Wszyscy powstaliśmy z posadzki kościoła (Mk 6,7-13)

echoewangelii       Właśnie kolejny rocznik neoprezbiterów opuszcza seminaria duchowne. Każdy z nich w liturgii święceń diakonatu usłyszał od biskupa: „Przyjmij Chrystusową Ewangelię, której głosicielem się stałeś; wierz w to, co będziesz czytać, nauczaj tego, w co uwierzysz i pełnij to, czego będziesz nauczać". 

Kolejny rocznik opuszcza nowicjaty, składając śluby wieczyste, a więc przyjmując na siebie jarzmo wieczystej profesji, słysząc rady starszych i doświadczonych: „Zachowaj regułę, a reguła zachowa ciebie". Rozesłanie pracowników do winnicy pańskiej ma jeden wspólny punkt: posadzka kościoła. Wszyscy, a więc każdy zanim pójdzie, legnie krzyżem, twarzą do ziemi, by poczuć się prochem w obliczu wyzwania i Posyłającego.

Tak wspominał tę chwilę bł. Jan Paweł II: „Przy wszystkich święceniach (diakonat, kapłaństwo, sakra biskupia) kandydat leży krzyżem na posadzce. Jest to znak całkowitego oddania siebie Chrystusowi - temu, który po to, by spełnić swoją kapłańską misję, „ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi (...) uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej" (Flp 2,7-8). Ta postawa powraca każdego Wielkiego Piątku, gdy kapłan przewodniczący wspólnocie liturgicznej pada na twarz w milczeniu [...] Pamiętam ten moment, kiedy leżałem krzyżem na posadzce, a zebrani śpiewali Litanię do Wszystkich Świętych. Konsekrator wzywał zebranych: „Błagajmy, najmilsi, wszechmogącego Boga, aby temu wybranemu hojnie udzielił łaski dla dobra swojego Kościoła". A potem rozpoczął się śpiew litanii." („Wstańcie, Chodźmy!", Kraków 2004).

Posadzka kościoła, deptana stopami wiernych, butami przechodniów i świadków wiary codziennej. Posadzka, na której zostaje kurz, pot i łzy tych, którzy odchodzą i tych, którzy wracają. Oto prawdziwy punkt odniesienia,  ground zero dla tych, którzy ośmielają się nie tylko iść w imię Pana, ale także w Jego imię głosić Dobrą Nowinę! Posłany, o ile nie zapomni, gdzie i jak zaczynał swoją misję, będzie mógł iść na „krańce ziemi", a więc - wszędzie. Wszędzie to znaczy do każdej parafii i środowiska. Wszędzie to znaczy, że podejmie każdą posługę, która wynika ze święceń! Wszędzie to znaczy bez żadnych uprzedzeń. Wszędzie to znaczy bez dzielenia ludzi na lepszych i gorszych. Wszędzie to znaczy bez mylących uogólnień i uproszczeń. Wszędzie to znaczy także do obojętnych lub nastawionych wrogo.

Brakuje ludzi gotowych iść wszędzie! Gotowych iść do niektórych miejsc i niektórych ludzi jest wielu. Sam wiem, jak trudno uznać, że adresatem misji jest każdy.

Jakie warunki musi spełniać posłany, by mógł być uznany za posłańca Bożego? Musi spełnić co najmniej cztery:

a/ musi mieć w sobie Ducha Bożego, który daje moc nad demonami świata,

b/ musi zachowywać jedność ze wspólnotą wiary, czyli z Kościołem,

c/ musi wyrzekać się fałszywych zabezpieczeń, jakie daje władza doczesna (laska) i pieniądz (trzos),

d/ musi być świadectwem, które prowokuje do nawrócenia.

Ad a/ Aby Duch Święty mógł zamieszkiwać człowieka i posługiwać się nim, konieczne jest osobiste nawrócenie. Duch Chrystusa przebywa tylko w nowej naturze, którą najpierw mozolnie tworzy, zabezpiecza i ozdabia. Prawdziwa misja nie dokonuje się ludzkimi siłami i wedle ludzkich wyobrażeń, choć ta pokusa jest stale obecna, ale dokonuje się tak, jak prowadzi dzieło zbawienia Duch Pocieszyciel. Zwróćmy uwagę, że zanim Maryja weszła w osobową relację z Jezusem Chrystusem, Duch Święty uczynił Ją pełną łaski. Moment Wcielenia jest tożsamy z momentem Zwiastowania. Św. Augustyn mówi: „ Chrześcijanin odradza się dzięki temu samemu Duchowi, dzięki któremu narodził się Chrystus. Dzięki temu samemu Duchowi dostępujemy odpuszczenia grzechów, dzięki któremu Chrystus nie miał w ogóle grzechu" (Przeznaczenie świętych, rozdz.15).

Ad b/ W Kościele żadna misja nie jest prywatną sprawą kogokolwiek. Zawsze jest to przejaw życia wspólnoty i jej różnorodności. To wspólnota wybiera i posyła ludzi. To wspólnota wyznacza zadania i cele, bo też wspólnota otrzymała od Chrystusa gen niezniszczalności - wyrażony w słowach: „Bramy piekielne go nie przemogą"(por. Mt 16,18). Pojedynczy ludzie, nawet wielcy charyzmatycy i święci, nie otrzymują tego poręczenia.

Ad c/ Wielokrotnie w historii Kościoła Bóg pokazywał, że broni ludzi i dzieła przed zniszczeniem, przed pychą i głupotą, przed złudnym pokładaniem nadziei we władzy doczesnej i kompromisach opartych na sile pieniądza. Niezwykle wymownym przejawem tej świadomości była wypowiedź papieża Piusa IX, który z bólem godząc się na ostateczną likwidację Państwa Watykańskiego (czule zwanego Patrimonium Sancti Petri - ojcowizną świętego Piotra), z całą jego feudalną strukturą, miał powiedzieć: „Musimy wyrzec się dóbr dla ocalenia dobra". Trzeba to powtarzać sobie i innym, ile razy wraca pokusa szukania ziemskich zabezpieczeń dla królestwa, które przecież nie jest z tego świata. Ból rozstania z Patrimonium Sancti Petri musiał być tak wielki, że papież poświęcił temu dużą część encykliki, dynastię sabaudzką i rząd włoski obłożył ekskomuniką, katolikom zakazał uczestniczenia w życiu politycznym Włoch, a sam się ogłosił Więźniem Watykanu. Tak jak jednym łatwo przychodziło przyjmowanie kolejnych darowizn, tak innym bardzo trudno przychodzi z nich rezygnować.

Ad d/ Największym argumentem, jakim dysponują uczniowie Chrystusa, jest autentyzm, świadectwo, dążenie do świętości, duch wolności i Bożego pokoju. Gdy Boży posłaniec żyje Dobrą Nowiną, wtedy ewangeliczne życie jednych staje się zaczynem dla innych.

 

Ks. Ryszard K. Winiarski, Puławy