Upomnienie braterskie (Mt 18, 15-20)

echo_dali

Historia zna wiele upomnień braterskich. Niektóre zostały opisane z reporterską wręcz dokładnością jak to, którego udzielił królowi Anglii - Henrykowi VIII, jego kochance - Annie Boleyn, a zwłaszcza współbraciom na urzędzie, biskup John Fischer:

  „Sądzę, że raczej powinniśmy trzymać się razem w odrzucaniu tych gwałtownych i bezprawnych zniszczeń i szkód, codziennie zadawanych naszej wspólnej Matce, Kościołowi Chrystusa […] Jesteśmy oblężeni ze wszystkich stron i nie wiadomo, czy ujdziemy nieprzyjacielowi. Widząc zaś, że rozpoczął się Sąd Boży, jaką można mieć nadzieję,  że inni stać będą, gdy my upadniemy? Twierdza została zdradzona, nawet przez tych, którzy mieli jej bronić”(M. Davies, Saint J. Fischer, Minneapolis 1996, s.102).      

Biskup Fischer został ścięty we wspomnienie św. Albana – pierwszego męczennika na ziemi angielskiej. Zanim głowa biskupa Fischera została zatknięta na londyńskim moście (co było stałą praktyką wobec ludzi uznanych za zdrajców), zaniesiono ją do Anny Boleyn. Ta zaś miała wtedy powiedzieć: „Czy to jest ta głowa, która tak często przemawiała przeciwko mnie? Już więcej nie będzie!” Po czym spoliczkowała głowę męczennika. Miała się przy tym skaleczyć. Rana nie goiła się wiele dni, a blizna pozostała  jej do końca życia, tzn. do 1536 roku, gdy Anna Boleyn sama stanęła na szafocie z rozkazu króla, z którym pogwałciła wszelkie zasady moralne.

Wspólnie spróbujmy zastanowić się, kiedy upomnienie jest prawdziwie braterskie?  Po pierwsze: gdy jest szczerą troską o duszę człowieka i jego sumienie! Oczywiście, nie każde upomnienie zostanie przyjęte i rozpoznane jako przejaw prawdziwej miłości. Niestety, wielu metrykalnych katolików  miłość widzi w przyzwoleniu na wszystko, w fałszywie pojętej tolerancji, czyli tak naprawdę w obojętności. Sprzeciw odbiera jako brak lub zaprzeczenie miłości. Upomnienie braterskie jest tą walką, z której zrezygnował grzesznik.

Po drugie: gdy upomnienie jest potwierdzone przez innych. Najlepiej przez wiarygodnych świadków. Nie chodzi przecież o jakieś subiektywne oceny czy poglądy tej czy innej osoby, ale o głos wspólnoty przenikniętej duchem wiary. O to, co i dlaczego jest wartością? Co jest wartością wspólną, niekwestionowaną i nie podlegającą dyskusji. Opinia wspólnoty jest tym ważniejsza, im bardziej ludzie są rozkochani w relatywizmie i subiektywizmie. Św. Tomasz Moore tym, którzy go sądzili, przypominał, że stoi za nim świadectwo świętych i mistyków, świadectwo wszystkich soborów i całej historii Kościoła! A to oznacza, że  prześladowcy robią zamach nie tylko na niego, ale także na wiarę wcześniejszych pokoleń. Chrześcijanin nigdy nie jest osamotniony. Jeśli pozostaje wierny Kościołowi, może liczyć na wierność Kościoła. Wspólnota pokazuje, że zarówno grzech, jak i nawrócenie mają wymiar społeczny i dlatego nie są prywatną sprawą nikogo z nas.

Po trzecie: upomnienie nie powinno być publicznym pręgierzem. Nie chodzi, żeby kogoś demaskować i upokarzać na oczach wszystkich, choć jeśli grzech dotyczy osób powszechnie znanych, trudno uniknąć publicznej dyskusji czy wręcz widowiska. Cóż, „ …gdzie padlina, tam zbiorą się sępy”- (Łk17,37). Choć samo pojawienie się na pierwszych stronach gazet lub jako news w porze wielkiej oglądalności bywa wystarczającą karą, to jednak nie ma charakteru upomnienia, zwłaszcza braterskiego. Bywa publicznym osądem, formą represji, pospolitym  odwetem, rodzajem egzekucji. Nie ma w tym wszystkim miejsca na miłość do grzesznika, który jako istota słaba i poraniona przez samą siebie szuka zrozumienia. Mamy wiele przykładów pokazywania ludzi w całej dosłowności popełnianego przez nich zła, bez jakiejkolwiek refleksji, które nie prowadzą do wybaczenia i pojednania. Demon nie pozwala na konieczne oddzielenie grzechu od grzesznika. W dodatku media mogą krytykować wszystko, pokazywać słabości wszystkich, ale nikt nie ma prawa wskazywać na oczywiste słabości mediów, które wmawiają wszystkim, że są gwarantem wolności słowa. Najmniejsza krytyka mediów odbierana jest jako zamach na wolność. Reakcje mediów są wręcz alergiczne.

Po czwarte: upomnienie musi przekonywać, że miłosierdzie Boże nie tylko jest większe od każdego rodzaju zła, ale że jest nieskończone. Właśnie ta nieskończoność miłosierdzia jest najczystszym źródłem nadziei dla grzeszników. Tak naprawdę upomnienie braterskie jest upomnieniem się o człowieka u niego samego. Prawdziwie braterskie upomnienie powinno być  połączone z modlitwą za tego, kogo dotyczy. Wstawiennicza modlitwa o skruchę, o łaskę pojednania, o dobrą spowiedź, o dar łez, o wiarę w przebaczenie i możliwość zadośćuczynienia za popełnione winy jest cudownym bonusem, który możemy dołączyć do braterskich uwag i napomnień.

Kiedyś Bóg zapytał Kaina: „Gdzie jest twój brat Abel?”- (Rdz 4,9). Może reflektując swoje życie, warto zadać pytanie uzupełniające: „ Ablu, gdzie jest twój brat Kain?”

 

Ks. Ryszard Winiarski, Puławy

 

TOP