Głupiec czy bogaty przed Bogiem? (Łk 12,13-21)

Na pozór prośba jest jak najbardziej słuszna: człowiek okradziony przez swojego brata z ojcowizny prosi Jezusa, żeby ujął się za nim i wymierzył mu sprawiedliwość (Łk 12,3-21).

Dlaczego więc spotyka się z odmową? Bo Jezus nie przyszedł naprawiać niesprawiedliwych stosunków społeczno-ekonomicznych, ale ludzkie serca, zarażone wirusem egoizmu, chciwości i nienawiści. Nie przyjmuje też roli arbitra, który miałby orzekać, kto jest winien, a kto nie, ponieważ taki sąd spowodowałby jeszcze głębszy podział między braćmi, a Jemu chodzi o to, by ocalić ich braterstwo.

Oczywiście, ów winowajca dopuścił się wielkiego zła: zagarnął dla siebie dobro, którym należało się podzielić, i zniszczył w ten sposób relację ze swoim bratem. Uznał, że do szczęścia potrzeba mu majątku bardziej niż braterstwa, a dar ojca przemienił w przedmiot niezgody, powód rozbicia rodziny.

Jezus jednak daje do zrozumienia pokrzywdzonemu, że i jego dotyczy problem chciwości (gr. „pleonexía” – dosł.: pragnienie by mieć więcej, w. 15). „Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć, prowadzicie walki i kłótnie…” (Jk 4,2). Dążenie ku „więcej” jest samo w sobie dobre, bo zostaliśmy stworzeni jako skierowani ku Bogu, który jest nieskończoną miłością i życiem bez granic. Jednak ludzie – po tym jak odwrócili się od Boga ‑ przestali rozumieć, że „więcej” znaczy „być bardziej dla”. Zaczęli gromadzić dobra, by „więcej mieć” ‑ mimo swoich braci i ich kosztem.

            Przypowieść o człowieku, któremu obrodziło pole, pokazuje, do czego prowadzi chciwość. Pozornie ów bogacz nie robi nic złego; po prostu tworzy racjonalny business-plan. Jednak w jego myśleniu Bóg i drugi człowiek są całkowicie nieobecni. Obca jest mu logika daru – sposób myślenia Boga. Dialoguje sam ze sobą, a w każdym zdaniu powtarza się wielokrotnie: „mam”, „moje”, sobie”. Jezus nazywa go głupcem, ponieważ myślał on, że gromadząc bogactwa, zapewni sobie długie i szczęśliwe życie, tymczasem umiera nagle, a o jego majątek bić się będą jego synowie. Niszczący grzech chciwości spadnie na nich jak przekleństwo. Przypowieść o bogaczu i Łazarzu podpowiada, jaki będzie wieczny los tego, który nie był bogaty przed Bogiem (por. Łk 16,23-31)

Gdy zwracamy się z naszymi bolączkami do Jezusa, Lekarza dusz, powinniśmy liczyć się z tym, że w pierwszym rzędzie będzie On chciał się zająć naszą własną chorobą, a nie grzechem bliźniego, który wyrządził nam prawdziwą czy rzekomą krzywdę.

Dużo łatwiej jest uwierzyć, że jest się skrzywdzoną niewinnością, wskazywać na brata jako źródło niesprawiedliwości, i oczekiwać, że Bóg wymierzy nam sprawiedliwość przeciw niemu. Jednak Boża sprawiedliwość jest inna od naszej: nie chce potępić żadnego, a ocalić obydwu, i przywrócić komunię między nimi oraz ich wspólną komunię z Ojcem w niebie. Jezusowe słowo otwiera nam oczy na nasz ukryty grzech i prowadzi do „metanoi” – przemiany myślenia według Jego serca.

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”