Saducejska kwadratura koła (Łk 20, 27-38)

     Okazuje się, że można pytać nie szukając w ogóle odpowiedzi; można tak postawić problem, że się go w końcu zbanalizuje, wykpi lub uzna za niemożliwy do rozwiązania. Dla niektórych najlepszą obroną jest atak.
Saduceusze już w samym punkcie wyjścia są nieuczciwi. Jako stronnictwo doktrynalnie nie uznawali zmartwychwstania, dlatego spreparowali pewien hipotetyczny casus (przypadek), który ma ośmieszyć naukę i obalić autorytet Jezusa. Ten bałamutny atak na Jezusa jest próbą obrony własnych przekonań! O to samo chodziło w pytaniach: „Czy wolno płacić podatek Cezarowi?” (Mt 22,17), „Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiekolwiek powodu?” (Mt 19,3), „Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę”(Mt 21,23), w scenie sądu nad kobietą pochwyconą na cudzołóstwie: „W Prawie Mojżesz kazał takie kamienować, a Ty co mówisz?” (J 8,5). Prawdopodobieństwo zdarzenia opisanego w dzisiejszej ewangelii jest równe zeru. Już trochę żyję na świecie i nigdy nie słyszałem, żeby chociaż dwóch braci kolejno zaślubiło tę samą kobietę. W istocie jest to sztuczny problem, który tak oznacza ucieczkę od świata realnego w świat zmyślony, spreparowany. Uważający się za znawców Tory i przewodników ludu nie uznają najważniejszego faktu, jakiego potrzebuje każdy człowiek. Pół biedy, gdyby robili to tylko na własny użytek, ale oni roszczą sobie prawo do ludzkich sumień, chcą sprawować rząd dusz. Oni kształtują wiarę i postawy innych. Boże, jakie to współczesne! Tu nie chodzi o lepsze lub gorsze teorie, którymi możemy sycić pychę ludzkiego rozumu. Tu chodzi o coś nieporównanie większego! Odrzucanie zmartwychwstania, piekła, czyśćca czy nieba, nie oznacza tylko negacji jakiejś prawdy, czy koncepcji, oznacza przede wszystkim negację konkretnych osób, które już doświadczają realności rzeczy ostatecznych. Bez perspektywy zmartwychwstania nasze życie jest drogą donikąd! Jeśli po kilkudziesięciu latach najróżniejszych zmagań, cierpień, problemów, udręk, bólów, głodów, napięć i rozdroży życie nasze miałoby się skończyć śmiercią, to jesteśmy godni politowania. Cóż to za perspektywa? Bez zmartwychwstania nawet życie świętych nie ma sensu, bo ostatecznie kończy się w grobie! Bez zmartwychwstania nawet życie Jezusa nie miałoby żadnego sensu! Co to za mesjasz, który kończyłby w grobie? Co to za wybawca, który utknąłby w śmierci jak wszyscy ci, których miał wybawić? Co to z nadzieja, która musi ustąpić miejsca śmierci? Gdzie  w tym wszystkim dobra nowina? Oczywiście niewiele możemy powiedzieć, na czym polega życie po zmartwychwstaniu i nie do nas będzie należało rozstrzygnięcie. Możemy pogubić się w hipotezach i domysłach. Najważniejsze, czy przyjmujemy tę perspektywę czy też tworzymy własne, bliżej nieokreślone, mętne i przeciwne Bogu spekulacje. Św. Paweł mówi jak straszliwe są konsekwencje gdy odrzucimy fakt zmartwychwstania. Warto je zestawić w logicznym ciągu (por. 1Kor 15):
 
-          „daremne jest nasze nauczanie”,
-          „próżna jest nasza wiara”,
-          „jesteśmy fałszywymi świadkami Boga”,
-          „świadczymy przeciwko Bogu”,
-          „nadal pozostajemy w grzechach”
-          „Boga czynimy kłamcą”.
Powstaje więc gigantyczny znak zapytania nad każdym, nie wyłączając samego Chrystusa, a wtedy chrześcijaństwo zostaje pozbawione swojej najgłębszej mocy i piękna!

 
 Krzysztof Drogowy
TOP