O potrzebach i możliwościach inaczej (Mt 14, 13-21)
Jedno ze wschodnich przysłów mówi: „ Zamiast narzekać na ciemność lepiej zapalić choćby jedno światło”. Większość z nas potrafi wymienić niezliczone potrzeby (głównie własne!) ale niewielu widzi z taką samą oczywistością także obiektywne możliwości. Skala potrzeb jest ogromna, może zadziwić a nawet przerazić. |
Innym miejscem uwięzionych możliwości są kosztowne płoty i ogrodzenia. Odgradzanie się to specyficzna filozofia myślenia o bliźnich: drugi człowiek to intruz, rywal, może nawet wróg, którego trzeba się bać skoro nie można go unicestwić. Płoty to złudne remedium na nasze kompleksy i lęki. Niby chodzi o prywatność, w rzeczywistości nie radzimy sobie z obecnością innych. Może to relikt społeczeństwa zamkniętego, tłamszonego przez obecność kojarzoną z niewolą, rozbiorami i wojną. Utrwalanie, karmienie i znieczulanie lęków nie jest żadnym rozwiązaniem. Przekonujemy się o tym za każdym razem, gdy przychodzi nam opuścić nasz zmyślony azyl. Coraz większy strach przed wyjściem na zewnątrz, coraz większa ulga w chwili powrotu.
Trzecim miejscem uwięzionych i zmarnowanych możliwości są pieniądze wydawane na zaspokojenie nałogów i przywiązań. Kiedy pytam ludzi, którzy dali się uzależnić, ile pieniędzy stracili w czasie wieloletniego spaceru po równi pochyłej, jeśli są szczerzy, to ze wstydem przyznają, że „puścili z dymem" niejedno mieszkanie i niejeden samochód zatopili w morzu alkoholu. A przecież to nie jedyne konsekwencje filozofii luzu i schlebiania swoim słabościom. Wskazałem przykładowe miejsca ukrytych możliwości, tylko po to, abyśmy się uważnie rozejrzeli. Jest wiele możliwości nienazwanych, nieodkrytych i niedocenionych. Nasze grzechy i zaniedbania pozbawiają nas wielu szans w taki sposób, że nie czujemy się nawet odpowiedzialni.
Dzisiejsza ewangelia ukazuje nam splot samych niekorzystnych okoliczności: miejsce pustynne, późna pora i tysiące głodnych ludzi. Reakcja apostołów wydaje się więc logiczna, nacechowana realizmem. Nie próbują w żaden sposób zaradzić. Nie szukają żadnych sensownych rozwiązań. Jedynym wyjściem z sytuacji jest sugestia, by Jezus odprawił tłumy. Jezus nie tylko, że nie zostawia ludzi z problemem samym sobie, ale chce, by wszyscy się stali adresatami, świadkami i uczestnikami cudu.
W wielkim, nieprzeliczonym tłumie trzeba dostrzec tego, który ma pięć chlebów i dwie ryby. A przede wszystkim trzeba dostrzec samego Chrystusa i możliwość najprawdziwszego cudu. Dzisiaj Chrystus chce nas przekonać, że możliwości jest więcej niż potrzeb, choć my myślimy inaczej. Czy damy mu się przekonać czy każdy z nas powie: „ja tam wiem swoje"?! A może przemówi wiersz?
A kiedy wszystko
ogrodzimy
wysokim murem
pięknym płotem
zaczniemy czuć
jak dotyk zimy
nieopisaną wprost
tęsknotę
sauny kominki
skóry z dzika
sprzęty i bramy
na pilota
a mimo to w nas
nie zanika
nieopisana wprost
tęsknota
goście podobni
sklonowani
na krótko wpadną
nie dziwota
ich też dopada
za murami
nieopisana wprost
tęsknota
dzieci nie było
lub jedynak
choć klatka duża
i ze złota
w nim też
to samo się zaczyna
nieopisana wprost
tęsknota
sąsiedzi w miedzach
rozkochani
przed własnym murem
co dzień staną
by poczuć coś
co nie ma granic
tęsknotę wprost
nieopisaną
a gdy samotność nam
dokuczy
i zapragniemy wyjść
ku innym
okaże się
że nie ma kluczy
i nie wiadomo
kto jest winny
Ks. Ryszard Winiarski, Puławy