Miłość ponad wszystko (Mt 22, 34-40)
Do dzisiaj pozostaje tajemnicą jak prawowierni faryzeusze stworzyli układ z nieprawowiernymi saduceuszami! Cóż, czasem ludzi łączy sprzeciw wobec kogoś, kto zostaje przedstawiony jako wspólny wróg. Faryzeusze wywodzili się z biedniejszych warstw społeczeństwa żydowskiego i reprezentowali żydowską religijność ludową. Tworzyli gminy, na czele których stali uczeni w piśmie "mistrzowie" lub "nauczyciele" (hebr. rabbi). To oni ustalali własną interpretację tekstów biblijnych poprzez prowadzenie regularnych dysput i wymianę listów. W jakimś sensie wypracowywali prawdę uśrednioną. Najbardziej uczeni z nich uzyskiwali naturalny autorytet i stawali się w pewnym sensie liderami tego ruchu, czego przykładem mogą być dwaj najwybitniejsi przedstawiciele faryzeuszy, tworzący dwie konkurencyjne szkoły w interpretacji świętych Pism i Prawa – Hillel (szkoła liberalna) i jego antagonista – Szammaj (szkoła rygorystyczna). W jakimś sensie stanowiły archetyp chrześcijańskich szkół i dysput teologicznych.
Doktryna moralna faryzeuszy opierała się na doprowadzonej do przesady wierności literze Prawa odnośnie przepisów rytualnych i czystości kultowej. Taka postawa zwróciła ich w kierunku tzw. soferim, czyli z zawodowych jurystów, określanych także jako "uczeni w Piśmie", z którymi ściśle współpracowali i tworzyli właściwie jedną grupę społeczną (Ewangelie w zasadzie utożsamiają "uczonych w Piśmie" z faryzeuszami). Historycznie faryzeusze przetrwali ok. 300 lat, ale w jakimś sensie nigdy nie umarli. Trwają w nowych, współczesnych wcieleniach. Reinkarnacja faryzeizmu trwa w najlepsze także we współczesnych wyznawcach. Nie brakuje ich niestety także wśród chrześcijan i ich teologów.
Przewrotność faryzeuszy wyraża się na wiele sposobów, ale zawsze na poziomie języka. Faryzeusz nazywa Jezusa nauczycielem chociaż obiektywnie Jego uczniem nie jest. Nie słucha Jego nauczania. Tajemnice królestwa Bożego najczęściej poznaje z drugiej ręki, jako zasłyszane. Bywa jednak, że słucha osobiście ale wybiórczo lub przewrotnie, nie mając czystych intencji. Nie wszystkie prawdy objawione kwestionuje, oznaczałoby to ateizm, na który duchowy autorytet nie chce i nie może sobie pozwolić. Cała przewrotność polega właśnie na tym, by nie negować wszystkiego. To zbyt dosłowne i prymitywne. Chodzi o to by sprawić wrażenie wiary maskujące prawdziwą niewiarę! Pytanie o rangę Bożych praw i przykazań oznacza, że można je stopniować a przecież wszystkie pochodzą z tego samego Źródła. Za każdym z nich stoi Jego autorytet. Ale prawo nie wyraża w sposób pełny natury ludzkiej i nie zaspakaja jej najgłębszych głodów i potrzeb. Do tego zdolna jest jedynie miłość i to nie każdy jej rodzaj. To musi być miłość Boga ponad wszystko a bliźniego jak siebie samego! Jej ostatecznym wyrazem jest krzyż.
Jakże wielu ludzi w swojej relacji do Boga nie dostrzega człowieka, czasem świadomie go pomija, lekceważy, uznaje za intruza lub wręcz winnego. Jakże wielu ludzi chce pustego Kościoła bo tylko wtedy (jak sądzi) może odczuć obecność Boga. Przecież klasyczne już rozdwojenie: „Bóg – tak, Kościół – nie” jest właśnie najprawdziwszą negacją nie tyle obrzędów i nabożeństw, co konkretnych ludzi w imię Boga. Przecież niewiara w czyściec, niebo i piekło jest negacją konkretnych ludzi, którzy tam trafiają!
Podobnie wielu z nas tak bardzo się zatraca w relacjach międzyludzkich, że Bóg staje się niewygodnym świadkiem, którego wolelibyśmy nie mieć blisko siebie.
Jezus Chrystus chce nas przekonać, że nie istnieje prawdziwa miłość bez Boga i Jego ojcostwa. Jeśli mamy się zwrócić z miłością, w prawdzie i wolności do drugiego człowieka, Bóg musi nas do tego nie tylko przekonać ale i uzdolnić! Na koniec wiersz - zaproszenie do odnajdywania Boga wśród ludzi i ludzi w Bogu:
A może jesteś Boże
stojący gdzieś w progu
bardziej
niż w dziełach
wielu teologów
A może jesteś
w słonecznej zygocie
a niekoniecznie
w ołtarzu
utopionym w złocie
A może jesteś
w wyrzutach sumienia
bardziej
niż w gotyckich
natchnionych sklepieniach
A może jesteś
obleczony w habit
ciałem gniewnych
bo młodych
i dlatego słabych
A może jesteś
gdy jedni
czytają Nietschego
a drudzy zgorszeni
nie wiedzą dlaczego
A może jesteś
krzyżem dla rozumu
bardziej
dla pojedynczych
niż największych tłumów
A może jesteś
dla jednych
tym co rządzi światem
a dla drugich
jedynie biblijnym cytatem
A może jesteś
w owdowiałej twarzy
bardziej
niż w kolorach
najdroższych witraży
A może jesteś
bardziej
w spisanych na straty
niż w odmętach
stworzonej przez Bacha
toccaty
A może jesteś
bardziej
niż mówią poeci
poematem sylab
i uśmiechów dzieci
A może jesteś
bardziej
niżby chcieli
niewygodnym świadkiem
w kochanków pościeli
A może jesteś
bardziej
niźli Księga Święta
do której człowiek tworzy
swój nędzny komentarz
A może jesteś
bardziej
niż czują mistycy
ciągle nie nazwanym
kształtem tajemnicy
Ks. Ryszard Winiarski, Puławy