Wstąpił do nieba (Łk 24,46-53)

Scena Wniebowstąpienia Pana Jezusa, zwięźle opowiedziana przez św. Łukasza, jest podsumowaniem całej Ewangelii ” (Łk 24,50-53).

            Jezus wyprowadza uczniów „na zewnątrz” (w. 50), w stronę Góry Oliwnej, na której wg wizji Ezechiela zatrzymała się chwała Pańska po wyjściu z Jeruzalem (Ez 11,23). On wyzwala nas z egoizmu i strachu przed śmiercią, i nadaje nowy kierunek naszemu życiu: drogę miłości i świadectwa poprzez tę ziemię do domu Ojca w niebie.

            „Podniósł ręce i błogosławił ich” – ten ostatni obraz Jezusa mocno utkwił w pamięci uczniów. Jego ramiona rozciągnięte na krzyżu były znakiem zwycięstwa nad szatanem, grzechem i śmiercią. Te same ręce są teraz zapewnieniem, że On nigdy nie przestanie orędować za nami u Ojca jako nasz arcykapłan, a Jego błogosławieństwo będzie zawsze nam towarzyszyć w duchowej walce (por. Wj 17,12).

            „Rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba”. Jego odejście jest pożyteczne dla uczniów, ponieważ pustkę i tęsknotę powstałą w sercach wypełni inny Pocieszyciel (J 16,7). Odejście Jezusa spowoduje, że będą bardziej Go szukać, i zobaczą, że choć niewidzialny, nie jest nieobecny. Będzie z nimi w nowy sposób, nie tyle wśród nich, co w nich, jako ogień miłości wypełniający ich serca i przynaglający, by szli i dawali o Nim świadectwo (Łk 24,31-33).

            „Oddali Mu pokłon”. W Jezusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym rozpoznali Boga, którego władza i majestat są tak inne od naszych wyobrażeń o wielkości i chwale. Adorując Go z twarzą przy ziemi uznają i wyznają, że nie ma Boga poza Nim, „bo nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12).

            „Powrócili do Jerozolimy z radością wielką”. Ta radość może wydawać się dziwna wobec rozstania, a jednak przepełnia serca uczniów, ponieważ wiedzą, że w Jezusie wszyscy synowie marnotrawni i zbuntowani mogą wrócić do domu i wejść wreszcie do radości Ojca (por. Łk 15,28). Ta radość jest zapachem obecności Boga i znamieniem Jego królowania w nas (Rz 14,17); jest znakiem miłości odwzajemnionej. Tej radości nikt nie zdoła nam odebrać (J 16,22).

            „Przebywali stale w świątyni, błogosławiąc Boga”. Na początku Ewangelii był brak błogosławieństwa z powodu niewiary kapłana Zachariasza (Łk 1,20). Teraz oto jest błogosławieństwo i uwielbienie Boga, który mimo to wypełnił dane obietnice. Modlitwa chwały rodzi się w sercu człowieka, który widzi cudowne działanie Boga w swoim życiu; jest ona ulubionym mieszkaniem Boga na ziemi.

Jesteśmy wezwani, by w tych dniach powrócić do Wieczernika i zjednoczyć się w uwielbieniu Boga (Łk 24,53), by strząsnąć z siebie oziębłość i zniechęcenie, na nowo otworzyć się na ogień Ducha, który przychodzi, by nas oczyścić, napełnić i posłać.

Mając oczy utkwione w Jezusie pełnym chwały, nogi oparte mocno o tę ziemię, na której Bóg nas postawił, i ogień Ducha w sercach, możemy wypełnić misję, do jakiej wezwał nas Zmartwychwstały: „Będziecie moimi świadkami” (Dz 1,8).

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP