Wyzwanie rzucone Bogu (Mt 14, 22-33)

Nasze rozważanie zaczynamy wierszem, który całkiem niedawno wpadł mi w ręce, a który mówi o wyzwaniu jakie człowiek potrafi rzucić Bogu. Chodzi w nim o biblijnego Jakuba, ale przecież bardzo podobne „prowokacje” przeżywali inni.

Psalm Jakuba walczącego z Bogiem

I znowu wszedłeś mi w drogę

i znowu mnie zmuszasz do walki

Jeżeli jesteś sprawiedliwy

dlaczego chcesz walki nierównej?

 

Ten, który JEST - przeciwko temu, co nie jest.

Patrzysz na mnie zza każdego liścia

śledzisz mnie nawet zza ziarenka piasku.

 

Prześladujesz mnie swą Obecnością.

A ja stoję na polu otwartym,

nagi do dna mojej duszy.

 

Czy to jest walka sprawiedliwa?

 

Masz w swoim arsenale

broń przed którą ja nie mam osłony.

 

Możesz mi myśli poplątać,

możesz mi chcenie odebrać.

 

Możesz mnie dotknąć chorobą,

na którą nie znajdę lekarstwa.

 

Sen z oczu możesz mi spędzić,

zabrać mi chwilę następną.

 

A ja? - ja ręce mam puste.

 

A jednak stanę do walki

i sprawię, że będziesz bezradny.

 

Na nic się nie przyda cały Twój arsenał:

pobije Cię Twoją bronią.

 

Nawiedzisz mnie chorobą -

podziękuję Ci za nią.

 

Duszę napełnisz mi smutkiem -

przez łzy się będę uśmiechał.

 

Życie me w klęskę zamienisz -

będę się cieszył ze zwycięstwa drugich.

 

Ukryjesz twarz swoją przede mną -

a ja nie będę w to wierzył.

 

Przetniesz nić życia mojego -

zaśpiewam Ci Alleluja.

 

A jeśli zamkniesz przede mną bramy Twego raju -

będę Cię wielbił za twą sprawiedliwość.

 

Lecz czemu Ty się uśmiechasz?

Czyżbyś mnie nie brał poważnie?

 

Rozumiem - dlatego zamilknę:

Twoje jest słowo ostatnie.

                                                                                        Kalikst Suszyło OP, 1976

 Bóg wzywał ich do rzeczy niemożliwych. Noemu mogło się wydać niemożliwą budowa arki (Rdz 6, 14-22). Dla Abrahama niemożliwym wydawało się złożenie Izaaka w ofierze (Rdz 22, 1-18). Dla Mojżesza niemożliwym wydał się powrót do miejsca skąd uciekł (Wj 3-4). Dla Eliasza niemożliwym było pokonanie wszystkich proroków Baala (1 Krl 18). Jonasz nie wyobrażał sobie pójścia do Niniwy (Jon 1)). Dla Dawida niemożliwym mogło się wydać pokonanie Goliata (1Sm 17). Itp. A jednak to wszystko się dokonało! Dlaczego? Bo to nie oni pisali scenariusze. To nie oni byli reżyserami! To Bóg czynił możliwym niemożliwe. I tak jest zawsze! To są prawdziwi giganci świata wiary właśnie dlatego, że pozwolili się prowadzić ku niemożliwemu. Wychodzili na spotkanie woli Bożej drżąc od swoich słabości.    

   Piotr, jako prawowierny Żyd, musiał znać dzieje tych bohaterów. Historia biblijna to jedyne doświadczenie, które pobożni Żydzi biorą pod uwagę; jedyne, które czegoś uczy i wychowuje do wiary. Najwyraźniej do grona starotestamentalnych śmiałków chciał dołączyć zwykły rybak z Betsaidy. Nie wiemy dlaczego chciał dokonać tego, co niemożliwe? Przecież Chrystus w ogóle mu tego nie proponował. To był autorski pomysł Piotra! Tylko On chciał się zmierzyć z żywiołem. Inni nie! W dodatku publicznie, na oczach wszystkich. Czy w ten sposób próbował udowodnić coś Bogu, bliźnim czy tylko sobie? Zuchwałość to czy wiara? Pycha to czy pokora?

    Chrystus dopuszcza ten eksperyment, choć mógłby nie dopuścić. Widząc człowieka, który tak naprawdę wierzy w siebie pozwala na próbę. Dzięki niej Piotr odkryje w sobie żywioł o wiele większy i trudniejszy do pokonania niż woda. Piotr odkryje zwątpienie i cały ból tego odkrycia. Będzie jak aktor, który próbując zagrać wielką, życiową rolę już na wstępie zapomniał tekstu. Jeszcze raz się okaże, że prawda o człowieku nigdy nie jest źródłem dobrej nowiny. Źródłem dobrej nowiny jest prawda o darmowej a więc łaskawej, niczym nie zasłużonej miłości Jezusa Chrystusa. Osobista słabość człowieka pomaga mu dostrzec miłosierdzie Boga, który w decydującym momencie zawsze ocala. Gdyby nie to doświadczenie Piotr i apostołowie widzieliby wyraźnie: mrok, łódź miotaną falami, horyzont a bardzo mgliście widzieliby Jezusa! Mówiąc metaforycznie: świadomość apostołów kształtowałaby śmierć a nie zmartwychwstanie!

   Więc dzisiaj trzeba sobie uświadomić jak wiele zawdzięczamy Piotrowi właśnie dlatego, że odważył się powiedzieć głośno coś, o czym każdy z nas myśli po cichu. Nie mamy powodów uważać się za lepszych od Piotra. Przy odrobinie szczerości musimy się przyznać do niejednego zwątpienia nawet w okolicznościach o wiele łatwiejszych i prostszych niż wyjście z łodzi i nocny spacer po Jeziorze Galilejskim.

                                                                   Ks. Ryszard Winiarski, Puławy

TOP