Cur Deus homo? (J 1,1-18)

Marek, autor najstarszej Ewangelii, rozpoczyna swoją narrację od wystąpienia Jana Chrzciciela na pustyni,

a Jezusa ukazuje nam po raz pierwszy już w wieku dorosłym, w scenie objawienia Jego boskiego synostwa podczas chrztu w Jordanie (Mk 1,9nn).

Mateusz sięga znacznie głębiej, przedstawiając nam historię narodzin i dzieciństwa Jezusa: po wyliczeniu genealogii „Syna Dawida” opowiada okoliczności cudownego poczęcia Jezusa i opisuje zwiastowanie, jakie otrzymał Józef, syn Dawida, powołany przez Boga, by być legalnym ojcem Syna Bożego (Mt 1,18nn).

Łukasz czyni jeszcze jeden krok wstecz i zanim zaprowadzi nas do żłóbka betlejemskiego, przedstawia również historię cudownych narodzin Jego prekursora – Jana Chrzciciela oraz zwiastowanie, jakie anioł Gabriel przyniósł najpierw Zachariaszowi – ojcu Jana, a sześć miesięcy później – Maryi, Matce Pana (Łk 1,5nn.26nn).

Jan Ewangelista natomiast przenosi nas poza granicę czasu i wieczności i objawia nam życie wewnętrzne Boga, który jest Ojcem i Synem w jedności Ducha Świętego, oraz ukazuje preegzystencję Słowa przedwiecznego, które objawia się w czasie jako Mesjasz, Syn Boży i Zbawiciel świata.

            Prolog Czwartej Ewangelii (J 1,1-18) to niejako „uwertura” do Janowego arcydzieła, w której syntetycznie i w sposób poetycki przedstawione zostały jego główne tematy: światłość, prawda, chwała, życie. Słowo Boga – Jego jedyny Syn przychodzi na świat, aby dać nam poznać miłość Ojca. Wobec tego objawienia dokonuje się „krisis” – sąd, podział: jedni Go przyjmują, drudzy odrzucają.

            Prolog Jana kończy się na kolanach, w adoracji przed niewidzialnym obliczem Ojca, którego chwała jaśnieje dla nas na obliczu Człowieka ‑ Jezusa Chrystusa (I. de la Potterie).

            Czytając czwartą Ewangelię, odkrywamy, że Syn Boży stał się człowiekiem, aby w ludzkim języku opowiedzieć nam, jaki jest prawdziwy Bóg. Także do nas mogą odnosić się słowa Jezusa: „Nie znacie ani Mnie, ani Ojca mego. Gdybyście Mnie poznali, poznalibyście i Ojca mego” (J 8,19). Tylko Jezus, który jest Ikoną Boga niewidzialnego, może nam ukazać prawdziwe oblicze Ojca i nas do Niego przybliżyć.

Wcielenie Słowa dokonało się również po to, by nam pokazać, jaki jest prawdziwy, piękny człowiek. Wpatrywanie się w Niego jest nam bardzo potrzebne, żeby kształtować siebie samych na Jego podobieństwo. Im bliżej Jezusa, tym lepsi i piękniejsi jesteśmy (por. 2 Kor 3,18).

            On przyszedł jako Zbawiciel, aby nas wyrwać z niewoli kłamstwa, grzechu i strachu przed śmiercią. To jest prawdziwy motyw bożonarodzeniowej radości! On jest dla nas nadzieją dobrej przemiany.

            Przyszedł wreszcie po to, by nam powiedzieć , że sensem ludzkiego istnienia jest życie dla innych, „proegzystencja”. On żył całkowicie oddany w miłości swojemu Ojcu i ludziom, aż do oddania za nich życia. Tego też chce nauczyć nas: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem” (J 13,34).

Adorując Jezusa w żłóbku, w Najświętszym Sakramencie i w słowie Bożym, próbujmy za św. Pawłem wnikać w sens świąt Bożego Narodzenia: „Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach…” (Ef 3,17).

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP