Adwent – przypowieść dla każdego (Mk 13,33-37)

echoewangelii_omegaPrzez wieki filozofowie zastanawiali się, co bardziej oddaje istotę i dynamizm historii: linia czy koło? Jedni uważali, że losy ludzkie zamknięte są w tajemniczym kole sansary, w którym obowiązują wieczne powroty. Każde następne wcielenie jest konsekwencją uczynków poprzedniego. Świat naznaczony piętnem przeznaczenia i reinkarnacji wydaje się mało ludzki. Tajemnicza mroczna siła uruchamia wszystko, a człowiek nie może przeciwstawić jej swojej wolności. Zamiast wyboru jest niezrozumiała konieczność! Kolista koncepcja czasu czyni go wiecznym zakładnikiem.

Z pomocą przychodzi objawienie biblijne, które ukazuje linię ludzkiego życia mającą początek (alfa), jak i koniec (omega). Nic się nie powtarza. Z każdą chwilą zarówno każdy z nas, jak i otaczający świat jest inny. Chwila chwili niepodobna! Stworzenie to przecież coś zupełnie innego niż koniec świata. Apokalipsa to nie to samo, co Genesis!

Adwent, tak jak cały rok liturgiczny, ukazuje nam niezwykły dynamizm historii. Kościół uobecnia te same tajemnice wiary, te samy dogmaty i wynikające z nich te same prawdy moralne, ale ciągle w nowym czasie, nowym pokoleniom. Właściwie mówi to samo, tyle że ciągle inaczej. Pytanie tylko, czy lepiej? Czy lepiej dla człowieka? Czy lepiej dla wszystkich? Czy z punktu wiary opowieść adwentowa Anno Domini 2011 będzie lepsza od poprzednich? Czy damy się urzec i ponieść tej opowieści? Czy z poprzednich adwentów wyciągnęliśmy jakieś wnioski? Czy może nuży nas i męczy to samo przesłanie? Czy podświadomie nie oczekujemy, że Kościół wreszcie coś zmieni; że może coś doda albo z czegoś zrezygnuje, że pozwoli na więcej lub że mniej będzie zakazywał!

Pokusa jest wielka, zwłaszcza w trudnych czasach, np. Episkopat Portugalii całkiem niedawno podjął decyzję, „która ma wyjść naprzeciw wyzwaniom wielkiego kryzysu". Zniósł dwa ważne święta kościelne: Boże Ciało i Wniebowzięcie NMP. Portugalscy katolicy nie będą musieli uczestniczyć w liturgii Mszy Świętej, za to będą mogli dłużej pracować. Można i tak. Ale rodzą się natarczywe pytania: Kto kogo ma prowadzić? Kto wobec kogo ma mieć zmysł proroczy? Czy gdy powróci hossa, portugalscy biskupi odzyskają te święta dla Chrystusa, dla Jego Matki, która wybrała Fatimę i dla prawych sumień wiernych, za których są odpowiedzialni przed Bogiem?

Powróćmy do przypowieści otwierającej  tegoroczny adwent. Tajemniczy gospodarz powierza sługom trzy rzeczy: swoją własność, czas i wolność. I znika, choć oczywistym jest, że nie na zawsze. Kiedyś powróci! W pierwszej chwili można się zachłysnąć bogactwem darów. Można się poczuć beztroskim. Można rozsiąść się w fotelu gospodarza, można przeszukiwać jego szuflady i przymierzać jego stroje. Można zajrzeć do jego korespondencji i archiwum. Można stawać przed jego lustrem i małpować jego miny i gesty. Można próbować jego dań i trunków. Co gorsza, można się do tego przyzwyczaić. Nikt nie widzi, a ci, którzy widzą, robią dokładnie to samo, jeśli nie jawnie, to skrycie. Z łatwością można znaleźć podobnych sobie! Z łatwością można zatracić się w powierzonym dobrobycie i poczuciu bezkarności! 

Trzeba jasno powiedzieć, że nieobecność gospodarza nie zmienia statusu sług. Sługa dalej pozostaje tylko sługą i nikim więcej! Tylko czy my chcemy być sługami? Czy nasze ego akceptuje wyznaczoną przez Boga rolę czy nie marzy nam się zamiana ról? Czy nie marzy się nam awans i zmiana statusu? Pytanie więc, kim mielibyśmy być? Kim miałby być człowiek, który nie chce być sługą, a nie może stać się gospodarzem? Hybrydą?!

Módlmy się o szacunek do powierzonego nam dobra i dóbr. Módlmy się, abyśmy nie marnowali czasu, bo w nim otrzymujemy i pomnażamy wszystko inne. Módlmy się, aby wolność nie stała się dla nikogo z nas źródłem wewnętrznej anarchii. Tak łatwo się zniewolić wolnością w dzisiejszym świecie, także wolnością używaną w imię najświętszych rzeczy. Także w imię samego Boga. Przypowieść jest adresowana do wszystkich. Nikogo nie pomija i nie zostawia samemu sobie. I o to chodzi, by nikt nie czuł się zwolniony z odpowiedzialności. Pan powróci. Dzisiaj jesteśmy bliżej tej chwili niż wczoraj.

 

Ks. Ryszard Winiarski, Puławy

 

TOP