Wielkość pokory (Mk 4, 26-34)

echoewangeliizyto Nikt, oprócz świętych, nie szuka, nie szanuje i nie przywiązuje wagi do małych rzeczy. Nikt za nimi nie tęskni. Każdy je pomija i lekceważy jako nieistotne, chociaż wystarczy, że pojawi się w nas o jeden oddech lub o jeden skurcz serca za dużo lub za mało, a zaczynamy czuć problem! Poczęcie w żadnym wypadku nie jest połączeniem gigantów, ale komórek wielokrotnie mniejszych niż łebek szpilki.

Wystarczy, że pojawi się jeden dodatkowy chromosom, a mamy do czynienia z poważnym upośledzeniem. Największe lawiny i góry lodowe powstają z pojedynczych płatków śniegu, a wielkie oceany z pojedynczych kropel wody. Wszechświat zbudowany jest z niewielkich atomów, a historię tworzą pojedyncze godziny. Czasem ktoś powie: „małe jest piękne" - nie bardzo wiedząc, co to znaczy.

 

 

Generalnie: małość zawstydza i upokarza. Nas interesuje wyłącznie wielkość: wielka miłość, wielkie plany, wielkie marzenia, wielcy ludzie, wielkie pieniądze, wielka historia itp. Ale gdyby zapytać tych samych ludzi, co i dlaczego jest kryterium wielkości, mieliby wielki problem z odpowiedzią. Są możliwe trzy rodzaje kryteriów:

a/ własne, niezwykle subiektywne, obarczone największym ryzykiem błędu,

b/ zapożyczone, często bezkrytycznie, a nawet - bezrefleksyjnie,

c/ obiektywne, mające źródło w mądrości Bożej i przez to wspólne dla wszystkich.

To dlatego tak często gubimy się w ocenach i wielu rzeczy nie rozumiemy. Dlatego duch naszych rozmów bliższy jest duchowi wieży Babel niż duchowi Wieczernika.

Dla ilustracji problemu przyjrzyjmy się trzyosobowej rodzinie, w której występują trzy różne kryteria. Powiedzmy, że mąż i ojciec rodziny na co dzień stosuje kryterium subiektywne - ciągle powtarza: „według mnie...", żona i matka, jako najbardziej pobożna w domu, usiłuje stosować kryterium wskazane przez Boga, zaś ich syn - małolat ma w głowie kryteria zapożyczone od kogoś - od grupy rówieśniczej lub z subkultury czy mediów. Wyobraźmy sobie panujące między nimi relacje, tematy i język rozmów, argumenty i emocje, lęki i szanse na porozumienie. Każdy z nich ma swoją prawdę i swoje racje, a jednocześnie nie rozumie istoty powstałego problemu i nie zdaje sobie sprawy z jego destrukcyjnych mocy. Od razu pojawia się pokusa, by własne kryterium narzucać innym i egzekwować bez względu na wszystko.

Wspomniana rodzina, żeby rozwiązać problem i porozumieć się, musi wrócić do rozpoznania stosowanych przez siebie kryteriów. Dopóki we troje nie przyjmą jednego, wspólnego, każdy z nich pozostanie zarzewiem konfliktu dla pozostałych i tak długo prawdziwa jedność nie będzie możliwa! Mogą za nią tęsknić, mogą jej wymagać, ale w praktyce jej nie osiągną. Potem będą się wzajemnie oskarżać. Ile rodzin, ile wspólnot się rozpadło w imię czyichś racji!

Przypowieści o zasiewie i o ziarnku gorczycy wyraźnie pokazują, że Bóg stwarza małe rzeczy i ma do nich wielkie zaufanie. Wiąże się z nimi, żeby tworzyć prawdziwe wielkości! Św. Grzegorz Wielki (+ 604) tak tłumaczy dzisiejszą ewangelię: „Gdy poweźmiemy dobre pragnienie, rzucamy ziarno w ziemię; gdy zaczynamy dobrze czynić, stajemy się łodygą; gdy wzrastamy w postępie czynienia dobrze, dochodzimy do kłosa; gdy się już naprawdę utwierdzimy w czynieniu dobra, wznieśliśmy już dojrzały owoc do kłosa.... Nikt zatem, u kogo widzimy dobrą wolę, lecz jeszcze w początkach życia duchowego, niech przez to nie będzie w pogardzie, bo pszenica Boża rozpoczyna się od łodygi, aby następnie stać się ziarnem".

Ogromny potencjał tkwi w pokornej modlitwie. A czym jest pokora? To zgoda na tę wielkość, którą dla wszystkich stworzeń, rzeczy i zdarzeń przewidział Bóg. Dawid, najmniejszy i ostatni ze wszystkich synów Jessego, pominięty przez ojca w rodzinnych planach i kalkulacjach, został namaszczony przez Samuela. Potem okaże się największym królem Izraela, większym niż Saul.

Błogosławiony ks. Michał Sopoćko, spowiednik św. Faustyny, był wymarzonym kandydatem na jedną z katedr Uniwersytetu Batorego w Wilnie. Na skutek intryg uniwersyteckich, inspirowanych przez duchownych, nigdy nie otrzymał samodzielnej katedry na uczelni. Dzięki temu przez 40 lat nie będzie zajmował się niczym innym jak tylko kultem Miłosierdzia Bożego. Będzie rozeznawał przeżycia s. Faustyny i czytał Dzienniczek. Dopilnuje, by powstał obraz Jezusa Miłosiernego i założy nowe zgromadzenie zakonne. Z pokorą przyjmie napomnienie udzielone mu przez Święte Oficjum, które usłyszy z ust Prymasa Tysiąclecia. „Czekam na karę" - powie prymasowi. W odpowiedzi usłyszy: „Karą jest to, że ksiądz musiał tego wysłuchać". Pokora, z jaką podchodził do zleconej mu misji i z jaką przyjmował wolę przełożonych, stanowi niezniszczalny fundament dzieł, których wielkości jeszcze niepodobna określić. To dopiero początek owego ognia, który ma przygotować świat na ostateczne przyjście Chrystusa!

Ks. Ryszard K. Winiarski, Puławy

TOP