Błędy opinii publicznej (Mk 8,27-35)

echoewangelii     Od kiedy świat, za sprawą mediów, stał się globalną wioską, opinia i poglądy pojedynczych ludzi kształtowane są w rosnącym tyglu opinii innych, sondaży i rankingów. Wielu zamiast własnych przekonań i poglądów ma w głowie cytaty! Jest to niebezpieczne, zwłaszcza że zdecydowana większość ludzi poznaje świat przez media elektroniczne, głównie telewizję.

 Aktualne pozostaje pytanie, na ile media pokazują, a na ile tworzą rzeczywistość? Powstają nowe ośrodki badania opinii publicznej, każdy przyjmuje własną metodologię, a nierzadko służy doraźnym celom swoich mocodawców. Wiemy, że już sam sposób formułowania pytań może sugerować odpowiedź. Poza tym, gołym okiem widać, że wszyscy niezwykle instrumentalnie traktują wyniki sondaży. Chętnie powołują się na nie, gdy jest to po ich myśli, a przemilczają, kiedy głos opinii publicznej okazuje się inny od spodziewanego. Sondaże mogą być (i są!) narzędziem manipulacji na trudną do wyobrażenia skalę.

 

Nakład i oglądalność stają się nie tylko wyznacznikami płytko rozumianego sukcesu, ale dają poczucie władzy, a w dalszej kolejności zapewniają pieniądze.

Wybitny reżyser i scenarzysta, Krzysztof Zanussi, przytoczył kiedyś fragment rozmowy z właścicielem komercyjnej stacji, która pokazywała Big Brothera. Na pytanie reżysera, dlaczego on - człowiek inteligentny pokazuje program dla podglądaczy, miał odpowiedzieć: „Mnie interesuje oglądalność i bilans". Cynizm i wyrachowanie w odwoływaniu się do najbardziej mrocznej strony człowieka, do jego niekontrolowanych, często instynktownych, zachowań wywołuje prawdziwą lawinę, która świat wartości zamienia w prawdziwe pogorzelisko. Jeśli nawet większość ludzi kłamie, zdradza lub kradnie, to czy z tego należy wyciągać wniosek, że nie obowiązuje nas prawdomówność i wierność małżeńska lub że wolno kraść? Dzisiejsza ewangelia pokazuje jednoznacznie, że tzw. opinia publiczna bardzo często jest w błędzie.

Na pytanie: „Za kogo uważają Mnie ludzie?"(Mt 8,27) Jezus słyszy odpowiedzi, z których żadna (!) nie odpowiada prawdzie. Jezus nie jest ani Janem Chrzcicielem, ani Eliaszem, ani prorokiem! Potrójny błąd! A myślę, że gdyby uczniowie przytoczyli wszystkie opinie o Jezusie, błędów byłoby więcej. Z kontekstu wiemy, że Jezus miał również opinię pijaka, przyjaciela celników i prostytutek. Był nazywany Belzebubem. Nie brakowało też takich, którzy uznawali Go za opętanego. Za każdym razem opinia publiczna popełniała błąd w ocenach. Najbardziej dramatyczną pomyłką opinii publicznej było referendum w czasie sądu nad Jezusem. Każdy w tłumie miał jeden głos i stało się: pojedyncze głosy dały większość. Większość wybrała Barabasza! To była największa pomyłka w dziejach świata! Dzisiaj to przybiera formy równie dramatyczne, co groteskowe. Kobieta, która ujawnia, że wielokrotnie usuwała ciążę, przez salon, w którym, niestety, bywają także duchowni, chwalona jest za odwagę i szczerość! Cóż, media uwolniły niejednego Barabasza tylko dlatego, że im po drodze z Barabaszem.

Jezus chodził po ziemi i bardzo dobrze znał nastroje ulicy. Nie musiał nikogo o nic pytać. Ale pyta, bo jest to potrzebne jego uczniom. Powoływanie się na opinie innych musi się kiedyś skończyć, inaczej człowiek pozostanie zdalnie sterowany. Jezus chce ich nauczyć rozróżniania pomiędzy opiniami innych a własnym, wewnętrznym przekonaniem. Jezus chce im wykazać: czy przejmują myślenie innych czy też myślą niezależnie, samodzielnie. Dlatego od pytania ogólnego, którego adresatem może być każdy, czyli wszyscy, przechodzi do pytania, którego adresatem jest imiennie każdy z nich, a dzisiaj każdy z nas. Zatem od ogółu do szczegółu. Opinie ulicy to myśli cudze, zaś odpowiedź Piotra jest jego własną i taką pozostanie. Nawet jeśli zaraz potem na samą myśl o krzyżu Piotr się przestraszy konsekwencji udzielonej odpowiedzi i powie: „Nie daj Boże!". A przecież nie była to zapowiedź jego krzyża, tylko zapowiedź krzyża Chrystusowego. Już to wystarczyło, by Piotr zareagował jak alergik. Czy my się choć trochę różnimy? Ile razy, niczym zaklęcie, powtórzyliśmy: „Nie daj Boże!"? Lista udręk i cierpień, z którymi nie wyobrażamy sobie naszego życia, każdego dnia się wydłuża. Krzyże się mnożą, w końcu ziemia jest ich ojczyzną.

Warto, żebyśmy uczyli się powtarzać za Prymasem Tysiąclecia, który w więzieniu mówił: „Boże, nie pytam: dlaczego?, po cóż byłaby mi wtedy ufność!".

 

Ks. Ryszard Winiarski, Puławy

 

TOP