Zbliża się wasza odkupienie (Łk 21, 25-28.34-36)

W Adwencie przeżywamy trojakie przyjście Syna Człowieczego do nas (Łk 21,25-36). Pierwsze dokonało się w przeszłości, przez wcielenie Syna Bożego, Jego śmierć i zmartwychwstanie.

Z miłości do nas stał się jednym z nas. W przyszłości Jezus powróci w majestacie, aby zamknąć księgę dziejów świata i osądzić wszystkich. Jezus przychodzi też dziś, jako ubogi Łazarz u naszych drzwi, aby obudzić w nas miłość i w ten sposób pomóc nam wejść do Królestwa (Łazarz - Eliezer znaczy: „Bóg moją pomocą” ‑ 16,19-22). Biorąc udział w Eucharystii, uczymy się przeżywać wielką Tajemnicę wiary ‑ spotkanie z Chrystusem, który jest Przychodzącym (21,27). Wołamy w liturgii: „Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie”. Przychodzi w znakach sakramentalnych oraz w drugim człowieku, i bardzo pragnie być przyjętym, i nakarmionym szczerą, bezinteresowną miłością. Tuż po Przeistoczeniu dziękujemy Bogu za to, że uczynił nas godnymi, „abyśmy stali przed Nim i Jemu służyli”. To dwa istotne wymiary życia chrześcijańskiego: stać przed Panem ‑ to adorować Go i słuchać, poznawać Jego wolę względem nas na każdy dzień; służyć Mu – to wypełniać przykazanie miłości względem cierpiących i najmniejszych, z którym On się utożsamił. Wzorem jednego i drugiego jest Abraham pod dębami Mamre (Rdz 18,8).

Jeśli w ten sposób codziennie przyjmujemy Pana, nie musimy się obawiać paruzji, ani niepokoić tym, że nie znamy dnia i godziny, kiedy On powróci i zabierze nas do siebie. Lękiem przed śmiercią i końcem świata karmią się ludzie, którzy odrzucają Jezusa jako Pana i Zbawiciela. „Mdleją ze strachu” wobec katastroficznych zapowiedzi, nawet tak groteskowych, jak tegoroczny koniec świata, zapowiadany w kolorowych gazetach przez różnych astrologów. Próbują uśmierzyć strach przez konsumpcję i pijaństwo, pracoholizm i szalone rozrywki (21,34), po których budzą się z jeszcze większym niepokojem i bólem głowy.

Wiara daje chrześcijanom pewność, że Jezus Chrystus jest i przychodzi (Ap 1,4). Pozwala ona podnieść z ufnością głowę i „nabrać ducha”. To ostatnie wyrażenie (dosł.: „wyprostować się” – gr. „anakýpsate”, Łk 21,28) przywołuje na myśl obraz człowieka czymś przygniecionego, albo tak bardzo zwróconego ku sobie samemu, że nie wie on, co się wokół niego dzieje.

            Adwentowe czuwanie, do którego wzywa nas Jezus, można ująć w czterech punktach:

  1. Wstrzemięźliwość od tego wszystkiego, co czyni serce ciężkim i otępiałym na głos Pana (21,34).
  2. Troska o powierzone naszej opiece osoby i sprawy czyli wierne wypełnianie obowiązków stanu w oczekiwaniu na powrót Pana, z miłością i bez lęku (19,13).
  3. Modlitwa nieustanna, która jest źródłem siły i wytrwałości, tarczą skutecznie chroniącą przed lękiem i niewiarą (21,36); nasze oczy stale skierowane ku Panu.
  4. Czynne miłosierdzie wobec bliźnich, w których sam Pan oczekuje naszej dobroci (10,33-35). Dobre czyny będą przemawiać na Sądzie w naszej obronie.

Czemu to wszystko ma służyć? „Abyśmy wolni od grzechu i wszelkiego zamętu, oczekiwali błogosławionej nadziei i przyjścia naszego Pana Jezusa Chrystusa”.

Ks. Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP