Wszyscy czy niektórzy? (Mk 1, 29-39)

echoewangeliiuzrdowienieDzisiejsza ewangelia każe myśleć o istocie posłannictwa Jezusa z Nazaretu. Czy jest nią nauczanie, owa „...nauka z mocą", jak to słyszeliśmy tydzień temu? A może wielorakie cuda, których nie był w stanie dokonywać nikt inny? A może istotę Jego misji stanowiły akty miłosierdzia wobec niepoliczonych rzesz chorych i ubogich? Może wreszcie misją Jezusa była walka z demonami, które bezwzględnie pustoszą ludzką naturę, zostawiają piętno na ludzkich dziełach i z którymi człowiek sobie nie radzi?  Niewątpliwie, wszystko to należało do misji Jezusa z Nazaretu. Zwłaszcza że zawarte w Księdze Izajasza proroctwo mesjańskie zostaje przez Jezusa odczytane w synagodze w Nazarecie z jednoznacznym komentarzem: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli"  (Łk 4,11). A w proroctwie czytamy:

Duch Pański spoczywa na Mnie,

ponieważ Mnie namaścił  i posłał Mnie,

abym ubogim niósł dobrą nowinę,

więźniom głosił wolność,

a niewidomym przejrzenie,

abym uciśnionych odsyłał wolnymi,

abym obwoływał rok łaski od Pana.

Gdy zaś uczniowie Jana Chrzciciela przyszli do Jezusa z pytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?", Jezus odsyła do oczywistych znaków: „Niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię"  (Mt 11,5).

Można więc odnieść wrażenie, że dotykamy istoty posłannictwa. Niestety, nie! Gdyby misją Jezusa było uzdrawianie, powinien, zarówno wtedy, jak i teraz, uzdrowić wszystkich chorych, bo nie ma lepszego i gorszego cierpienia, nie ma lepszych i gorszych krzyży! Ile nowych chorób pojawiło się w diariuszach służby zdrowia w ciągu dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa? Ilu chorych żyjących nadzieją i zrozpaczonych pojawiło się przez ten czas na ziemi? A oto rodzą się nowi zranieni...

Gdyby misją Jezusa było rozmnażanie chleba albo uciszanie sił natury, do końca świata musiałby sycić i zabezpieczać kolejne miliardy ofiar: suszy, głodu, wojen, migracji i niesprawiedliwości. A przecież tego nie robi. Co tam pięć tysięcy głodnych ludzi nad Jeziorem Galilejskim wobec trudnych do wyobrażenia wyzwań późniejszej historii! Oto kilka przykładów: ogółem, w latach 1921-1947, wskutek trzech klęsk głodu (1921-1923, 1932-1933 i 1946-1947) na Ukrainie, życie straciło 10 milionów ludzi, zaś w ciągu 5 lat (1845-1850) w Irlandii z głodu zmarło ponad milion ludzi. Obecnie, co siódmy mieszkaniec globu cierpi głód, a ponad 1,3 mld żyje za mniej niż 1 dolara dziennie. Czy to są gorsze dzieci gorszego Boga? Czemu Chrystus nie zapobiega tym zbiorowym hekatombom, które gorszą wielu? Czy w ten sposób ojcostwo Boga nie traci wiarygodności w oczach cierpiących dzieci? Czy Bóg nie pozwala, by mnożyły się kolejne zarzuty pod Jego adresem? Pytania się rodzą wraz z porodem kolejnych niewidomych, głuchych, ślepych, kulawych, trędowatych, kolejnych z wodogłowiem, kolejnych z porażeniem dziecięcym albo rozszczepionym podniebieniem. Co człowiek to pytanie!

Istotą misji Jezusa nie było też nauczanie. Chrystus nie stworzył żadnej szkoły ani systemu filozoficznego, jak to czynili myśliciele starożytnej Grecji. Nie napisał żadnej księgi. Najstarsza z istniejących Ewangelii powstała ponad 20 lat po Jego śmierci i zmartwychwstaniu i raczej jako doświadczenie wiary wspólnoty, która spełnia powierzoną jej misję głoszenia Dobrej Nowiny wszelkiemu stworzeniu. Tak, łatwo i dobrze jest, gdy Jezus rozmnaża chleb, uzdrawia lub ucisza kolejne burze. Łatwo i dobrze każdemu z nas, gdy On przebacza, ale gdy wzywa do nawrócenia lub trudnych pojednań z bliźnimi, już tak łatwo nie jest. Nie jest łatwo, gdy staje wobec nas jako znak sprzeciwu, gdy demaskuje nasze bałwochwalstwo i wyzywa nas od grobów pobielanych; gdy nas nie wysłuchuje lub wręcz sprawia wrażenie, że jest przeciwko nam. Największą ofiarą, jaką możemy Mu złożyć, nie są nasze różańce, posty czy pielgrzymki, ale posłuszeństwo Jego woli. Tak, największą ofiarą jest przyjąć to, co Bóg daje. Przyjąć bez gniewu i żalu, bez buntu i pretensji!

Istotą misji Jezusa Chrystusa było spełnienie woli Ojca, jakkolwiek byłoby to trudne i prowadziło Syna Bożego przez kenozę krzyża i czeluść śmierci. A jaka jest wola Boża: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, aby świat został przez Niego zbawiony" (J 3,16-17).

Zatem w języku ewangelicznym szukać - to znaczy pozwolić się znaleźć.

 

 Ks. Ryszard Winiarski, Puławy 

TOP