Ogień Chrystusa (Łk 12, 49-53)

  
Czy Jezusowi naprawdę o to chodzi? Czy ogień ma być wyrazem miłości? Czy jest to jakaś wielka metafora, czy też mamy brać te słowa dosłownie? Czy w świecie podziałów które już się dokonały chodzi o to, by pojawiły się następne? Czy nie dość dotychczasowych kłótni? Czy nie dość zgliszcz i popiołów, którymi naznaczone zostało życie tylu pokoleń?
 
    Szkoda, że żadne ze wspomnianych słów nie kojarzy nam się z miłością. Widać, że nasze skojarzenia są infantylne. Marzy nam się ciepełko, komforcik psychiczny, luzik i święty spokój, który wcale nie jest święty. Świadomie używam zdrobnień, które brzmią niewinnie a tak naprawdę wykazują, że jesteśmy niebezpiecznie niedojrzali. Ciekawe, że udaje się stworzyć zdrobnienia wielu słów, ale słowo „życie” nie daje się w żaden sposób, zdrobnić i rozmiękczyć! Chcemy ciepła a pojawia się ogień! To, o wiele za dużo! To gruba przesada! Czym staną się nasze domy po wysłuchaniu dzisiejszej Ewangelii? Czy nie grozi nam większe piekło od tego, które już jest? Owszem, grozi nam piekło ale nigdy na skutek słuchania Ewangelii. Piekło grozi nam jeśli ignorujemy Ewangelię lub gdy ją przewrotnie interpretujemy. Piekłem mogą okazać się nasze iluzje i marzenia, którymi karmimy siebie i bliźnich. Piekłem bywają sytuacje w których boimy się sprzeciwić, terroryzowani poczuciem zależności, której nie możemy znieść, bo nas najzwyczajniej upokarza. Piekłem bywa sytuacja w której jedni mają poczucie winy a drudzy - poczucie krzywdy.
 
  Jezus chce, bardzo chce, by zapłonął ogień, który powoduje jednoznaczność!  Ogień nie mówi: dość! Ogień to taki żywioł, którego nie można niczym zanieczyścić (jak np. wodę) i nie można z niczym połączyć (jak np. ziemię), nie pomniejsza się gdy udziela się czemuś. Ogień egzystuje w samotności swej mocy. Nigdy nie żartuje, jeśli przychodzi, to przychodzi naprawdę w całej dosłowności. Jako żywioł oczyszczający rany, powietrze i ziemię jest doskonalszy od wody.
Rozumiał to Św. Franciszek z Asyżu w Pieśni pochwalnej skoro pisał:
„Pochwalony bądź, Panie mój,
 
przez brata ogień (por. Dn 3,66),
którym rozświetlasz noc:i
 jest on piękny i radosny,
i krzepki, i mocny.” 
Ogień pozwala przeżyć ale potrafi także spopielać, jest żywiołem wobec którego nie można być neutralnym. Pojawienie się ognia nigdy nie jest obojętne. Już nic nie jest takie jak przedtem. Ogień nieujarzmiony staje się symbolem niszczycielskich namiętności. W misteriach pogańskich, które najczęściej odbywały się nocą, ogień pełnił niezwykle ważną funkcję. Objawiał to wszystko, co rozpalało wewnętrznie ich uczestników, ich ukryte żywioły i żądze. Wielu filozofów jak np. Heraklit uważało, że początek życia bierze się z ognia a niektóre wierzenia wręcz go deifikowały, przypisując mu cechy absolutu. Stąd wzięła się idea świętego ognia, którego podtrzymywanie było powierzone dziewiczym Westalkom. Jego zagaśnięcie było tak samo karane jak utrata dziewictwa.
 
    Przed cesarzami rzymskimi i bizantyjskimi niesiono ogień - znak panowania nad wszystkim. A matki odprowadzając swoje nowo zaślubione córki do komnaty nowożeńców, zanosiły ogień swojego domu by rozpalić go w kolejnej rodzinie. W każdym mieście greckim istniał prytanejon - świątynia  Hestii (rzym. Vesty). Udający się w podróż zabierali lampy z ogniem. Pewnie stąd wywodzi się sztafeta ognia olimpijskiego, który przenoszony jest przez wszystkie kontynenty, zanim rozpali znicz olimpijski. Pewnym naśladownictwem jest pielgrzymka ze światłem z groty betlejemskiej, które skauci rozwożą do wszystkich krajów.
    W Starym Testamencie Bóg objawia się w znaku ognia kiedy najpierw Abel (Rdz 4,4), a później Abraham (Rdz 15, 9-17) składają ofiary. Dla Mojżesza czymś absolutnie wyjątkowym była wizja krzewu gorejącego w sercu pustyni (Wj 3). Jest to nie tylko moment jego powołania, ale także objawienia imienia Bożego. Słup ognia będzie drogowskazem dla Izraelitów przez 40 lat wędrówki po pustyni. Niestety ogień pomógł powstać złotemu cielcowi. W ten sposób swoją ekspresję znalazła pokusa bałwochwalstwa z którą Izraelici wyszli z domu niewoli (por. Wj 32). Także gniew Boży i ostateczne potępienie przedstawiane są jako ogień palący (Mt 13, 30).       Księgi natchnione mówią o oczyszczającym ogniu cierpień, którymi Bóg doświadcza (Ps 17,3; Ml 3,2n). W zarządzeniach starotestamentalnych ( Kpł 6,13) ogień miał być podtrzymywany w świątyni na znak, że Jahwe jest stale obecny a historia zbawienia trwa nadal. Obrazem doświadczeń absolutnie wyjątkowym, do którego odwołuje się Kościół zwłaszcza w czasie prześladowań są trzej młodzieńcy w ognistym piecu (Dn 3). Świadczą o tym liczne figury orantów w katakumbach i na starochrześcijańskich sarkofagach.
 
   Od płonących pochodni Nerona aż po ogień krematoriów Auschwitz czas Kościoła jest czasem niekończącej się próby. Misja niektórych proroków np. Eliasza a także samego Mesjasza porównywana była do ognia. Jan Chrzciciel mówi: „ Idzie za mną mocniejszy... będzie On chrzcił was Duchem Świętym i ogniem” – (Mt 3, 11). Jezus mówi, że przyszedł ogień rzucić na ziemię (Łk 12,49). Ten ogień napełniając wspólnotę Wieczernika w dniu Pięćdziesiątnicy (Dz 2), uzdolni ją do świadectwa aż do męczeństwa.
 
   Jest więc ogień zarówno symbolem Chrystusa, Ducha Świętego jak i tych, którzy radykalnie wierzą, gotowi w każdej chwili i na każdym miejscu stać się ofiarą. 

Krzysztof Drogowy
TOP