Sandał Mesjasza (Mt 3,1-12)

     Zagadkowa wypowiedź Jana Chrzciciela o sandałach nadchodzącego Mesjasza (Mt 3,11), bywa wyjaśniana najczęściej jako uznanie nieporównywalnej wyższości Tego, który ma przyjść:

nie jestem godzien nosić Mu sandałów”. W świetle tekstów Starego Testamentu można jednak odczytać w tym zdaniu głębszą treść.

Użyty tu czasownik „bastasai” jest tłumaczony na polski jako „nosić”, ale może też znaczyć: „zdjąć” (por. Mk 1,7: „nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów”; zob. J 1,27; Łk 3,16; Dz 13,25). Mamy tu aluzję do izraelskiego prawa lewiratu, które nakazywało najbliższemu krewnemu bezdzietnie zmarłego poślubić wdowę i nadać synowi, który się urodzi, imię zmarłego, by „nie zaginęło jego imię w Izraelu” i by mógł on oczyma potomstwa oglądać dzień mesjasza. Gdyby jednak brat zmarłego nie chciał dopełnić tego obowiązku, wdowa powinna publicznie zdjąć mu sandał z nogi i plunąć w twarz na znak, że jest on człowiekiem bez czci, który nie troszczy się o podtrzymanie imienia swego brata i nie chce uratować jego żony przed nędzą (por. Pwt 25,5-10; Rt 4,5-10). Krewnego mającego wypełnić ten obowiązek nazywano „goel” ‑ odkupiciel (por. m.in. Rt 3,9.12; 4,4.6.14).

            Otóż Jan mówi o Jezusie: nie jestem godzien zdjąć mu sandała! Jezus przyszedł, aby zawrzeć na nowo zerwane przymierze miłości między Bogiem a Jego ludem. On jest jedynym Odkupicielem i Oblubieńcem Izraela, żyjącego w niewoli i w smutku, niczym wdowa. On z pewnością przyjdzie zaślubić sobie na nowo swój lud i nikt nie może odebrać mu tego prawa, bo jego miłość jest wierna i niezawodna! (por. Oz 2,21; Iz 54,6-10) W Czwartej Ewangelii to właśnie Jan Chrzciciel mówi o sobie jako o przyjacielu Mesjasza-Oblubieńca, który ma przygotować dla Niego Izraela-Oblubienicę: „Ta moja radość doszła do szczytu. Trzeba, aby On wzrastał, a ja się umniejszał” (3,29n).

            Chrzest Janowy „dla nawrócenia” jest jedynie przygotowaniem prawdziwego chrztu – w Duchu Świętym i ogniu ‑ który przyniesie Mesjasz. Spełni On przepowiednie proroków o oczyszczeniu Izraela przez ogień i dar Ducha (Iz 4,4-6; Ml 3,1-3), by uczynić zeń doskonały lud Boga. Scenerią działalności Jana jest pustynia: miejsce, na którym Bóg przemawiał do serca Izraela wyzwolonego z niewoli, uczył go posłuszeństwa i wierności. Jezus przynosi nam definitywne wyzwolenie z niewoli grzechu i diabła, oraz nowe i wieczne Przymierze.

Orędzie Chrzciciela wyraża się w jednym imperatywie: „metanoeite!” – „nawracajcie się”, a bardziej dosłownie: „zmieńcie wasze myślenie i życie!” Dlaczego? Ponieważ nadchodzi królowanie Boga, Jego zbawcza ingerencja jest już bardzo blisko! Nowość i niezwykłość nadchodzącej łaski Boga wymaga wielkiej duchowej i moralnej mobilizacji, by być gotowym na przyjęcie zbawienia. Sama forma gramatyczna tego imperatywu (czas teraźniejszy) wskazuje, że nawrócenie nie może być jednorazowym zrywem, „słomianym ogniem”, ale procesem trwającym ciągle, nieustannie.

Pośród adwentowej nocy to wezwanie powinno zabrzmieć szczególnie mocno w uszach wszystkich, którzy pragną nadejścia królestwa Bożego.

ks. Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP