, plagiaty, wspólnoty majątkowe, prawa nabyte, akty własności, dzierżawy itd. To wszystko domaga się dziesiątków sądów: pracy, dla nieletnich, rodzinnych, administracyjnych, arbitrażowych, wojskowych, kościelnych itp.
 
   W każdej sprawie musi zapaść decyzja! W każdej sprawie zeznania składane są pod przysięgą. W każdym zeznaniu zakłada się prawdomówność. Skąd więc, różnica zdań? Kto kłamie: powód czy pozwany? A może świadkowie? Na szczęście będzie jeszcze Sąd ostateczny, który wszystko zweryfikuje! To będzie godzina największych odkryć w historii, w której wszyscy wezmą udział!
 
   Pieniądz od zawsze był przedmiotem pożądania, nawet przez tych, którzy ślubowali ubóstwo, ale nigdy nie łączył ludzi! Wprost przeciwnie, ma w sobie ogromny potencjał destrukcji, dlatego skutecznie niszczy istniejące wspólnoty ludzkie: małżeństwa, rodziny, firmy, zakony, narody. To tylko kwestia czasu jak lojalni wspólnicy lub udziałowcy czy pełnoprawni spadkobiercy skoczą sobie do gardła. Świadoma lub mimowolna sakralizacja pieniądza zawsze prowadzi do desakralizacji ludzkiego życia. Nawet po śmierci.
 
    Niewolnik pieniądza posługuje się tylko jednym kryterium. Innych nie uznaje i w inne kryteria nie wierzy. Wszystko dla niego staje się rodzajem transakcji lub inwestycji, w której choćby najmniejszy kapitał musi procentować. Lista możliwych grzechów, których przyczyną bywa pieniądz jest przeraźliwie długa i ciągle otwarta: zazdrość, chciwość, gniew, osąd, podejrzliwość, pycha, obojętność, egoizm, zaślepienie, kradzież, zemsta, skąpstwo, przewrotność, przemoc, wyzysk, kłamstwo, zawiść itp. Dla niewolnika to, co się opłaca miesza się z tym, co warto.
    Przed każdym z nas mogą pojawić się trzy rodzaje rzeczy: takie, które warto robić, choć się nie opłaca, takie, które opłaca się robić, choć nie warto oraz takie w których nie zachodzi ani jedno ani drugie. Rozróżnienie ich jest kwestią zasadniczą. Niełatwą ale możliwą. W przeciwnym razie stajemy się wyrachowani jak anonimowy człowiek, który gotowy jest oskarżyć swego brata przed Bogiem. Nie wiemy czy jego krzywda była prawdziwa czy tylko urojona. W końcu mógł to być czysto subiektywny pogląd. Załóżmy jednak, że była faktem. Na pierwszy rzut oka wygląda, że nie może być lepszego adresata ludzkich postulatów. Pozornie chodzi o sprawiedliwość Bożą! Pozornie..., w rzeczywistości mamy do czynienia z prawdziwym wyrachowaniem. Człowiek chce użyć Boga dla osiągnięcia subiektywnie rozumianej sprawiedliwości! Bóg ma przyznać mu rację, bez wysłuchania drugiej strony, bez analizy faktów, bez poznania motywów! Wyrachowanie polega na oczekiwaniu, że Bóg stanie się stroną konfliktu; że jednocześnie będzie za kimś i przeciwko komuś.
 
   Oczywiście, natura Boga jest poza dosłownym zasięgiem człowieka, ale religijnych symboli i retoryki, czasu i miejsc, wspólnoty i pasterzy człowiek może użyć przeciwko swoim bliźnim zawsze. I niestety używa. Najgorzej, jeśli pasterze są tego nieświadomi lub milczący. Konsekwencje tego są trudne do przewidzenia. Jednego możemy być pewni: Jezus nie będzie stroną konfliktu, bo chce być Bogiem dla wszystkich, także tych którym krzywdę wyrządził pieniądz rękami bliźniego.
 

Krzysztof Drogowy

TOP