Wypłyń na głębię (Łk 5,1-11)

Jezus znajduje Szymona Piotra w rodzinnym Kafarnaum, pracującego w łodzi przycumowanej do brzegu, wśród wspólników i rybackich sieci (Łk 5,1-11).

Podobnie było z celnikiem Lewim, którego Jezus spotkał w biurze podatkowym i pociągnął do wiary i uczniostwa. Nas także szuka Jezus w naszej Galilei, tam, gdzie mieszkamy i pracujemy.

Wiara Szymona, czyli jego osobista relacja z Jezusem, rozwija się stopniowo. Poznaje on Jezusa w czasie liturgii szabatowej w synagodze (4,31-38). Wielkie wrażenie wywarło na nim nauczanie Jezusa, bo Jego słowo było pełne mocy, skuteczne i wyzwalające. Widział tę moc w działaniu, gdy opętany człowiek został uwolniony krótkim rozkazem Jezusa.

Szymon zaprasza Go do domu i wprowadza w swoje życie rodzinne. Z zaufaniem prosi Jezusa za swoją teściową, którą trawiła wysoka gorączka. Po raz kolejny widzi moc Jezusowego słowa, gdy jednym rozkazem uwalnia On kobietę z choroby, a pierwszym znakiem uzdrowienia jest to, że ona wstaje i zaczyna im usługiwać (4,39). Tego samego dnia dom Szymona staje się miejscem uzdrowienia i uwolnienia dla tłumów cierpiących ludzi (4,40-41).

Szymon czuje się zaszczycony, gdy parę dni później Jezus wybiera jego łódź na swoją ambonę i prosi, aby „nieco odbił od brzegu”. W ten symboliczny sposób Szymon (hebr. „Słuchający”) robi pierwszy, niewielki krok wiary. W pewnym momencie Jezus przestaje głosić słowo nauki adresowane do wszystkich (gr. „logos” – 5,1) i zwraca się osobiście do Piotra ze słowem-wyzwaniem (gr. „rhema” – 5,5): „Wypłyń teraz na połów!”. Każdy rybak wie, że ryby łowi się tylko w nocy. Piotr musi wystawić na ryzyko swoją zawodową reputację i na oczach kolegów zrobić coś po ludzku bezsensownego. A jednak zna Jezusa wystarczająco i na tyle nauczył się Mu ufać, że na Jego słowo bez wahania wypływa na głębokie wody wiary. Posłuszeństwo słowu Jezusa owocuje wspaniałym połowem.

            Szymon, na którego wcześniej spojrzał Jezus (5,2), sam patrzy teraz na Jezusa i widzi w Nim kogoś więcej niż rabina-cudotwórcę, który napełnił mu łódź rybami. Pada przed Nim na kolana w geście boskiej adoracji, przejęty świętą bojaźnią i zachwytem równocześnie (por. 8,47). Jego słowa brzmią jak echo wyznania Izajasza: „Jestem mężem o nieczystych wargach (…), a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów!” (Iz 6,5). Dostrzega nie tylko ryby, obfity zysk dla siebie i wspólników, ale poprzez znak ryb widzi w Jezusie objawiającego się Pana (gr. „Kyrie!” – w. 8).

Jezus zaprasza go, by wyzbył się lęku (por. Ap 1,17), i rzuca mu kolejne wyzwanie, większe niż pierwsze, wraz z obietnicą, która wykracza nieskończenie poza wąski życiowy horyzont rybaka z Galilei: „Będziesz rybakiem ludzi.” Szymon Piotr wie, że znalazł drogocenną perłę (Mt 13,46), dlatego zostawia na brzegu łódź, ryby i wszystko inne, i wyrusza wraz ze współtowarzyszami w drogę wiary, która zaprowadzi go daleko, do Jeruzalem i do Rzymu…

„O, Panie, to Ty na mnie spojrzałeś…” Kiedy i jak powołał mnie Jezus? Czy idę wiernie Jego drogą?

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”